*XXI*

39 7 0
                                    

-Co?-pytam zaszokowana.-To nie prawda!
-Mówił, że byłaś u niego, że spaliście razem. Że byłaś ostra.. i takie tam.-mówi, zaciskając zęby.
-No chyba mu nie uwierzyłeś, prawda?!
-Proszę Cię, nie okłamuj mnie. Przecież widzę, jak na niego patrzysz, widzę, gdy robisz te maślane oczka na sam temat o nim.
-Luck to skończony idiota, nienawidzę go, a on się po prostu mści.
-Za co?-pyta krzyżując ręce.
-Za to, że zepchnęłam go z pomostu do jeziora.-odpowiadam.
-Czemu?! Ja rozwaliłem mu nos.
-Bo ze mnie zadrwił.-odpowiadam.- Czemu?!
-Bo Cię wykorzystał. A potem namiętnie opowiadał, jak to świetnie się bawiliście. Używał różnych zwrotów o tobie. Ja.. Ja mu na to nie pozwolę. Nigdy.
Patrzę chwilę na Zacka z wielkim szczęściem na twarzy, który coraz rzadkiej u mnie gości.
-Jesteś wspaniały.-mówię szeptem, wtulając się w jego ciepłą klatkę piersiową, która znajduję się na wysokości mojej głowy.
-Ale czemu to zrobiłaś?-pyta po dłuższej chwili.
-Nie zrobiłam. Uwierz mi Zack. Nie mogłabym. Uwierz.
-Uff.-chłopak odetchną z wielką ulgą.-jak się cieszę.
-To ja też.-odpowiadam, ponownie się do niego wtulając. Czuję się tu tak bezpiecznie.
-Czyli co.. Nadal jesteś dziewicą?-pyta mnie z psychicznym uśmieszkiem.
-Jesteś głupi!-odpycham go od siebie śmiejąc się.
-Chcesz wejść?-pytam Zack'a.-jest strasznie zimno.
-Chętnie, ale nie mogę. Muszę wracać do domu.. wyrwałem się na chwilę.-odpowiada.
-No dobra, to uważaj na siebie.-żegnam go mocnym uściskiem.
Wchodzę do domu, gdzie czeka na mnie tata ze złymi wiadomościami.
-Słuchaj Suzan.. obiło mi się o uszy, że zmarła babcia tego twojego znajomego z grilla. Luck, tak?-mówi popijając kawę.
Czuję jak nogi zamieniają mi się w watę.
-Jak to?-pytam z niedowierzaniem.-z jakiej przyczyny?
-Ze starości skarbie, starość.-odpowiada dopijając ostani łyk kawy.
-Ale Kiedy?
-Nie wiem dokładnie, ale wiem, że pojutrze jest pogrzeb.
-Okej.-odpowiadam smutno i ruszam w stronę pokoju.
-Coś nie tak? Znałaś ją?-pyta z zaniepokojeniem.
-Znałam.-odpowiadam krótko i znikam za rogiem ściany, tuż przy schodach.
Jestem już w pokoju. Siadam na łóżku i opieram głowę o drewniane oparcie mojego łóżka, głośno oddychając.
Wyjmuję pamiętnik.
***
Drogi pamiętniku..
Właśnie dowiedziałam się, że ostatnia bliska osoba Lucka zmarła. Już jej nie ma. Jest sam, sam jak palec. Ja wiem.. Wiem że zrobił mi ogromne świństwo. Wiem że przez niego cierpię, ale czuję... Czuję że on wcale taki nie jest. Wydaje mi się że jest pod wpływem kolegów. Był dla mnie wsparciem na pogrzebie mojej mamy, więc ja także zjawię się na pochowaniu jego ukochanej babci.
Dobranoc pamiętniku.

***
Dziś nadchodzi dzień pochowania babci Lucka. Stresuję się tym, jak zareaguje, gdy mnie zobaczy. Zack upiera się, że idzie ze mną. Mówi, że to jak dla mnie za wiele, że dopiero co przeżywałam pogrzeb mamy i że musi przy mnie być. Myślę, że chodzi także o Lucka. Boi się o mnie, jednocześnie będąc zazdrosnym.

