Czy chce być oznaczona? Nie do końca. Czy chce zatem być oznaczona przez kogoś innego niż Collin? Nie za bardzo. Czy chce zostać partnerką Ryana? Napewno nie.
Boję się że Ryan mnie tu znajdzie i oznaczy. Sophie nad czym ty się jeszcze zastanawiasz? Przecież czujesz że ciągnie cię do Collina i to z nim chcesz wiązać przyszłość. Czemu jeszcze się zastanawiasz?
Minęło parę sekund ale dla mnie był to cały dzień. W końcu nabrałam mocniej powietrza do ust i powiedziałam:
- Tak, zgadzam się, możesz mnie oznaczyć. - Twarz Collina rozświetlił ogromny uśmiech i mocno mnie do siebie przytulił.
- To będzie bolało ale postaram się być delikatny. Kocham cię. - Powiedział to po czym pocałował mnie.
Tak, w usta. Ten pocałunku był zupełnie inny niż ten sprzed półtora miesiąca. Był bardzo namiętny a między nami przeskakiwały iskry.
Collin oderwał się od moich ust i przeniósł swoje usta do mojej szyi. Tam odnalazł Wgłebienie i całą ją obcałował. Zamknęłam z przyjemności oczy. Collin polizał w tym miejscu szyję. Jęknełam z przyjemności. Nagle poczułam ogromny ból. Otworzyłam oczy i zobaczyłam alfę który wsunął swoje kły w moją szyję. Krzyknęłam z bólu. Próbowałam mu się wyrwać ale trzymał mnie w stalowym uścisku. W końcu wysunął kły z mojego ciała i polizał miejsce ugryzienia. Jaka ulga. Collin pocałował mnie w to miejsce a ja niemal upadłam z rozkoszy. Popatrzyłam na Collina pytająco:
- Kiedy wilkołak ugryzie swoją partnerkę to jeśli w miejscu oznaczenia ją pocałuje itd. to partnerką odczuwa ogromną rozkosz.
I pomyśleć że Ryan miałaby nade mną taką władzę. Zamiast obrzydzenia czułabym przyjemność. Fuj.
- Czyli już po wszystkim? - Zapytałam.
- Tak, jeśli chodzi o pierwszą fazę oznaczenia za jakieś dwa tygodnie będziemy musieli się sparować skarbie. - Powiedział. Otworzyłam usta aby odpowiedzieć gdy ktoś zaczął pukać.
- Alfo, musimy już ruszać. - Powiedział ktoś zza drzwi.
Collin westchnął po czym wzmocnił uścisk, przybliżając mnie do siebie mocniej. O ile było to możliwe.
- Trzymaj się skarbie. Pamiętaj brak facetów. Nie wychodzi poza budynek i zawsze miej że sobą ochronę, ok?
- Okay. - Odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Za parę dni powinniśmy być z powrotem. Kocham cię. - Po tych słowach pocałował mnie prosto w usta. - Żegnaj Sophie.
Oderwał się ode mnie i podszedł do drzwi.
- Żegnaj Collinie. - Wyszeptałam. Te słowa brzmiały jak ostateczne pożegnanie. Tak jakbyśmy się już nigdy w życiu nie zobaczyli. Jakby ktoś miał umrzeć. Mam nadzieję że Alfie nic nie będzie.
Usiadłam na łóżku czując dziwne emocje. Coś na kształt ogromnej tęsknoty i przeczucia że coś pójdzie nie tak. Przecież Collin dopiero co wyszedł. To raczej niemożliwe abym tak szybko się za nim stęskniłam? Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - Krzyknęłam aby osoba stojąca zza drzwiami mogła wejść. Tą osobą okazała się Clar. Oliver czyli mate Clar też musiał iść na wojnę jako beta Collina. Dlatego też moja przyjaciółka była zdołowana.
- Cześć Clar.
- Cześć Soph. - Powiedziała smutnym głosem.
- Jak się czujesz kochana? - Zapytałam z troską. Była bardzo smutna. Prawdopodobnie też bała się że Oliver nie wróci.
- Nie najgorzej. Ale dobrze też nie jest. Po prostu się boję wiesz? Boję się że nie wróci. A ja tak bardzo go kocham. Jeśli on umrze to ja też nie chcę żyć. Tak się o niego boję. - Zaszlochała. Natychmiast się do niej przybliżyłam i mocno ją przytuliłam. Clar zaczęła mi męczyć koszulkę ale mnie to nie obchodziło. Sama się bardzo bałam o Collina. No ale przecież Nie kocham Collina aż tak bardzo jak Clar, Olivera. Prawda?
- Ciii, wróci cały zdrowy. On wróci do ciebie. Za bardzo cię kocha żeby umrzeć. - Starałam się ją uspokoić.
Po paru minutach odsuneła się ode mnie i wytarła oczy chusteczką.
- A jak ty się czujesz? - Zapytała.
- Hmm.. Nie jest źle. - Uśmiechnęłam się do niej mimo że w środku czułam okropny ból i tęsknotę. - Może pójdziemy na dół do wszystkich. - Zaproponowałam. - W końcu muszę zacząć być prawdziwą luną. A do obowiązków luny wchodzi bycie silną oraz opiekowanie się całą watahą i pocieszenie jej. W sumie nawet jeśli nie byłabym luną to bym to robiła.
- Dobrze. - Powiedziała Clar po czym wydmuchała nos w chusteczkę. - Czy ty masz na sobie za0ach Collina?! - Pisneła moja przyjaciółka. Po czym przybliżyła się do mnie i zaczęła gapić się na moje oznaczenie.
- W końcu! Myślałam że mój durny braciszek będzie cipą do końca życia i nigdy cię o to nie poprosi. - Przytuliła mnie z całej siły.
- Hmmm... Tak, tak. - Nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć. Clar odsuneła się ode mnie z iskierkami w oczach. - To idziemy? - Zapytałam zakłopotana.
- Tak. - Powiedziała z uśmiechem na ustach.
Wstałyśmy z wygodnego łóżka i zeszłyśmy na dół do całej watahy w tym do Scarlett, którą niestety muszę przeprosić.
****
Spędziłyśmy z watahą praktycznie cały dzień. Musiałam pocieszać mnóstwo osób. Z tęsknoty jednak serce mi się krajało. Im dłużej koło mnie nie było Collina, tym mocniej krwawiłam od środka. Kocham go? Czy co że tak za nim tęsknię. Nie, przecież ty go nie kochasz Sophie.Ze Scarlett się pogodziłyśmy ja i ona nawzajem się przeprosiłyśmy.
Teraz leżałam sama w łóżku z książką w ręcę. Byłam na granicy wzruszenia i płaczu. Właśnie czytałam Forresta Gumpa. Muszę kiedyś obejrzeć film. Popatrzyłam na zegarek. Już jest 23. Czas pójść spać. Wykąpałam się i praktycznie padłam na łóżko i od razu zasnęłam.
***
Rano zeszłam w piżamie na śniadanie. Po posiłku z całą watahą poszliśmy do salonu i zaczęliśmy oglądać Forresta Gumpa. Na końcu się popłakałam. Tak samo jak kilka innych dziewczyn. Wspaniały film i wspaniała książka. Gorąco polecam. Po filmie poszłam się ubrać. W końcu nie będę cały dzień w piżamie latać. Weszłam do pokoju i od razu skierowałam się do szafy nawet nie patrząc na pokój. Chcę jak najszybciej się ubrać i wrócić na dół.- Witaj kochanie. - Moje serce stanęło usłyszawszy ten głos.
Powoli się odwróciłam i tam zobaczyłam mój najgorszy koszmar.
Stał tam on, z tym okropny uśmiechem.
Ryan.
Zaczęłam krzyczeć.
****
Hejka kochani. Przepraszam że nie było mnie aż tak długo.Kocham was
PaniMorgenstern