Nie wiem ile już tutaj siedzę ale wiem że nie mało. Napewno parę godzin. Pewnie się zastanawiacie gdzie siedzę prawda? Otóż w czasami najgorszym miejscu na ziemi. Tam gdzie czekasz na wyrok czy dana osoba żyje czy nie. Siedzę przed salą operacyjną, gdzie operują Collina. W poczekalni.
Siedząc tutaj przemyślałam sobie i dowiedziałam się parę rzeczy.
Po pierwsze, kocham Collina od dwóch tygodni.
Po drugie, oddałabym za niego życie.
Po trzecie, nigdy nikogo tak nie kochałam w całym moim życiu.
Po czwarte, nigdy nie modliłam się tak dużo jak w ciągu tych paru godzin.
Po piąte, czas bardzo powoli mija kiedy się o kogoś boisz.
Po szóste, po paru godzinach siedzenia tak cię boli tyłek że nie umiesz wytrzymać.
Po siódme, kiedy jestem zdenerwowana nie potrafię jeść.
Po ósme, wataha za bardzo się o mnie troszczy.
Po dziewiąte, kiedy próbujesz powstrzymywać łzy, one jakby robiły ci na złość i płaczesz jeszcze mocniej.
Po dziesiąte, godzina ma 3600 sekund, dwie godziny mają 7200 sekund a trzy godziny mają 10800 sekund.
Po jedenaste, po 3 godzinach tracisz rachubę.
Po dwunaste, Collin został otruty.
Po trzynaste, muszę teraz skupić się na lekarzu, który mówi co się dzieje z Collinem.-.... Usunęliśmy także jad, który dostał się po ugryzieniu Ryana. Mimo wszystko jednak był alfą, a ugryzienia ale są jadowite..... - Po czternaste, do jego ciała został wprowadzony jad po ugryzieniu Ryana. - Opatrzyliśmy także liczne rany i oparzenia po srebrze. Wygląda na to że został zaatakowany przez większą ilość osobników.... - Po piętnaste, został zaatakowany przez dużą ilość wtilkokrwistych i w trakcie walki mocno oberwał, a do tego został poparzony srebrem. - Nastawiliśmy także złamane kości i daliśmy gips. Ma złamaną rękę, nogę oraz arę żeber... - Po szesnaste, w paru miejscach jest połamany. - W tej chwili musi odpoczywać ale Luna może wejść. Collin w tej chwili jest nieprzytomny ale wieczorem powinien się obudzić. - Po siedemnaste, Collin musi odpoczywać ale ja mogę wejść. Do tego jest nieprzytomny ale się obudzi.
- Dziękuję bardzo doktorze. - Serdecznie uścisnęłam lekarzowi rękę. - Do której sali Alfa został przewieziony? - Zapytałam.
- Do sali numer 20. Jest to najlepsza nasza sala, Luno. - Lekarz powiedział.
- Dziękuję! - Krzyknęłam po czym pobiegłam do sali z numerem dwudziestym.Po osiemnaste, nie wiedziałam że umiem tak szybko biegać.
Zapukałam do drzwi. Po czym przybiłabym sobie mentalną piątkę w twarz. Przecież on jest nieprzytomny idiotko.
Powoli podeszłam do łóżka, na którym leżał Collin. Był podłączony do tych wszystkich okropnych maszyn. Niby są potrzebne. Czasami podtrzymują kogoś przy życiu. Pokazują pracę serca. Dostarczają pożywienie. Jednak widząc człowieka podłączonego do tego wszystkiego, niewiadomo jak silnego i wielkiego, wygląda krucho i słabo, bezsilnie, jak nie on. Jest to jeden z tych najsmutniejszych obrazów jakie mózg może zakodować.
Lecz czasami daje też nadzieję na lepsze jutro.Usiadłam po prawej stronie alfy, na krześle, które było przysunięte do łóżka. Chwyciłam ciepłą dłoń Collina i złożyłam na niej pocałunek. Do moich oczu napłynęły świeże łzy.
- Wiesz co? Wyglądasz okropnie. Wolę kiedy nie jesteś nieprzytomny i nie jesteś podłączony do tego całego gówna. Naprawdę. Wtedy jesteś o wiele przystojniejszy. Muszę ci coś powiedzieć i pewnie będzie to dla ciebie ogromnym szokiem. Powiem ci w sekrecie że dla mnie to też bardzo dziwne. Otóż, może zabrzmi to dziwnie ale ja ciebie kocham. I tak się bałam że cię stracę. W sumie cały czas się boję. Proszę cię, tylko wyzdrowiej, dobrze? - Powiedziałam. - Głupio jest tutaj kiedy tak śpisz wiesz? O wiele bardziej wolę kiedy nazywasz mnie swoim skarbem. Nawet już wolę kiedy się na mnie wydzierasz bo się źle według ciebie ubrałam. Albo jak tak bardzo mnie denerwujesz. Obudź się, proszę.
I mam to gdzieś że prawdopodobnie mnie nie usłyszał. Czasami najważniejsza jest wiara. A ja wierzę w to że mnie słyszał.
Łzy w końcu przestały lecieć i teraz cierpiałam w milczeniu, gapiąc się na Collina.
Po dziewiętnaste, nie wiedziałam że tak można cierpieć.
Po dwudzieste, nie wiedziałam że miłość tak boli.Powoli zaczęły mi się zamykać oczy, czując się coraz bezpieczniej. I zasnęłam podparta na naszych złączonych dłoniach.
*******
Obudził mnie dotyk na moich włosach. Stop! Czy ktoś mnie właśnie głaszcze?! Czy ja wyglądam jak cholerny pies? Szeroko otworzyłam oczy i zobaczyłam błękitne tęczówki Collina. Mojego Collina. Obudził się! Ej, mówiłam mu że nie lubię być głaskana jak pies.
Boże, Sophie. Jaka ty jesteś głupia. Twój Romeo się obudził a ty chcesz na niego nakrzyczeć że po włosach cię głaszcze! A parę godzin temu było "O jejciu, a jeśli on umrze? On nie może umrzeć ..." I bla bla bla. Zdecyduj się w końcu. - Powiedziała moja jakże miła podświadomość.W końcu, praktycznie rzuciłam się na Collina, mocno go przytulając. Collin jęknął. Momentalnie się odsunęłam, jednocześnie uderzając w jego podbródek. Brawo, Sophie.
Collin się zaśmiał.- Wszystko w porządku? - Zapytałam zmartwiona że mogłam mu coś zrobić.
- Spokojnie, skarbie? Po prostu moje żebra potrzebują jeszcze chwilki odpoczynku i tyle. A jak ty się czujesz? Jadłaś coś? - Zapytał jak zwykle przejęty Collin.
I już chciałam skłamać że jadłam i do tego bardzo dużo ale mój zdradziecki brzuch zaczął jęczeć o jedzenie. Alfa znów się zaśmiał.
- Idź coś zjeść, proszę cię. - Poprosił Alfa.
- Ale....... - Zaczęłam.
- Nie ma żadnego ale. Idziesz jeść i koniec kropka. - Powiedział poważnie, - Albo poproszę Bova i Olivera aby znieśli cię na dół i wepchnęli w ciebie jedzenie. - Zagroził, widząc moją minę.
- Jesteś okropny! - Krzyknęłam, - No dobrze, pójdę zjeść obiad ale później sobie poważnie porozmawiamy. Jasne? - Powiedziałam, w końcu nie będę si z nim kłóciła tym bardziej że mój brzuch się rozluźnił i najchętniej obrabowałbym cały sklep i wszystko z niego zjadła,
- Tak, jest szefowo! - Zasalutował mi z łobuzerskim uśmieszkiem Collin. Zmrużyłam na niego oczy po czym odwróciłam się na pięcie i poszłam do kuchni.
Kiedy już mnie nie widział, uśmiechnęłam się delikatnie. Jest cały i zdrowy. Aż odetchnęłam z ulgą i poszłam przygotować obiad dla mnie i dla niego.
A najlepsze jest to że mimo swojego stanu, bardzo się o mnie troszczy. Dobrze że na niego trafiłam. Collin jest niezwykłym mężczyzną.
*****
Hejka kochani! Wróciłam! Przepraszam że mnie długo mnie nie było ale szkoła i te sprawy. Mam nadzieję że rozdział wam się podobał. Przepraszam za błędy ale pisałam go dość późno. Dziękuje za gwiazdki i komentarze. Kocham was. ❤️❤️
PaniMorgenstern.