Rozdział 26

8.9K 362 39
                                    

Wystarczyło jedno spojrzenie na karty i już wiedziałam, że dzisiaj to ja wygram. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, za to w oczach Ethana zauważyłam błysk przerażenia. Z półuśmieszkiem wyłożyłam karty na stół, a chłopak żałośnie jęknął.

- Wygrałam! - krzyknęłam i ręką wykonałam gest zwycięstwa.

- To niemożliwe. Oszukiwałaś! - blondyn ułożył usta w podkówkę.

- Nie potrafię oszukiwać.

Oparłam się wygodniej o szpitalne łóżko. Ian poszedł po mój wypis jakąś godzinę temu i nadal nie wracał. Cieszyłam się, że Ethan przyszedł z nim, inaczej zanudziłabym się na śmierć. Tydzień spędzony w szpitalu był chyba najnudniejszym w całym moim życiu. Jedynym pocieszeniem było to, że przez cały ten okres nie musiałam spędzać czasu na korepetycjach z tym babskiem. No i był jeszcze Matt... Musiałam przyznać, że zżyłam się z lekarzem na tyle mocno, że będzie mi go brakowało, gdy wrócę do domu Elsy. Jeśli o nią chodzi pojawiała się w szpitalu przynajmniej raz dziennie. To miłe, że tak się o mnie troszczyła.

- Możesz się zbierać - powiedział nagle Ethan, jednocześnie chowając swój telefon do kieszeni dżinsów - Ian czeka na nas przed wejściem.

Dwa razy nie musiał mi powtarzać. Sięgnęłam po kule  i zeszłam z łóżka. Chłopak wziął torbę z moimi rzeczami, którą wcześniej pomógł mi zapakować. Zaczęłam kuśtykać w stronę drzwi, a kiedy chciałam je otworzyć, one zrobiły to same, a raczej ktoś zrobił to za mnie, przez co prawie dostałam drewnem w głowę.

- Nora? O cholera, przepraszam - Matt zrobił przepraszającą minę, ale widząc mój uśmiech, trochę się uspokoił.

- Stało się coś? - zapytał stojący za mną Ethan.

Lekarz nawet na niego nie spojrzał, bo jego wzrok był utkwiony w mojej twarzy.

- Chciałem się pożegnać - bąknął i wyglądał na trochę zawstydzonego.

- To miłe - posłałam mu szeroki uśmiech i oparłam się trochę bardziej na kulach.

Jeszcze nie umiałam zbyt dobrze chodzić z tym cholerstwem, ale na swoje szczęście nie zaliczyłam żadnego potknięcia.

- Wiem, że wychodzisz ze szpitala, ale chciałbym nadal kontrolować twój stan zdrowia. Zajrzę do ciebie za kilka dni, dobrze? - Matt wyglądał na bardzo zmieszanego, a fakt, że masował sobie kark jeszcze bardziej to uwidoczniał.

- Jasne. Wiesz, gdzie mieszkam? - zapytałam, trochę bojąc się reakcji Ethana na naszą rozmowę.

- Mam wszystko w papierach - powiedział i pomachał plikiem białych kartek, które dopiero teraz zauważyłam.

- Świetnie, więc... Do zobaczenia - teraz to ja byłam zmieszana.

Lekarz uśmiechnął się lekko, a później pochylił się i pocałował mnie w policzek. Byłam tak zaskoczona jego zachowaniem, że nie zauważyłam jak przepuszcza mnie w drzwiach.

- Panie przodem - puścił mi oczko, a jego wargi wykrzywiły się w szelmowskim uśmiechu.

Ze wzrokiem wbitym w podłogę opuściłam salę. Ethan i Matt szli tuż za mną. Czułam na sobie spojrzenie każdego z nich. Nie wiem, czy wynikało z tego, że szłam przed nimi, czy obserwowali moje wyczyny z dwoma bardzo niepraktycznymi kulami, a może najzwyczajniej w świecie patrzyli na mój tyłek. Chociaż właściwie nie ma na co patrzeć. Matt odprowadził nas, aż do wielkiej recepcji, w której siedziało mnóstwo osób. Uścisnął dłoń Ethana, a mnie delikatnie przytulił. Wiele osób patrzyło na nas dziwnie.

Ułamek szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz