*XXV*

56 9 1
                                    

Jest ósma rano, nie mogę spać. Postanawiam, że wyjdę dziś z domu. Biorę gorący, długi prysznic. Robię lekki makijaż, rozczesuję włosy, a następnie zakładam czarne spodenki z wysokim stanem oraz bordowy top z nadrukiem:,,34''.
Udaję się na dół, zakładam bordowe trampki, zabieram deskę i wychodzę. Wychodząc, widzę tylko zajętych sobą członków mojej ,,rodziny'', szykujących się do wyjścia. Tata idzie do pracy, Lena, która także przestała się do mnie odzywać, na próbę przed występem, a jej matka? Pewnie też do pracy. Chodzi o to, że nikt nawet nie zapytał, gdzie się wybieram, o której wrócę. Sama nie wiem, czy zauważyli, że w ogóle wychodzę.
Jadę przed siebie, tym razem w przeciwnym kierunku do jeziora. Boje się, że spotkam Lucka. Nie mam ochoty, na kłótnie z nim.
Zamyślona, wpadam na kogoś.
-O Jezu! Nic ci nie jest?-pyta niska blondynka o jasnej karnacji, pomagając mi się podnieść.
Rozglądam się. Zaczynam śmiać się sama z siebie, otrzepując się z piasku, walającego się na asfalcie.
Dziewczyna jest ode mnie sporo niższa, ma około 150 cm wzrostu, długie, blond, sięgające jej do końca łopatek, polokowane włosy. Na twarzy widnieją jej lekkie piegi, ma ciemnoniebieskie oczy. Ma na sobie śnieżnobiałą, koronkową sukienkę oraz białe trampki.
-Przepraszam.-śmieje się,
-O czym tak myślałaś?-pyta, także roześmiana.
-A o niczym. Po prostu się zagapiłam.-próbuję się tłumaczyć.
Dziewczyna patrzy na mnie ze zwątpieniem, chyba nie kupiła mojej wymówki.
-Jestem Alice-mówi, wyciągając do mnie rękę.
-Suzan.-przedstawiam się.-Co tu robisz? Nigdy Cię tu nie widziałam.
-Miło mi, jestem tu z mamą. Przyjechałyśmy tu wczoraj, chciałam się dziś rozejrzeć po nowym miejscu.-uśmiecha się.
-Oprowadzić Cię?-proponuję.
-A mogłabyś?-cieszy się.
-Jasne, chętnie, nie mam co robić, ani z kim rozmawiać.-odpowiadam.
Biorę deskę pod pachę i ruszamy z miejsca.
-To świetnie. Zaraz, jak to nie masz?-pyta.
-Ehh, może kiedyś Ci opowiem. W skrócie mam tylko tatę, który ma własną rodzinę, której nie obchodzę i raczej im przeszkadzam.
-Ojej, współczuje Ci. Ja, mam za to jedynie mamę.-zaczyna.-Przyjechałyśmy tu, po rozwodzie rodziców. Mama chce, abym odcięła się od tego wszystkiego, co nas spotkało. Dlatego chcemy mieszkać w nowym miejscu.

-Ja też miałam wyjechać z mamą, ale niestety los chciał inaczej.-mówię.
-Tak? Co się stało?-pyta mnie z zainteresowaniem.
-Mama.. Ona nie żyje. Miała wypadek, długa historia, o której raczej nie chce mówić.-odpowiadam powoli.
-O jeju, przepraszam! Nie powinnam pytać.-przeprasza mnie dziewczyna.
-Nie, nic się nie stało. Skąd miałaś wiedzieć?-uśmiecham się delikatnie.
-No dobrze.
Idziemy przed siebie, długo rozmawiając o tym, co mamy ze sobą wspólnego. Jak się dowiaduję, jest tego naprawdę dużo.
-Tak w ogóle.-zaczyna Alice.-kiedy tu szłam, niejaki Luck.. Chyba tak mi się przedstawił.. Pytał, czy to nie ja jestem Leną.
-Słucham?-patrzę z niedowierzaniem.
-No tak. Pytał, czy jestem Leną, mówił, że jestem siostrą jakiejś Suzan.-inforumuje mnie, po czym zaczyna się śmiać.-zabawne, ty też jesteś Suzan, dlatego to mi się z tobą skojarzyło.
-Tak? A o co Cię pytał?-próbuję się dowiedzieć.
-Pytał, gdzie jest ta Suzan.
-A w którą stronę poszedł?
-Zawrócił się, więc na pewno go tu nie spotkamy. A szkoda, wydawał się całkiem fajny.-mówi Alice.
-Ta.-mówię, przewracając oczami.
-Znasz go?-pyta mnie.
-Nie.-odpowiadam nieszczerze.
-To może kiedyś uda nam się bliżej go poznać.-mówi z zainteresowaniem.
-Może.-uśmiecham się także nieszczerze.
Idziemy przed siebie.



Pamiętnik SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz