EPILOG

87 3 3
                                    

Blanka P.O.V.

     Obudziłam się - w moim odczuciu - po kilku godzinach, wypoczęta. Przy moim łóżku czatował Will. A raczej jego ciało, bo reszta na pewno nie była obecna. Obudziłam go.

     - Obudziłaś się.

     - Tsa. Ile spałam?

     - Trzy dni.

     - Działo się coś w tym czasie?

     - Ta, ale raczej będziesz musiała pogadać o wszystkim z Maryse*.

     - Domyślam się - westchnęłam. - Możesz mnie do niej zaprowadzić?

     Will pomógł mi wstać z łóżka i przez całą drogę do gabinetu pani Lightwood* trzymał rękę na moich plecach. Pomimo moich zapewnień, że nic mi nie jest, on i tak się upierał przy swoim. Gdy dotarliśmy pod jej drzwi, zapukałam do nich i czekałam na zaproszenie. Po niecałej minucie siedziałam przed jej biurkiem. Gabinet wyglądał tak jak go zapamiętałam, więc się nie rozglądałam. Siedziałam i czekałam jednocześnie zastanawiając się jak to wszystko streścić Maryse. Opowiedziałam kobiecie jak to się stało, że jestem tylko Nocnym Łowcą. Gdy już dochodziłam do końca mojej opowieści, do pomieszczenia wparował Alec*.

     - Alec, coś się stało? - zapytała mama Lightwooda.

     - Nowo-przemienieni uciekli.

     - Zaraz się tym zajmę.

     - Jacy nowo-przemienieni? - spytałam zdziwiona.

     - Blanka, kiedy ty odpoczywałaś, do nas zgłosiło się sześciu osobników. Chcieli być blisko ciebie, bo stwierdzili, że tylko tak są w stanie cię ochronić przed twoim ojcem. Mówili coś jeszcze, ale Clave* się zdenerwowało i stwierdzili, że jeśli zgodzą się to dostąpią przemiany. Zgodzili się. Było pięciu dorosłych chłopaków i jedno dziecko. Wszyscy pomyślnie przeszli przemianę. Mamy w naszych szeregach sześciu nowych Nephilim. I ty ich będziesz szkolić.

     - Alec, gdzie oni uciekli? - zapytałam.

     - Rozbiegli się po całym Instytucie. Niektóre drzwi prowadzą do podziemi, czy zupełnie gdzieś indziej. Nawet nie wiemy jak ich szukać.

     - Czekajcie. Czy oni mają tutaj jakieś swoje ubrania?

     - Nie.

     - A jakieś inne rzeczy, np.: szczotkę do włosów?

     - Tak.

     - A możesz mnie zaprowadzić do ich pokoi?

     - Jasne, chodź.

     Podążałam za niebieskookim w kierunku wschodniego skrzydła Instytutu. Zatrzymaliśmy się w końcu przed jakimiś drzwiami. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Podeszłam do toaletki i zaczęłam ją przeszukiwać. Gdy znalazłam to czego szukałam, podeszłam do młodego Lightwooda.

     - Masz stelę?

     - Trzymaj.

     Wzięłam od niego narzędzie, ze szczotki wyciągnęłam włosy i na nich narysowałam runę tropiącą. Pokazała mi ona Harry'ego i Zachariasza zmierzających do skrzydła szpitalnego.

     - Dwójka zmierza do skrzydła szpitalnego.

     - Izzy* słyszałaś?

     - Jasne, że tak. Idę po nich.

     - Iz, zamknij ich w jakimś pokoju i podaj mi jego numer.

     - Zrozumiałam.

     - Alec, następny pokój.

     Wyszliśmy z tego pomieszczenia i podeszliśmy do drzwi obok. Weszliśmy do środka. Wykonałam te same czynności co poprzednio i ujrzałam Louisa i Zayna zmierzających do podziemi.

     - Kolejna para kieruje się do podziemi.

     - Jace* to twoja działka. Zamknij ich potem w jakiejś sali i wyślij jego numer.

     - Okay. Biegnę.

     Wyszliśmy z tego pokoju i podeszliśmy do następnego. Po namierzeniu Liama i Nialla, którzy byli w zbrojowni i którymi zajęła się Clary*, całą jedenastoosobową grupą spotkaliśmy się w sali treningowej. Na końcu weszliśmy ja i Alec. Gdy mnie zobaczyła reszta, chciała się na mnie rzucić, ale im nie pozwoliłam.

     - Stójcie. Możecie mi do chuja pana wytłumaczyć o co tu chodzi? Od kiedy wy jesteście Nephilim? Czemu ja mam was trenować?

     - Nocnymi Łowcami jesteśmy od dwóch dni. A trenować nas masz ty, bo tak nam powiedzieli.

     - Okay. Mniejsza. Pamiętacie jak macie dojść do swoich pokoi?

     - Tak.

     - To marsz do nich po stroje bojowe i zaczynamy trening. W każdej chwili może zachcieć mi się wziąć was na polowanie, więc jazda na górę się przebierać - powiedziałam ostro.

     Wyszli zostawiając mnie samą z Lightwoodami i Herondale'ami.

     - O co tu chodzi? - zwróciłam się do nich.

     - Kiedy ty byłaś nieprzytomna, Clave zarządziło, że ta szóstka ma zostać przemieniona, bo jest nas za mało. Po przemianie, Maryse powiedziała, że ja albo Clary ma ich trenować. Niestety nie udało nam się. Potem mieli Aleca, Izzy, Simona*, a nawet Magnusa*. Żadne z nas nie umie ich ujarzmić. Kiedy my im powiedzieliśmy, że mają się przebrać w stroje, to nas wyśmiewali i poszli sobie połazić. Jak ty to zrobiłaś? - zakończył swój monolog Jace.

     - Mnie już trochę poznali i znają moją historię z przeszłości. Ale mniejsza. Zaznali mojego gniewu i teraz mi nie podskakują.

     - Cicho. Idą.

     Gdy weszli od razu na nich naskoczyłam.

     - Dłużej się nie dało?! Macie dziesięć kółek plus dziesięć kółek karnych. A jak zobaczę, że idziecie, a nie biegacie to będzie kolejna dycha.

* kilka dni później*

     Dzisiaj chłopcy mieli swoje pierwsze polowanie. Poszło im nawet dobrze. Inne zajęcia mieli z Jacem, Clary, Izzy, Simonem, Alekiem, Magnusem, a nawet z Robertem* i Maryse. Niestety ja też musiałam być obecna na tych lekcjach, bo chłopaki byli nieznośni. Oczywiście udzielałam ,,nauczycielom" jak mają z nimi postępować. Niestety ci nawet na lekcje nie przychodzili, albo się spóźniali. Tylko na treningi się nie spóźniali. Mieli je codziennie. Tak samo codziennie mieli zajęcia z moimi przyjaciółmi. Gdy się spóźniali ja im się odpłacałam. Tyle minut ile ich nie było, ja to łączyłam, a oni tyle biegali. Nadal nie mogłam uwierzyć, że Harry, Niall, Liam, Louis, Zayn i Zachariasz są Nocnymi Łowcami.

     Ja jestem w szczęśliwym związku z Willem. Wiem, że Harry'emu to przeszkadza, bo podobno się we mnie zakochał, ale za kilka dni wylatuje do Hiszpanii, więc pewnie tam sobie kogoś znajdzie. Zespół One Direction rozpadł się.

     Fani przyjęli to z trudem, było mnóstwo hejtów, ale moi podopieczni się tym nie przejęli. Reszta panów przenosi się od Idrisu. Co do mojego związku z Willem, nie ma już problemów. Wcześniej były, bo byłam hybrydą. Teraz jestem tylko Nephilim i nasz związek jest możliwy. Harry wylatuje do Hiszpanii, bo nie może już znieść mojego towarzystwa. Ale nie tylko mojego. Wszystkich. Nawet chłopaków z zespołu. Li, Lou, Zaza i Zach jadą do Idrisu na jakiś czas. Muszą pokazać swoje umiejętności i wiedzą przed panią Konsul i Inkwizytor. Nasze życie uległo zmianie, ale już jest dobrze.

* imiona z serii książek Cassandy Clare - Dary Anioła


mam już pomysł na następne opowiadanie, więc myślę, że pod koniec wakacji pojawi się już opis i prolog :)

Hybrid // Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz