Ciemnowłosy od razu mnie postawił na podłogę, szybko odsunął się i natychmiast podniósł ręce w geście poddania. Collin za to od razu chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie, cały czas patrząc na Aarona z niebezpiecznym błyskiem w oku.
-Nigdy więcej tego nie rób. - Warknął Collin, coraz mocniej zaciskając ręce na mojej biednej talii.
- Spokojnie kochaniutki, nie mam zamiaru ci jej zabrać. Jeszcze byś mnie pobił i moje biedne ubrania by się poplamiły moją krwią. A wiesz jak ja kocham moje ubrania, prawda? - Powiedział przyjaciel Collina. Ja zaczęłam się śmiać. Za to mój luby i Alan popatrzyli na Aarona jak na idiotę i niemal równocześnie przejechali dłonią po twarzy. - Tylko moja kochana Sophie mnie rozumie. Skarbie widzisz? Oni kompletnie mnie nie rozumieją! A całe życie muszę z nim żyć. - Wskazał palcem na brata. Znowu zaczęłam się śmiać. Collin za to warknął. - Spokojnie, już nie gadam.
- Przepraszam was za brata ale on nie wie co to znaczy mieć mate. - Powiedział Alan. Aaron popatrzył na niego naburmuszoną miną i prychnął.
Przyjrzałam się dokładniej mężczyznom. Jestem niemal przekonana że są bliźniakami. Przy czym Aaron na pierwszy rzut oka wydaje się być dość roztrzepany i gadatliwy, a Alan wydaje się być raczej spokojny i cichy. No ale pozory mylą. Może być zupełnie inaczej.
- Jesteście bliźniakami, prawda? - Zapytałam. O dziwo odpowiedział mi Alan.
- Tak, niestety. - Powiedział z uśmiechem. Aaron spojrzał oskarżycielsko na brata, po czym odwrócił się od niego i tupnął nogą. Jak małe dziecko. Aczkolwiek mężczyźni przez całe życie są jak dzieci.
- Dobrze, to może poprowadzimy was do waszych pokoi. - Powiedział Collin, który wydawał się bardzo rozbawiony zachowaniem Aarona. Mój luby odwrócił się przy czym oczywiście pociągnął mnie za sobą i zaczął iść w kierunku wcześniej przygotowanych pokoi.
- Aaaaa. Czekajcie! - Krzyknął Aaron. - Zapomniałem o czymś powiedzieć. - Collin odwrócił się (oczywiście razem ze mną). Obaj bliźniacy mieli na twarzach ogromne uśmiechy.
- O co chodzi? - Zapytał ostrożnie Collin. Patrzyłam z zaciekawieniem na bliźniaków. Ciekawe co kombinują.
- Mamy dla ciebie niespodziankę! - Krzyknął Alan. Otworzyli drzwi, a Alan wychylił głowę i krzyknął - Peter chodź! - Twarz Collina nagle się rozjaśniła. Przez drzwi przeszedł kolejny mężczyzna, miał blond włosy i również miał na twarzy ogromny uśmiech. - Niedawno się spotkaliśmy z Peterem i myśleliśmy że z chęcią znowu się zobaczycie. - Powiedział Alan.
- Dziękuję wam bardzo chłopaki. - Odpowiedział Collin. Po czym znowu puścił moją talię i poszedł uściskać przybysza. - Ile to było lat Peter? 10? - Zapytał mój mate.
- Chyba nawet więcej. - Odpowiedział Peter. - Z tego co widzę to odnalazłeś swoją mate. - Powiedział, przypatrując mi się z nad ramienia Collina. Mój luby puścił blondyna i znowu objął mnie w talii.
- Tak, Peter to jest moja Mate Sophie. Sophie to jest mój przyjaciel Peter. - Collin nas przedstawił. Poddałam blondynowi rękę, a on uścisnął ją patrząc mi prosto w oczy, przy czym czułam się nieco nieswojo.
- Miło mi cię poznać. - Powiedziałam z uśmiechem. On również się do mnie uśmiechnął.
- Mi też. I to bardzo. - Powiedział z dziwnym błyskiem w oku. Momentalnie puściłam jego dłoń i przybliżyłam się do Collina. Od razy czułam się bezpieczniej.
- Peter, mówię ci, że od razu ją polubisz. Wiesz że tylko ona mnie potrafi zrozumieć z tego towarzystwa?! Tylko ona jest tutaj mądra bo reszta to idioci. - Powiedział, ja znowu zaczęłam się śmiać, a Collin i Alan pokręcili tylko głowami. Peter za to przyglądał mi badawczo.
- Jetem pewien że się bardzo polubimy z Sophie. - Powiedział blondyn, a ja czułam się coraz bardziej nieswojo. Collin, o dziwo, w ogóle się nie odzywał i wiedziałam że na razie nawet nie ma zamiaru się odezwać.
- Dobrze, to zgaduję że jesteście zmęczeni więc zaprowadzimy was do waszych pokoi. Na szczęście mamy jeszcze jeden pokój dodatkowy. - Powiedziałam, po czym pospiesznie się odwróciłam i tym razem to ja ciągłam Collina w drugim kierunku.
Podróż do pokoi była cicha, przerywana jedynie monologami Aarona. Przez co coraz bardziej go lubię. Alan też wydaje się być bardzo miły, ale Peter. Czuję się przy nim po prostu źle. Przy Aaronie od razu czujesz komfort, przy Alanie też, a o Collinie to nie wspomnę. Przy Peterze czujesz się tak, że wolałabyś wyskoczyć przez okno.
W końcu doprowadziliśmy gości do pokoi, wytłumaczyłam im gdzie jest jadalnia i powiedziałam że spotkamy się dopiero na kolacji bo mamy "wiele obowiązków". A tak naprawdę to nie chce być w towarzystwie Petera. Collin cały czas się nie odzywał co było jak na niego naprawdę dziwne. Uśmiechał się ale jego uścisk był coraz mocniejszy i coraz bardziej przyciągał mnie do siebie jakby chciał żeby nasze ciała były jednością. Nie wiedziałam o co chodziło. Może on też wyczuł te dziwne spojrzenia Petera i wiedział, że czuję się przy nim niekomfortowo. Nie wiem o co chodzi, ale jak tylko zostaniemy sami to się dowiem. Jakoś. Mam nadzieję.
W końcu ja i Collin skierowaliśmy się do naszej sypialni i tam miałam wydusić z niego prawdę. Jednak od razu kiedy przekroczyliśmy próg sypialni, Collin wręcz się na mnie rzucił i zaczął żarliwe całować. O jejciu. Oddałam pocałunek z taką samą żarliwością jak on. W głowie miałam pustkę, liczył się tylko on. Collin podniósł mnie i zaniósł na łóżko. I znowu oddaliśmy się namiętności.
*******
Hejka kochani! Przepraszam za długą nieobecność
Wiem że rozdział jest bardzo krótki i że jest nudny ale jest to ważny rozdział w aspekcie całego tego opowiadania
Mam nadzieję że rozdział się spodobał
Kocham was
PaniMorgenstern