Chcę się ze mną spotkać.
Ja:Co się stało, że się odezwałeś?-odpisuje mu.
Luck:Jestem ciekaw co u ciebie...
Po chwili namysłu odpisuje.
Ja:Ciekawość. Czysta ciekawość, nie?
Luck:Już nie marudź, chodź dziś wieczorem na ognisko, które organizuje z paroma znajomymi.
Ja:Sama nie wiem, chyba nie mam ochoty na imprezę.-oznajmiam.
Luck:No dawaj. Rozerwiesz się.
Pomyślałam że to w sumie dobry pomysł, abym zapomniała przez chwilę o rzeczywistości i się zabawiła. W końcu są wakacje, prawda? Muszę wyluzować.
Ja:No okej. To o której?-odpisuje.
Luck:Przyjadę po ciebie o dwudziestej.-informuję mnie.
Dziwię się że ognisko ma się zacząć tak późno, ale postanawiam po prostu odpuścić i pójść.
Tata bez problemu się godzi. Co wcale mnie nie dziwi. Gdy pytałam go o zgodzę był za bardzo zajęty pracą. Pracuje nawet w domu. Zaczynam lepiej rozumieć Zacka. Jego rodzice interesują się wyłącznie pracą.
***
Jest już dwudziesta. Czekam na Lucka'a. Ubrałam się w czarne legginsy, krótki czarny top. Do tego włożyłam bordowe buty oraz bordową, za dużą na mnie, rozpinaną bluzę z kapturem.
W końcu widzę Luck'a.
***
Jesteśmy już na miejscu. Chłopak poznaje mnie ze starszym ode mnie towarzystwem. Na luzie siadamy w okół ogniska. Jak na razie tylko rozmawiamy. Luck rozdaje każdemu po butelce piwa. Odmawiam mu. Z racji tego, iż jestem od nich młodsza, większość zrozumiała czemu. W śród znajomych Luck'a był czarnowłosy, w miarę przystojny chłopak, który przyglądał mi się zbyt pewnie. Kiedy spojrzałam na niego z tego powodu, chłopak nie peszy się. Wręcz przeciwnie. Zaczyna przygryzać ochoczo wargę. Trochę mnie to przeraża, a nawet bardzo. Luck siada obok mnie i obejmuje mnie ramieniem. Robi mi się lekko niezręcznie. Widać, że wypił trochę więcej niż reszta. Nie czuję się tu za dobrze.-Kto to jest?-pytam Lucka, lekko wskazując na podejrzanego chłopaka, który patrzy się na mnie coraz pewniej.
-On? To James. Czemu pytasz?-uśmiecha się do mnie Luck.
-Nie wiem, ale no spójrz na niego. Patrzy się na mnie, jakby miał ma mnie ochotę.-śmieje się.
-A kto nie ma?-żartuje.
-Proszę cię, bez takich. On na prawdę mnie przeraża. Wiesz.. ja chyba chce już wracać.
-Przestań. Dopiero przyjechaliśmy, baw się.-próbuje mnie zachęcić.
-Łatwo powiedzieć.-mówię pod nosem.
Siedzimy tak już pół godziny, rozmawiając o koszykówce. Po czasie pytam Lucka:
-Jest tu gdzieś toaleta?
-Tak, musisz tylko przejść tam kawałek za tym drzewem. Jest tam taka przenośna łazienka. Iść z tobą?-pyta.
-Nie, dzięki. Dam sobie radę.
-Wiesz, tylko pytam. Jeśli się boisz iść sama to mów. Jest ciemno.
-Dam sobie radę.-mówię kładąc nacisk na poprzednie zdanie.
-Okej, okej.-podnosi ręce do góry, niczym przed odstrzeleniem.
Wstaję i niepewnie zmierzam w stronę ubikacji. Czuję na sobie spojrzenie tego dziwnego James'a. Kiedy jestem już za ogromnym drzewem czuję wielką, ciepłą dłoń na barku. Odwracam się gwałtownie.
To ten psychol.
-O co chodzi?-pytam zdenerwowana. Serce skacze mi do gardła.
-Jesteś taka śliczna.-mówi gładząc dłonią po moim policzku. Zaczynam się coraz bardziej bać.
-Dzięki, wiesz ja chyba jednak wrócę i posiedzę z wami.-mówię, a następnie szybko ruszam w stronę ogniska.
-Stój, stój.-James zatrzymuje mnie ręką.
Patrzę na niego z przerażeniem.
-Zostańmy tu. Tam nie ma nic ciekawego, tylko ten idiotyczny kosz. A tu.. tu możemy się bardziej zabawić. Co ty na to?-mówi coraz bardziej zbliżając się do mnie.
Jesteśmy już twarzą w twarz.
CZYTASZ
Pamiętnik Suzan
Teen FictionCześć, jestem Suzan. Chce was zaprosić do mojego świata. A co się w nim znajduję? Przyjaźń, miłość, zabawa, rozczarowania, nadzieja, wszystko, a nawet i więcej. Mam 15 lat. Problem z odnalezieniem siebie, swojej pasji. Nie potrafię pojąć świata, lud...