Rozdział 10

11.2K 387 17
                                    

Minął tydzień od wspólnego śniadania z Liamem. Nie widziałam go od siedmiu dni, które wydawały się dla mnie wiecznością. Właściwie to nie wiem, dlaczego tak to przeżywam, ale strasznie brakowało mi chłodnego spojrzenia niebieskich tęczówek, a nawet jego sarkastycznego tonu. Mimo, że za wszelką cenę chciałam temu zaprzeczyć, moje myśli i zachowanie jasno wskazywały na to, że czarnowłosy nie jest mi obojętny. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że się w nim zakochałam, ale na pewno zauroczyłam. Pewnie wyda wam się, że jestem głupią idiotką, ale całym swoim beznadziejnym rozumem i jeszcze gorszym sercem widzę w nim dobrego człowieka. Wiem, że jest jakaś przyczyna tego, że jego nastrój zmienia się jak w kalejdoskopie średnio trzy razy na minutę, ale nie przeszkadza mi to.

- Znowu mnie nie słuchasz - poczułam mocne szturchnięcie w łokieć, a dopiero później słowa mojej przyjaciółki.

- Przecież cię...

- Widzę, że tego nie robisz! - warknęła.

Spojrzałam na nią z powagą, chcąc wybadać czy jest sens kłócić się z nią o moje skupienie na rozmowie, ale widząc wyraz jej twarzy bąknęłam tylko:

- Przepraszam.

- Wiesz, że jestem twoją najlepszą przyjaciółką?

Spojrzałam na nią pytająco, ale odpowiedziałam:

- Tak.

- Wiesz, że jestem twoją jedyną przyjaciółką?

Miałam ochotę pierdolnąć ją w ten głupi łeb, ale wiedziałam, że ma całkowitą rację.

- Wiem - odpowiedziałam cicho.

- Więc skoro to wiesz, to dlaczego, do cholery, nie chcesz mi powiedzieć, co takiego siedzi w twojej głowie, że przez calusieńki tydzień chodzisz z głową w chmurach?! Gdybym cię nie znała pomyślałabym, że chodzi o chłopaka, ale wiem, że ty... - w tym momencie się zacięła i spojrzała na mnie mrużąc oczy.

- Co? - zapytałam w końcu, kiedy jej spojrzenie stawało się nie do zniesienia.

- Chodzi o chłopaka! - wykrzyknęła, a kilka osób idących chodnikiem obok nas spojrzało na nią z dezaprobatą.

- Ciszej bądź! - syknęłam.

Pociągnęłam dziewczynę w stronę mojej ulubionej kawiarni. W niedziele zawsze były w niej tłumy, ale miałam nadzieję, że znajdzie się stolik dla naszej dwójki. Miejsce publiczne nie było dobrym miejscem na tego typu rozmowy, zwłaszcza z Miną, ale musiałam napić się kawy. I to mocnej. Całe szczęście ruch był niewielki, więc stolik znalazłyśmy bez problemu.

- Możesz nie trzymać mnie tak długo w niepewności? - zapytała szatynka, trzęsąc się z podniecenia.

Sprawy sercowe, zwłaszcza takiej szarej myszki jak ja, nakręcały ją jeszcze bardziej niż zakupy, czy wizyty w SPA. Potrafiłaby godzinami wypytywać swoją biedną ofiarę o najintymniejszy szczegół jej życia towarzyskiego. Na moją korzyść działało to, że w moim życiu brakuje tych intymnych, nie mówiąc już o pikantnych, szczegółów z życia damsko-męskiego. Jednak to, że ich nie miałam, nie oznacza, że Mina zadowoli się ogólnym opisem sytuacji i moich uczuć.

- A możemy najpierw zamówić kawę? - zapytałam i widząc, że dziewczyna chce zaprzeczyć, poderwałam się z miejsca i szybkim krokiem podeszłam do lady, gdzie złożyłam zamówienie.

Stałam tam tak długo jak tylko się dało i kątem oka zerkałam na Minę, która mierzyła moją sylwetkę morderczym spojrzeniem. Pech chciał, że na popołudniowej zmianie było dzisiaj, aż czterech pracowników, więc kawa była gotowa zaledwie po 5 minutach, gdzie zazwyczaj trwa to dobre 15. Z ciężkim westchnieniem uniosłam tacę i skierowałam się w stronę stolika pod ścianą.

Ułamek szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz