Rozdział 19

13.4K 643 97
                                    

- Pomocy! Pomocy! - Zaczęłam się wydzierać.

Byłam przerażona. Ryan zaczął podchodzić do mnie szybkim krokiem a ja w tym czasie zaczęłam się cofać wciąż krzycząc i wołając o pomoc. Jak można było się domyślić, tak długo się cofałam póki nie wpadłam na ścianę, a Ryan przycisnął mnie do niej swoim ciałem i zatkał dłonią, moje usta.

Moje oczy zaszły łzami i całe moje ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść. Byłam przerażona. Przypominają mi się zdarzenia sprzed miesiąca, o których tak usilnie próbowałam zapomnieć. Po policzkach popłyneły mi łzy.

- Ciii, kochanie. Nie płacz. - Powiedział Ryan po czym pochylił głowę i zaczął lizać moje policzki dopóki nie wyczyścił ich z łez. Przeszedły po mnie dreszcze obrzydzenia i zaczęło zbierać mi się na wymioty. - Ciii, za chwilę cię zabiorę z tego domu i już na zawsze będziesz moja. - Zaczęłam trząść się jeszcze bardziej.

Sophie, idiotko co ty odwalasz. Nie możesz sobie tak stać i nic nie robić z faktem że ten obrzydliwy koleś cię dotyka. Rozumiem że jesteś przerażona ale musisz jakoś działać. Nikt ci nie pomoże.

Posłuchałam sama siebie i ugryzłam Ryana w rękę aby w końcu wyswobodził moje usta. Walnęłam go w twarz. Tak trzymaj! - krzyknęła do mnie moja podświadomość.

- Nigdy, przenigdy nie będę partnerką tak obrzydliwego potwora jak ty! A poza tym jestem już oznaczona! Dlatego też nie będę twoja! - Krzyknęłam. Ryan jakby zaskoczony cofnął się ode mnie. - POMOCY! - Teraz to już naprawdę mocno ryknełam.

- Ale jak to? On nie mógł jej oznaczyć! To niemożliwe. Ona jest moja! - Ryan mówił do siebie jak szaleniec, chodząc po pokoju i ciągnąc się za włosy.

- Luno! Co się stało? - Krzykneli zza drzwi. Wreszcie. Pomoc.

- Ryan... - Zaczęłam ale nie dokończyłam ponieważ Ryan doskoczył do mnie, złapał mnie za szyję, przyciągnął do siebie tyłem i przyłożył mi nóż do szyi. Krzyknęłam przerażona a po moich policzkach zaczęły lać się nowe łzy. Starałam się jak najmniej trząść i odsunąć szyję od ostrego narzędzia ale mi się nie udawało.

- Nie rób żadnych sztuczek. - Szepnął mi na ucho Ryan. Taa, bo w takiej pozycji dałabym radę cokolwiek zrobić.
W tym momencie drzwi zostały wywarzone a do pokoju wpadła część watahy. Zaczęli do nas podchodzić z przerażonymi minami. Nie chcę nic mówić ale to ja mam nóż na szyi. To ja mam prawo się bać a nie oni.

- Ani kroku dalej bo ją zabiję! - Warknął Ryan. Taa, jasne. Ten psychol za bardzo mnie chce aby mnie zabić. Może potem ale napewno nie teraz.
Jednak oni w to uwierzyli. Mężczyźni jak jeden mąż stanęli. Ryan zaczął cofać się w stronę okna. Czy on zamierza przez nie wyskoczyć? Chce nas zabić? On jest jakiś nienormalny. Super Sophie przez całe życie nawet chłopaka nie miałaś, a nagle jakiś wilkołak wyskakuje z dozgonną miłością do ciebie, a potem jakiś psychol twierdzi, że należysz do niego i wbrew wszystkiemu będziesz jego. Sophie, no, no. Powiem Ci że umiesz przyciągać facetów. I to jakich!

- Nie zabiję nas. Spokojnie kochanie. - Znów szepnął. Taa, napewno mu zaufam. Co on? Spiderman że się nie zabije skacząc z okna? Ciekawe. Chyba powinnam być bardziej poważna ale raczej oswoiłam się z myślą że albo umrę albo będę seksualną niewolnicą. O! Jednak nie! Ja chcę żyć! Nie chcę być z nim! Szkoda tylko że mam nóż na szyi. Może wtedy dałabym radę coś zrobić. Jedyna szansa jest w Collinie. Błagam. Przyjdź tu.

- Puszczaj ją! - Po całym pokoju rozniósł się ogromny wark.

Collin. Jakbym go sobie wyczarowała. Jeszcze go nie widziałam bo nie wszedł do pokoju ale jego głos poznałabym wszędzie.

Moja. Tylko moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz