Wieczór mijał bardzo przyjemnie. Oczywiście pan alfa musiał wszystko spieprzyć. Dobra, zmieniłam zdanie. Już go nie lubię. Wręcz nienawidzę. Durny, zaborczy dupek. Czemu tak mówię? Za chwilę się dowiecie.
Otóż, impreza się skończyła. Chciałam już wrócić do MOJEGO domu i odpocząć. Ale oczywiście Mister Dupek Zaborczości musiał mieć inne plany. Bo jakżeby inaczej?
Alfa Collin kończył już swoją przemowę pożegnalną:
-....... Dziękuję wszystkim jeszcze raz za przyjście. Mam nadzieję że dobrze się bawiliście. Na sam koniec chcę przedstawić wam moją partnerkę, Sophie Eastwood. - No tak, musiał się pochwalić. Innego wyjścia przecież nie było. Musiał pokazać innym samcą że jestem jego. Taaaa. Szkoda tylko że wcale jego nie jestem. Musi się postarać aby tak było.
Wracając, kiedy tylko skończył mnie przedstawiać, wszyscy zaczęli głośno klaskać a dziewczyny patrzyły z nienawiścią. Mogę się z nimi zamienić! Mogą go sobie wziąć! Zgłaszam się na ochotnika żeby go oddać.
Collin patrzył na mnie wyczekująco. O co mu do cholery chodzi? Aaaaa! Chyba oczekuje że coś powiem. Dobra, Sophie oddychaj. Dasz radę.- Dobry wieczór wszystkim! Mam nadzieję że przyjęcie było udane dla was. Miłej nocy życzę. - Powiedziałam krótko.
Nie chce mi się wygłaszać jakiś obszernych podziękowań. Bez przesady. Collin uśmiechnął do mnie promiennie i jeszcze bardziej przycisnął mnie do swojego boku. Tłum zaczął klaskać po czym wszyscy zaczęli wychodzić. Tak! Koniec tego pieprzniętego balu! Wreszcie!
- Poczekamy aż wszyscy pójdą i pojedziemy do naszego domu - szepnął mi na ucho Collin.
Popatrzyłam na niego bardzo zaskoczona. Jaki nasz? O co chodzi?!
- Jak to naszego? Ja chcę jechać do MOJEGO DOMU. - Powiedziałam zirytowana.
- Do naszego. Mieszkasz od dzisiaj ze mną. Teraz to jest nasz dom.
Popatrzyłam na niego wściekła. Chyba nie wie za bardzo z kim zadziera. Jestem już na niego wkurwiona a jeszcze przed chwilą dostałam okres.
- Nie chce do żadnego pierdolonego "naszego" domu. Chcę do mojego domu. - Powiedziałam coraz bardziej wkurwiona.
Przewrócił oczami. On chyba sobie życia nie ceni. Idiota. Może mu powinnam zrobić wykres kiedy mam okres i żeby do mnie wtedy nie podchodził i najlepiej koło mnie nawet nie oddychał. Byłoby miło.
- Jedziesz ze mną i koniec dyskusji. Z rodziną i przyjaciółmi pożegnasz się kiedy indziej przy okazji mojego innego spotkania - Powiedział obojętnym tonem
Teraz to już kurwa przesadził. Nikt kurna nie będzie mi zabraniał pójścia do domu a tym bardziej spotkania się z rodziną i przyjaciółmi. Chyba go kurwa, popierdoliło. I on myślał że go sobie ot tak posłucham. Pewny siebie dupek. Nie będę posłuszna niczym baranek jak inne luny. Będzie mnie musiał w ogóle przekonać abym mu zaufała. Czuję się przy nim bezpiecznie ale nie znaczy to że już mu zaufałam.
- NIE BĘDĘ SIĘ CIEBIE KURWA SŁUCHAĆ WALNIĘTY DUPKU! ZAMIESZKAM Z TOBĄ W DOMU DOPIERO ZA TYDZIEŃ! I PRZEZ TE PIEPRZONE 7 DNI NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ!! - Ryknęłam na swojego mate już mocno wkurwiona. No co? Z kobietą mającą okres lepiej nie zadzierać!
Pan największy dupek aż oniemiał. Wow. Tego to się nie spodziewałam. W sumie to śmiesznie wyglądało kiedy niewielka ludzka dziewczyna wrzeszczy na wielkiego naczelnego alfę. Zabawne.
Zaśmiałam się po czym odwróciłam się na pięcie i prawie wybiegłam z budynku. Collin wtedy się obudził, wyszedł z transu i zaczął mnie wołać i zaczął za mną iść.- Skarbie, proszę cię stój. Porozmawiajmy. - Prosił
W odpowiedzi prychnęłam. Chyba wyraziłam się jasno. Nie dosyć że dupek to jeszcze głupi.- Jedź do swojego domu, ja pójdę do swojego. - Powiedziałam cały czas idąc do samochodu czekającego na mnie. Dobrze że powiedziałam rodzinie aby na mnie poczekała.
- Nigdzie beze mnie nie idziesz - warknął, po czym złapał mnie w talii abym się zatrzymała. Teraz to już naprawdę przesadził. Starał zaciągnąć mnie do swojego auta dlatego kopnęłam go z całej siły w jego krocze. Collin momentalnie mnie puścił. Tak!
Odsunęłam się i spokojnie podeszłam do limuzyny mojej rodziny, zamknęłam drzwi od samochodu.- Proszę odjeżdżać. - Powiedziałam do kierowcy, patrząc na zwijającego się z bólu, Collina.
Popatrzyłam na rodzinę, która też na mnie patrzyła z troską wymalowaną na twarzy.
- Co się stało, skarbie? - Zapytał mój tatuś.
- Nic - odpowiedziałam. - Po prostu to zaborczy dupek i pan władza. - Powiedziałam przez łzy. Czemu płakałam? Nie wiem. Chyba mi po prostu smutno że Collin tak postąpił. Nie potrafił uszanować mojej decyzji.
- Wszystko będzie dobrze kochanie - powiedziała mama po czym mnie przytuliła.
Mam nadzieję że tak będzie. Kiedy tuliłam się do mamy, usłyszałam w oddali przerażający ryk. Był zrozpaczony. I może to dziwne ale jestem pewna że ryk należał do Collina.
*****
Hejka kochani! Już wróciłam z obozu i teraz raczej codziennie będzie pojawiać się rozdział. Dziękuję za gwiazdki i komentarze ❤️❤️❤️
PaniMorgenstern