Rozdział 35

7.7K 318 25
                                    

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Nie chciałam otwierać oczu, bojąc się, że promienie słoneczne mnie oślepią. Zamiast tego położyłam chłodną dłoń na czole i jęknęłam z bólu. Przypomniały mi się wszystkie wydarzenia wczorajszego wieczoru, a potem poczułam pulsujący ból w miejscu, w które uderzył mnie Matt. Uchyliłam lekko powieki, ale ku swojemu zaskoczeniu w pokoju panował półmrok. To dziwne... Moja sypialnia wychodziła na południe przez co, zawsze było w niej bardzo jasno. To niemożliwe, żebym spała tak długo, że zapadła noc. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pomieszczeniu. Ciemne meble, granatowe ściany... To wcale nie była moja sypialnia. Spojrzałam w bok i dosłownie osłupiałam. Kilka centymetrów ode mnie, słodko pochrapywał Ian. Musiałam być w jego pokoju, ale dlaczego? Starałam sobie przypomnieć, czy widziałam się z nim, jednak moje wspomnienia urywają się w samochodzie Ethana.

- Nie myśl sobie, że skoro tu śpisz to nie jestem na ciebie zły - do moich uszu dobiegł głos Iana, a moje ciało pokryła gęsia skórka.

- Dzień dobry, kochanie? - powiedziałam, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.

Chłopak odwrócił się przodem do mnie i wbił w moją twarz swoje stalowoniebieskie spojrzenie. Był zły. Co ja gadam. Był wkurwiony.

- Zanim zaczniesz mnie oskarżać, musisz wiedzieć, że ja też jestem na ciebie zła - powiedziałam i założyłam ręce na piersiach.

- Czyżby? - zapytał z groźną nutą w głosie.

Przełknęłam głośno ślinę i twierdząco pokiwałam głową. Ian patrzył jeszcze na mnie przez chwilę, po czym ciężko westchnął i pociągnął mnie do siebie, jednocześnie wtulając się w moje ciało.

- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem - wyszeptał w moją szyję, na co moje ciało zareagowało spontanicznie.

Wszelka złość mnie opuściła i zapomniałam, o co się na niego gniewałam. Rozpływałam się pod jego dotykiem i momentalnie pragnęłam znaleźć się jeszcze bliżej niego. Całym ciałem przylgnęłam do jego, jak się okazało, całkowicie nagiej sylwetki.

- Wiem, co chcesz zrobić - powiedział, ale złość całkiem z niego wyparowała.

- Chcę cię przytulić - powiedziałam niewinnie.

- Wcale nie. Chcesz wymigać się od bury, którą niewątpliwie dostaniesz za swoją lekkomyślność.

Spojrzałam na niego wielkimi oczami i wykrzywiłam usta w podkówkę.

- Nie patrz się tak na mnie - burknął. - Naprawdę się o ciebie bałem. To, że poszłam z jakimś facetem na imprezę to jedno, ale to, że nie odbierałaś telefonu to drugie.

- Gdybym wiedziała, że dzwonisz to na pewno bym odebrała - zaczęłam mówić coś na swoją obronę. - A tak poza tym to Mina wpadła na ten pomysł. Chciała się rozerwać, a ciebie nie było więc...

- Więc wzięłaś ze sobą napalonego doktorka, tak?

Niekoniecznie tak chciałam to ująć, ale Ian nie minął się z prawdą ani trochę.

- A nie wpadłaś na to, że mogłaś wziąć Ethana? - zapytał tonem starszego brata, którego strasznie nie znosiłam, bo Ethan mówił do mnie nim, praktycznie cały czas.

- Nie było go - odparłam.

- Dzwoniłaś do niego?

Przygryzłam nerwowo wargę i nawet nie musiałam odpowiadać, żeby Ian poznał odpowiedź na swoje pytanie.

- Tak też myślałem - chłopak głośno westchnął. - Wiesz, że powinnaś podać go na policję?

- Co takiego? - moje oczy zrobiły się jeszcze większe i pewnie musiałam wyglądać jak kosmitka.

Ułamek szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz