*XVIII*

49 7 1
                                    

Jesteśmy już w pokoju Lucka. Z racji tego, że mieszkam od niego dwa kilometry, wrócę na pieszo. Dlatego, że Luck zabiera babcię do lekarza jak najwcześniej. Idziemy spać.
Budzę się o ósmej. Luck siedzi już obrany i popija kawę.
-Wstawaj młoda.-odzywa się do mnie z uśmiechem.
-Dobra.-odpowiadam i niechętnie podnoszę się z łóżka.
-Wyschły Ci już ubrania.
-Okej, dzięki.-odpowiadam zaspana, po czym idę do łazienki, by się ogarnąć.
Półgodziny później wszyscy jesteśmy gotowi do wyjścia. I nadchodzi ten niezręczny moment, kiedy trzeba się pożegnać z osobą, z którą nie masz pojęcia jak to zrobić.
-No to cześć, dzięki za wszystko.-odzywam się.
-Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość.-odpowiada.-Dobra my już jedziemy, trzymaj się.-mówi, przytulając mnie czuło. Oczywiście nie obejdzie się bez dwuznacznych uśmiechów jego babci. Uwielbiam tę kobietę.
Idę już do domu. Po kilometrze natykam się na Zack'a.
-Nic ci nie jest?-podbiega do mnie chłopak.-nie odzywasz się, nie ma Cię w domu. Martwiłem się strasznie! Nigdy więcej tak nie rób.-naskakuje na mnie.
-Tak wiem, przepraszam. To długa i straszna historia. Teraz chce iść do domu w spokoju odpocząć.
-W spokoju? Czuję się niechciany.-zaczyna się śmiać.
-Jeśli wpadniesz, będę zaszczycona.-odpowiadam mu tak samo staroświeckim językiem.
-Ah, cóż za zaszczyt.-kłania mi się.
Zaczynamy się śmiać. Idziemy do mojego domu, kontynuując bezsensowną rozmowę.

Jesteśmy już u mnie. Nikogo nie ma w domu, oprócz taty.
-Cześć tato.-odzywam się.
-No cześć.-odpowiada, całując mnie w czoło.-muszę lecieć do pracy.
-Dzień dobry -wita się Zack.
-O, cześć Zack.-uśmiecha się.- Jestem spóźniony, lecę. Trzymajcie się kochani.-wychodzi.
Nic nowego. Nawet nie zapytał, czemu nie wróciłam na noc. Pewnie nikt się tym nawet nie przejął. Ciekawe czy w ogóle zauważyli.
-Zjesz coś?-pytam Zacka.
-Nie, dzięki. Chociaż.. Co ty na to, abym zamówił pizze?-uśmiecha się. Dobrze wie, jak ją kocham.
-Jeszcze pytasz? Tylko największą z podwójnym..
-Serem, pieczarkami i szynką.-przerywa mi.
-Jak ty mnie dobrze znasz.-mówię, podając mu telefon.

Resztę dnia spędzamy, opychając się pizzą i niezdrowymi napojami, oglądając przy tym najgłupsze seriale świata.
Kiedy Zack wrócił do domu, napisał do mnie Luck.
'-Cześć, co tam?'
'-No hej, wszystko gra. A tam?'
'-Tęsknie za tobą.'-po tej wiadomości ciarki przeszły przez całe moje ciało. Poczułam motylki w brzuchu. To było urocze.
'-Na prawdę?'-odpisuję.
'-Tak. Może chcesz się spotkać?'
'-Może tak, może nie.'
'-Nie zgrywaj się mała. Wpadnę po Ciebie za pół godzinki. Dobra?'
'-Dobra.'-odpowiadam, uśmiechając się do ekranu.
Tego, chyba żałuję najbardziej...


Pamiętnik SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz