Słyszę pukanie do drzwi. Schodzę na dół. To Luck.
-Cześć.-odzywa się z uśmiechem.
-No cześć.
-Idziemy?-pyta.
W odpowiedzi uśmiecham się i ruszam w stronę samochodu.
Po dziesięciu minutach jesteśmy nad jeziorem. Luck łapie mnie za dłoń i bez słowa prowadzi na pomost. Obraca mnie w swoją stronę, tak abyśmy stali do siebie twarzą w twarz. Łapie mnie za ręce i zaczyna mówić:
-Wiesz.. Dużo się ostatnio wydarzyło. W tym czasie zrozumiałem, że jesteś wspaniała. Po prostu. Słodka, urocza, mądra, śliczna. Coś.. Coś do Ciebie poczułem.
Stoję w bezruchu. Zamurowało mnie.
-Powiedz mi, czy ty czujesz to samo.
Uśmiechnęłam się. Luck przybliżył mnie do siebie, i delikatnie pocałował.
-Tak.-odpowiadam.
-Jestem boski!-mówi, chłopak odsuwając się ode mnie.
-Co?-pytam zdziwiona.
-Wygrałem.
-Co? Co wgrałeś?-odsuwam się.
-Zakład.
-Jak to zakład?-pytam, krzycząc.|
-Tak to. Dałaś się wkręcić młoda. Proszę Cię.. Ja? Miałbym zakochać się w tobie?-mówi, podkreślając ostatnie słowo.
-Nie rozumiem.
-Założyłem się o to z kumplami. Tego dnia, kiedy poniżyłaś mnie przed nimi w szkole. Już nie pamiętasz? Koniec tego całego udawania.
Nagle poczułam, jak pęka mi serce. Cały świat zwalił mi się na głowę.
-Nie wierze. Ty dupku!
-Życie młoda, życie.
-To wszystko było zaplanowane?-pytam ze łzami w oczach.
-Owszem. Pięknie zdobyłem twoje zaufanie, nie?
-To ile jestem warta?-pytam.
-Honor, piwo i fajki.-odpowiada z uśmiechem.
-Pożałujesz.-mówię, zaciskając pięść.
-Tak? A to ciekawe. Już się nie mogę doczekać.
Z racji tego, że Luck stoi na skrawku pomostu, popycham go do wody. Chłopak wpada do jeziora.
Z satysfakcją odchodzę.
-Idiotka!-krzyczy.
Postanawiam jednak nie odpowiadać. Idę dalej przed siebie. Jezioro nie jest wcale daleko od domu, więc wracam do niego pieszo. Jak na razie, te wakacje, to najgorsze wakacje w moim życiu. Po dwudziestu minutach jestem już w domu. Wchodzę do pokoju i pierwsze co robię, to idę pod prysznic. Stoję nieruchomo. Twarz obmywa mi bardzo ciepła woda. Chwilka relaksu i poukładania myśli. Postanawiam się nie zakochiwać. Już raz byłam w toksycznym związku, teraz za to, zostałam ośmieszona i wykorzystana. Chyba gorzej, już być nie może.
Wychodzę z kabiny prysznicowej, wycieram delikatnie moją skórę aż do sucha. Zakładam moją piżamę. Składa się ona z czarnych dresów oraz błękitnego topu, z czarną gwiazdą na piersi.
Idę prosto do łóżka. Siedzę tak przez chwilę, po czym przypominam sobie o pamiętniku, znajdującym się w szufladzie obok. Wyjmuję go.
***
Drogi Pamiętniku...Dziś zdarzyło się coś okropnego. Luck ze mnie zadrwił. Nienawidzę go. Czemu on mi to zrobił? Wiesz.. Myślałam, myślałam, że się zmienił. Że w głębi siebie, wcale nie jest taki zły, taki głupi. Myślałam, że z nim jest inaczej, że może jednak coś do mnie poczuł, ale kogo ja oszukuję. To nie możliwe. Jestem zerem, nie można się we mnie zakochać.
***
Zamykam pamiętnik i chowam go na miejsce. Oddycham głęboko, by się uspokoić. Idę spać.
***
Dwa tygodnie później.
Nie wychodzę z domu. Nie odbieram telefonów, nie odpisuję. Mam pełno wiadomości od Zack'a. Na szczęście wyjechał niespodziewanie z rodzicami na trzy tygodnie. Cieszę się, ponieważ nie musi na mnie patrzeć, a nie wyglądam za dobrze. Wyglądam wręcz koszmarnie.
Prawie nic nie jem. Ciągle tylko przychodzi do mnie Lena i próbuję ze mną porozmawiać. Za każdym razem, mówię jej, że po prostu źle się czuję. Tata jest jak zwykle zajęty sobą i pracą. Nie zauważa, że jego ,,kochana córeczka'' traci chęć do życia.Czemu tracę chęci do życia? Ponieważ wszystko dzieje się na przekór mnie. Zawsze ja obrywam. Wyśmiewali mnie w szkole, wykorzystywano mnie, chciano mnie zgwałcić. Moja mama nie żyje, zawodzę się na wszystkich, nawet na ojcu. No dobra, może nie na wszystkich. Zack jest przy mnie.
Moje przemyślenia przerywa pukanie do drzwi, mojego pokoju.
-Proszę.-odpowiadam nie chętnie.
Wchodzi Lena.
-Cześć. Jak się czujesz? Lepiej troszkę?-pyta nieśmiało.
-Jest okej.-kłamię.
-Przecież widzę, że nie!-mówi, siadając obok mnie na łóżku.-zamierzasz całe wakacje przeleżeć w łóżku?
-Tak. Tu mnie nie skrzywdzą.-odpowiadam.
-No błagam. Nie, ja ci na to nie pozwolę.-uśmiecha się do mnie zmotywowana.-przyniosłam ci lody.
-Jakie?-podnoszę wysoko głowę w ich poszukiwaniu.
-Waniliowe. Twoje ulubione. Masz.-mówi, podając mi wielkie pudełko lodów waniliowych.-całe dla ciebie, smacznego.
-Dzięki.-odpowiadam. Lody wywołują uśmiech na mojej zmęczonej twarzy.
-O! I o taki śliczny uśmiech mi właśnie chodziło!-mówi, wskazując na moje usta palcem.
-A tak w ogóle.-zaczynam.- Tata nic nie zauważył?
-Że popadasz nam w depresje?-pyta.
-Tsa.
-Zauważył. A nawet chce cię wysłać do psychologa.. Wybiłam mu z głowy ten pomysł. Powiedziałam, że potrzebujesz ciepła i wparcia rodzinnego, a nie jakichś psychologów.
-Masz rację, ale chyba nie zrozumiał skoro i tak siedzi w pracy.-odpowiadam, otwierając pudełko lodów.
-Mnie też to irytuję. Mój biologiczny ojciec nie poświęca mi czasu, ojczym także.
-To twój tata żyje?-pytam zdziwiona.
-Tak. Wyjechał gdzieś daleko, kiedy miałam pięć lat. Więc tak naprawdę ja też nie mam ojca.-odpowiada, spuszczając głowę.

CZYTASZ
Pamiętnik Suzan
Teen FictionCześć, jestem Suzan. Chce was zaprosić do mojego świata. A co się w nim znajduję? Przyjaźń, miłość, zabawa, rozczarowania, nadzieja, wszystko, a nawet i więcej. Mam 15 lat. Problem z odnalezieniem siebie, swojej pasji. Nie potrafię pojąć świata, lud...