Rozdział 20

9K 345 30
                                    

Od dobrej godziny wpatrywałam się w biały sufit i nie było w tym żadnego, nawet najgłupszego celu. Starałam się nie myśleć o tym, co usłyszę za kilka minut. Wsunęłam rękę pod głowę i spojrzałam w bok. Pokój, który został mi przydzielony jest śliczny. Dużo większy od tego w Los Angeles. Miałam swoją garderobę i łazienkę z ogromną wanną. Mimo tego, że został urządzony, aby sprawić mi przyjemność, nie potrafiłam cieszyć się z obecnej sytuacji. Ian, w którym miałam nadzieję mieć największe wsparcie, okazał się kimś, kto wcale mnie tu nie chce. Jego babcia, no cóż, to na pewno bardzo pewna siebie i ambitna kobieta. Nie rozumiem tylko, dlaczego sprowadziła mnie, aż z Ameryki. Brunet mówił coś o tym, że zawsze chciała mieć wnuczkę, ale i tak nie jest to wytłumaczeniem. Wiem, że chodzi o coś poważniejszego, niż brak damskiego potomka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po sypialni. Szare wnętrze było udekorowane drewnianymi elementami, dzięki którym wystrój można było nazwać przyjemnym. Mimo niewielkiej ilości przedmiotów wcale nie wyglądał pusto. Jeździłam wzrokiem od ściany do ściany, gdy nagle usłyszałam ciche pukanie, a zaraz po nim do środka weszła niska kobieta.

- Podano do stołu, panienko - powiedziała trochę pokracznym angielskim.

- Za chwilkę przyjdę - odpowiedziałam, ale ku mojemu zaskoczeniu służąca nie ruszyła się nawet o milimetr.

Spojrzałam na nią uważnie, ale ta cały czas miała poważną minę. Domyślając się, że kobieta nie ma zamiaru opuścić pomieszczenia beze mnie, wzruszyłam ramionami i wstałam z łóżka. Szłam za nią, aż do ogromnej jadalni, która równie dobrze mogła być salą bankietową. Wielki drewniany stół zajmował kluczowe miejsce pomieszczenia. Stało przy nim kilkadziesiąt krzeseł, ale tylko trzy z nich były nakryte. Pani domu jeszcze nie było na kolacji, ale za to Ethan siedział za stołem. Zostałam posadzona dokładnie naprzeciw niego. Kiedy kobieta, która mnie przyprowadziła, opuściła pomieszczenie, blondyn nachylił się nad stołem i wyszeptał:

- Dostałaś najgorszą z służących.

Nie mogłam powstrzymać parsknięcia, a na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu.

- Wcale mi na niej nie zależy - odpowiedziałam i poprawiłam się na krześle.

- Mnie tak samo, ale uwierz Ines czasami bardzo uprzykrza życie - chłopak zmarszczył czoło.

- W jaki sposób? - moje brwi powędrowały bardzo wysoko.

Ethan przyjrzał się mi z powątpiewaniem.

- Nie zauważyłaś?

- Niby czego?

Blondyn pokręcił z dezaprobatą głową i cmoknął.

- Jeśli ma polecenie, żeby cię przyprowadzić to zrobi to nawet, jeśli będziesz się myła. Nigdy nie czeka, aż skończysz - chłopak mówił tak jakby już kiedyś tego doświadczył.

- To by wyjaśniało, dlaczego nie wyszła, gdy powiedziałam, że potrzebuję jeszcze chwili i zaraz przyjdę - powiedziałam, a Ethan się zaśmiał.

- Taka już jest.

- To są tu inne? - zapytałam zaskoczona, bo oprócz tej kobiety i mężczyzny przy drzwiach, nikogo więcej nie widziałam.

- Oczywiście, że tak! - blondyn rozsiadł się wygodniej na krześle - Babcia zatrudniła tu chyba z 30 osób!

- Serio? - moja mina musiała wyrażać niedowierzanie.

- Przekonasz się sama - puścił mi oczko, a sekundę po tym do pomieszczenia weszła Elsa.

- Witajcie, kochani - przywitała nas kobieta, po czym zajęła miejsce u szczytu stołu.

Ułamek szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz