Rozdział 2

13.4K 486 177
                                    

Przewróciłam kolejną kartkę podręcznika od historii i po raz kolejny tego wieczoru ziewnęłam, otwierając przy tym buzię na całą szerokość. Lubię się uczyć, ale historia to zdecydowanie moja pięta Achillesowa. Muszę spędzić 3 razy więcej czasu, żeby nauczyć się tyle samo materiału, ile na przykład na biologię czy fizykę. Przewróciłam się na plecy, a książkę podniosłam do góry, tak że teraz wisiała jakieś trzydzieści centymetrów nad moją twarzą. Nagle gdzieś koło mojej głowy zabrzęczał telefon, a ja z zaskoczenia wypuściłam podręcznik, który z impetem uderzył o mój nos. Ze złością rozmasowałam bolące miejsce i odebrałam połączenie wiedząc, że na pewno jest od Miny.

- Czego? - warknęłam do telefonu, nadal masując nos.

- Napisał do mnie! - ryknęła szatynka, a moją głowę przeszedł wstrząs bólu.

- Kto? - zapytałam odsuwając urządzenie od twarzy i włączając tryb głośnomówiący, na wypadek, gdyby dziewczyna miała zamiar kolejny raz drzeć japę prosto do mojego ucha.

- Jesteś idiotką - mruknęła, na sekundę tracąc entuzjazm, który ponownie odzyskała - Andre!

- Że facet od matematyki, Andre Ryder? - zapytałam, chociaż odpowiedź była oczywista.

- Tak!

- Co chciał? - zapytałam, przewracając się z powrotem na brzuch.

- Oj... właściwie to napisał, że mam cienkie oceny z matmy i zastanawia się, czy mógłby mi jakoś pomóc - w jej głosie słychać było pewne obawy.

- I?

- Wiem, że mam słabe oceny i ledwo zdaję, ale... jeśli on chce mi coś zrobić?

- Umówiłaś się z nim na "oprowadzanie po Los Angeles", a boisz się korepetycji, które załóżmy byłyby u ciebie w domu? - zapytałam ironicznie, zastanawiając się, jak wygląda tok myślenia mojej przyjaciółki.

- Właściwie to tak - odpowiedziała speszona, a ja wybuchnęłam śmiechem.

- Jesteś dziwna - stwierdziłam, kiedy pozwolił mi na to w miarę unormowany oddech - Ryder wygląda na miłego faceta, w dodatku leci na ciebie i widać to na kilometr. Nie mówiąc o tym, że będziesz miała korepetycje, o które prawdę mówiąc starałaś się długo, nawet u poprzedniego nauczyciela.

- Może masz rację - westchnęła.

- Mam! Na pewno - powiedziałam dobitnie.

- Dobra... napiszę do niego.

- Do jutra - powiedziałam i wcisnęłam czerwoną słuchawkę.

Też chciałabym mieć takie problemy, pomyślałam i westchnęłam zniesmaczona swoimi myślami. Nigdy nie miałam chłopaka i, szczerze mówiąc, nigdy mi to nie przeszkadzało. Patrząc na małżeństwo Christiana i Julii, albo krótkotrwałe związki Miny, po których miała depresję przez kilka tygodni, miłość kojarzyła mi się z ciągłymi kłamstwami, zdradami, wykorzystywaniem lub bawieniem się drugą osobą. Nie chciałam czegoś takiego. Pogrążyłam się w swoich myślach dotyczących związków, że powtórne uczenie się było niemożliwe. Z lekkim ociąganiem wstałam z łóżka i zabrałam się za ogarnięcie sypialni. Pościeliłam duże, okrągłe łóżko, które stało na jej środku, a następnie pozbierałam naczynia z biurka i szafek stojących pod jedną ze ścian. Mój pokój był ogromny, ale nie było w nim wielu przedmiotów. Oprócz łóżka, biurka, bujanego fotela, na którym zazwyczaj czytam, dużej lampy stojącej koło niego oraz kilku regałów na książki i brudne naczynia nie miałam w nim nic. Ściany były koloru białego, z resztą jak cała reszta. Nie miałam na nich zdjęć, ani plakatów jak każda typowa nastolatka. Moje ściany były zupełnie puste, nie wisiało na nic nich osobistego. W sypialni były drzwi, z czego jedne prowadziły do dużej garderoby, jedne do niewielkiej łazienki, a trzecie na duży korytarz. Ogarnęłam w pokoju, po czym cała obładowana brudnymi naczyniami zeszłam na dół. W kuchni jak zwykle krzątała się Ana.

Ułamek szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz