Jest szybki więc w niemal dwie sekundy łapie mnie za rękę.
Odwracam się zapłakana.
-Co chcesz?-pytam ze zmęczeniem i bezradnością w oczach.
-Pomóc ci.-odpowiada krótko.
-Nie chce twojej pomocy! Skąd mogę wiedzieć, że ty też się ze mnie czasem nie nabijasz? Dopiero co mnie prześladowałeś, tak jak cała szkoła. Ty i Amanda najbardziej! I teraz mam ci tak wierzyć? Ja już po prostu nie umiem ufać.-wykrzyczałam cała zapłakana.
-Ale Suzan..-przerywam mu.
-Nie.
Luck także podniósł głos.
-Wiesz co?! Jak wolisz! Chciałem tylko pomóc! Bo doskonale wiem co teraz przeżywasz! Tylko że ty masz wsparcie w ojcu! A ja? Poszedłem do domu dziecka. Miałem wtedy czternaście lat i nikogo z rodziny, kto mógł by się mną zająć. Rok temu zaadoptowała mnie pewna rodzina.. Sam nie wiem jak to się stało, że mieli do wyboru tyle wspaniałych dzieciaków, młodszych. A wybrali takiego szesnastolatka. Może to dzięki mojej tragicznej historii? Może zrobiło im się mnie po prostu żal?
Są dobrymi rodzicami, tylko że zaadoptowali mnie chyba tylko po to, aby przesiadywać całe dnie w swoich ukochanych pracach. A nawet i noce. Dobra.. to mało ważne... Ale jeśli ja chciałem ci pomóc..a ty teraz zachowujesz się tak, jak się zachowujesz. To proszę bardzo! Mogę odejść i już więcej nie zawracać ci dupy! Cześć.
-Ale Luck zaczekaj..
Nawet się nie odwraca. Osuwam się na szafkach..
Jestem taka głupia...
Podchodzi do mnie Zack. Wow, dziwne. Nie odzywał się do mnie od czasu gdy, złapał mnie po omdleniu.
Chłopak kuca przy mnie łapiąc delikatnie dłonią za moje kolano.
-Wszystko gra?-pyta.
Patrzę na niego zapłakana ze sztucznym uśmiechem.
-Tak.
Zack siada opierając się o szafki obok mnie. Siedzimy tak we dwoje, gapiąc się w wielkie okno na przeciwko. Dobrze widoczne stąd, jest boisko na zewnątrz.
-Będzie dobrze...-zaczął.-ech, wiem. To oklepane i typowe pocieszenie. Ale na prawdę wierzę w to razem z tobą, że się polepszy. Ja to cię podziwiam...
-Mnie? Za co?-pytam zdziwiona.
-Wiesz.. pełno osób cię dręczy, nienawidzi, obgaduje..
-Mów dalej, bardzo mnie to pociesza.-mówię sarkastycznie.
-Ale nie dałaś mi dokończyć..-Zack kontynuuje swoją wypowiedź.-Podziwiam cię za to, że mimo wszystko, że cię dręczą, że masz problemy w domu.. i tak jesteś bardzo silna i się nie poddajesz. Wielki szacun. Też bym tak chciał.. ale co.. może wyglądam na pewnego siebie chłopaka, ale mam też swoje problemy. Może nie są tak duże jak twoje, ale są.
-Można się dowiedzieć jakie?-pytam.
-Ech, no skoro wiem dużo o twoich, mogę ci się wygadać. Tylko tobie o tym mówię.-informuje mnie Zack.
-Czemu tylko mi? Prawie się nie znamy-dziwię się.
-Bo wszyscy tu znają mnie jako tego uśmiechniętego, dobrze się uczącego..
-przystojniaka.-kończę zdanie.
-Miałem na myśli ,,chłopaka", no ale niech ci będzie. Uważasz mnie za przystojniaka?-zaśmiał się.
Czuję, jak się rumienię, już wyglądam jak burak.
-Znaczy ten..-próbuje się jakoś z tego wywinąć, lecz nie idzie mi to za dobrze.
Zack postanowia mnie uratować i pociągnąć dalej temat z szerokim uśmiechem na twarzy.
-No więc.. może i wyglądam na takiego zadowolonego z życia dzieciaka. Inni mówią o mnie że, jestem rozpuszczonym bachorem, który ma w luj chajsu od starszych.
Może i mam tą kasę, ale czy mam rodziców?-spoważniał.-Może i mam, ale takich, których interesuję tylko wtedy kiedy nie jestem wystarczająco idealny. Kiedy zrobię coś źle. Oni siedzą w pracy, a ja mam być chodzącym ideałem. Bez żadnego wsparcia. Może i to nie jest duży problem, ale mnie to boli.
-Jest duży, współczuję ci. Ale damy radę, prawda?-uśmiecham się do niego.
Chłopak odwzajemnia uśmiech, po czym dodaje.
-Widzisz? Powiedziałem ci co czuję i nawet mnie nie wyśmiałaś. Gdybym powiedział to komuś typu.. Amanda... wyśmiała by mnie, albo powiedziała mi że, mi współczuję a potem obgadywała za plecami.
-No racja, ale czy masz pewność że ja tego nie zrobię?-pytam.
-Mam. Wiem że nie jesteś taką świnią jak ona. Wiesz już coś o życiu, mimo że masz dopiero szesnaście lat.
Nie wiem jak na to odpowiedzieć więc tylko delikatnie się uśmiecham.
Zack wstaje i wyciąga ręce w moim kierunku by mnie podnieść.
Stoimy już na nogach. W tym momencie dostrzegam Lucka, który obserwował nas grając na boisku.
-Jeśli mogę jakoś pomóc, daj mi znać.-oznajmia mi Zack, po czym czuło przytula mnie po przyjacielsku.
Tego mi brakowało od dłuższego czasu. Przyjaciela.

CZYTASZ
Pamiętnik Suzan
Teen FictionCześć, jestem Suzan. Chce was zaprosić do mojego świata. A co się w nim znajduję? Przyjaźń, miłość, zabawa, rozczarowania, nadzieja, wszystko, a nawet i więcej. Mam 15 lat. Problem z odnalezieniem siebie, swojej pasji. Nie potrafię pojąć świata, lud...