Ubieram się w czarną, sięgającą mi przed kolana, czarną sukienkę, czarne buty. Nie robię makijażu, gdyż wiem, że i tak zostanie on zmazany. Wiem, że wcale nie znałam blisko tej kobiety, ale w drogę wchodzą po prostu emocje, współczucie. Rozczesuję włosy, myję zęby i schodzę na dół. Kiedy jestem już na ostatnim schodku schodów, słyszę pukanie do drzwi. Otwieram je od razu. Zastaję za nimi Zack'a.
-Cześć, jak dobrze Cię widzieć.-mówię, przytulając chłopaka.
-O jak miło, Hej.-uśmiecha się do mnie i jeszcze mocniej mnie przytula.-gotowa?
-Na pogrzeb?-pytam, spuszczając głowę.
-Czyli nie jesteś.-mówi, pocierając dłonią o moje plecy.-tylko uważaj na Luck'a.
-Sądzę, że Luck wcale taki nie jest.
-No chyba sobie żartujesz! Chłopak założył się o Ciebie za fajki i jakieś piwo, a ty jeszcze go bronisz?-mówi, oburzony wkładając dłonie w kieszenie od spodni.
-Zack, nie obrażaj się. Ja.. Ja po prostu..-przerwa mi.
-No co?!-krzyczy.
-Szukam dobra w każdym człowieku, choćby mnie zranił jak nikt, ja i tak jestem pełna nadziei..-odpowiadam odsuwając się od Zack'a. Łza spływa mi po policzku.
-Oh..przepraszam, poniosło mnie.-obejmuje mnie rękoma w talii, a następnie całuje mnie delikatnie w czoło.-będzie dobrze mała, zobaczysz. Idziemy?
-Idziemy.

Zbliża się koniec ceremonii, za chwilkę wszyscy idziemy na cmentarz. Luck jeszcze mnie nie widział.
*Cmentarz*
Jest bardzo brzydka pogoda, odzwierciedlająca samopoczucie wszystkich tu zgromadzonych. Jest zimno jak na tę porę roku. Wieje lekki wiatr, goszczący we włosach wszystkich rozpaczających ludzi. Pada lekka mżawka.
Widzę Lucka i łzy, które spływają mu powoli po lewym policzku. Patrzy na mnie, powoli spuszczam głowę w dół. Pewnie dziwi się, że tu jestem. Wcale mu się nie dziwię, w końcu strasznie mnie zranił. Nie wiem, po kim mam takie miękkie serce, no na pewno nie po tacie.
Kiedy Luck słyszy najgorszy dźwięk świata, jakim jest dźwięk, gdy trumna z kimś bliskim dotyka ziemii, łzy spływają po jego policzkach ciurkiem. Tak bardzo mu współczuję.
Po chwili wszyscy zgromadzeni podchodzą do Lucka z kondolencjami.
-Zack.-odzywam się.
-Tak?
-Jak myślisz? Wypada do niego podejść?-pytam cicho, patrząc przed siebie.
-Sam nie wiem, czy to dobry pomysł, a chociaż właśnie tu idzie.
Czuję się dziwnie, ostatnio widziałam go, gdy wrzuciłam go do jeziora.
-Przyszłaś.-uśmiecha się delikatnie Luck.
-Tak. Mimo tego, co mi zrobiłeś..Ja .. Ja wiem jakie to trudne, widzieć jak umiera ktoś bliski, jak zostaje pochowany. Byłeś przy mnie, kiedy po raz ostatni widziałam mamę, więc ja też tu jestem.-odpowiadam, łza spływa mi po policzku.
-Przecież ja Cię tak zraniłem.-dziwi mi się.
-Przyzwyczaiłam się, że ludzie mnie krzywdzą.-odpowiadam, spuszczając lekko głowę.
Luck patrzy, na mnie głęboko oddychając. Chyba nie wie co powiedzieć.
-Suzan.-odzywa się Zack.-może powinniśmy już wracać? Jest okropnie zimno, a ty cała się trzęsiesz.-mówi troskliwie.
-Masz rację.-odpowiadam, po czym zwracam się jeszcze do Lucka.-Trzymaj się.
Idę z Zack'em do domu.



Pamiętnik SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz