*VIII*

49 8 1
                                    

  Ledwo schodzę z motoru i się chwieję. Obserwujący mnie Zack postanawia mi pomóc. Przerzuca mnie delikatnie przez ramię, bierze klucze z mojej dłoni i otwiera drzwi.
-Puść mnie, przecież ważę jakąś tonę.-mówię ledwo.
-Tonę? Proszę cię.. jesteś jak piórko. Ty moja zakompleksiona królewno.-zaśmiał się.
-Królewno?-pytam kiedy mnie odstawia.
Chłopak patrzy na mnie i tylko się uśmiecha, lecz nic nie odpowiada.
Po chwili ciszy, pyta.
-Jesteś głodna? Na pewno jesteś.
-Tak... ale mieszkam tu od jakiegoś czasu sama, prawie nie mam czasu na jedzenie i raczej w lodówce znajdziesz pustkę.-odpowiadam.
Po chwili zastanowienia, Zack pyta ponownie.
-Możesz chwilę zostać sama?
-No tak, a co?-pytam.
-Poczekaj na mnie chwilkę.-mówi po czym szybko wychodzi z domu.
Wraca po około dziesięciu minutach. Gdy wchodzi do domu wypada mu wszystko z dłoni. Najwidoczniej jest tego za dużo.
-Byłeś w sklepie?-pytam.
-Tak. Kupiłem ci ciepłe bułki, dwie nutelle, czekoladę, parę napoi..
-Pełno słodyczy, owoców i wszystkiego?-pytam retorycznie, uśmiechając się do niego.
-Może..-uśmiecha się lekko.-A i przejeżdżałem obok McDonalda i kupiłem nam dwa zestawy, lody..
Przerywam mu uściskiem.
-Dziękuję.-mówię.- Za to wszystko, i za to że mnie wspierasz i że jako jedyny przy mnie jesteś.  

  Tak jak jesteśmy przytuleni, Zack podnosił mnie do góry i kładzie na mojej wielkiej kanapie w salonie, tuż przy kuchni. Przykrywa mnie ciepłym, grubym kocem a następnie mówi:
-Leż, a ja zrobię ci coś do jedzenia, strasznie schudłaś.
Uśmiecham się tylko.
Chłopak włącza mi serial i idzie do kuchni. Po pół godzinie przynosi mi dwa tosty z serem oraz szynką polane ketchupem, dwa duże pączki z truskawkowym nadzieniem, gorącą czekoladę, dwa duże pierniki oraz lody, chyba wszystkich smaków.
-Wow.-mówię z otwartą buzią z podziwu.
-Smacznego.-siada obok mnie, wgryzając się w pączka.
-Dziękuję, kochany jesteś.-odpowiadam.-ale na pewno nie dam rady tego wszystkiego zjeść.
-Nie obchodzi mnie to, masz to zjeść.-informuje mnie chłopak.
-Życz mi powodzenia.-śmieję się, na co Zack odpowiada mi uśmiechem.
Do końca dnia, byliśmy zajęci obżeraniem się i oglądaniem moim ulubionych seriali, na których widok Zack już nie wytrzymuje. No cóż. Kiedy już się ściemnia, rodzice Zacka każą wracać mu już do domu. Chłopak protestuje, ale nie daje rady nic z tym zrobić.
Odjeżdża. A ja zostaje sama. Trochę się boję. Sama, w tym wielkim domu. Postanawiam założyć pamiętnik. Kiedyś uważałam to za kompletną głupotę, ale dobrze było by, abym mogła się ,,wygadać" w ten sposób. Idę do pokoju gdzie znajduję duży, gruby oraz czarny zeszyt, który wygląda, jakby był przeznaczony do pisania pamiętnika.
***

  Drogi pamiętniku..
To chyba głupie, ale chce móc w pełni komuś zaufać i wszystko z siebie wyrzucać, ale się boję. Dlatego postanowiłam pisać tu.
Zacznijmy od tego, kim jestem i czemu boję się zaufać. Mam na imię Suzan, niedawno skończyłam szesnaście lat. Moi rodzice się rozwiedli. Tata się mną nie interesuję, a mama... mama nie żyję. Jedyna osoba, na której mogę polegać to Zack, więc czemu mu się nie wygadam? Niestety nie mam odwagi powiedzieć komukolwiek o wszystkim co czuję. Boję się, że znów mnie ktoś skrzywdzi. W wakacje miałam wyjechać, lecz teraz sama nie wiem jak to będzie. Mama nie żyję, tatę mało co to obchodzi. Poza tym on ma nową rodzinę. Ja już dla niego pewnie nic nie znaczę. Chcę poukładać sobie życie, ale się boję. Czego? Wszystkiego. Ludzi, szkoły, życia.
Trzymaj za mnie kciuki, żebym kiedyś w końcu osiągnęła swój cel. Jaki? Szczęście.

**

Kiedy kończę pisać, zamykam pamiętnik i zauważam że jestem zapłakana. Myśląc o tym, wcale sobie nie pomagam. Kiedyś będzie dobrze, kiedyś musi...

Pamiętnik SuzanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz