Luck patrzy na mnie ze łzami w oczach. To do niego niepodobne. Jego wzrok zaczyna mnie przerażać. Te wielkie, morskie oczy blondyna wpatrujące się na mnie z rozczarowaniem.
-Przepraszam, zachowałam się beznadziejnie.-odzywam się w końcu.
-No i to jak!-Mówi z uśmiechem na twarzy Amanda, przypatrująca się całej sytuacji wraz z ogromnym tłumem w okół.
-Zamknij się Amanda. Jeszcze raz cię przy niej zobaczę to nie dam ci żyć.-Oznajmia chłopak.
Zszokowana i przestraszona odwraca się i odchodzi.
-A wy co?-Zwraca się Luck tym razem do całego zbiegowiska.-Wypad. Na co się gapicie?
Wszyscy zniknęli w sekundzie. A ja stoję ciągle z gryzącym mnie sumieniem. Luck odwraca się w moją stronę i chwilę na mnie papatrzy, po czym bez słowa odchodzi.
Gdy zostaje już sama, osuwam się o ścianę i siedzę tak dobre piętnaście minut gapiąc się przed siebie. Po czasie przychodzi do mnie pani Smyth, trenerka.
-A ty co tu jeszcze robisz? Myślałam że wszystko już gra! Zaraz przyjdą to naprawić, a ty zmykaj na boisko.-Oznajmia mi.
Bez słowa powoli wstaję z miną jakbym szła na ścięcie.
-A może potrzebujesz lekarza? Coś słabo wyglądasz. Chodź ze mną to..
-Nie, nie.-przerywam jej.-Nie potrzebuję.
-Na pewno?-Pyta troskliwie wf-istka.
W odpowiedzi kiwam jej głową. Po krótkiej drodze na boisko, podpierając się o ścianę, nagle zaczynam ozuwać się po niej.
***
Budzę się w gabinecie trenerki. Nie mam pojęcia co się dzieje. Czemu ja zemdlałam? Fakt, nie czuję się najlepiej. Ale przecież nic mi nie dolega.
Moje przemyślenia przerywa męski głos. Czyżby znów Luck?
-Budzi się!-Odzywa się chłopak.
Po chwili, gdy zaczynam lepiej kontaktować widzę wprost idealną twarz bruneta. Zielone oczy i świetna grzywka postawiona do góry. Czuję jego zapach. Pachnie na prawdę świetnie.
Siadam, a pani doktor sprawdza mi oczy, świecąc w nie malutką latarką.
-Wszystko gra.-Mówi po dogłębnym sprawdzeniu mnie.
-Zack?-Pytam po chwili patrząc na chłopaka. Jest z trzeciej klasy liceum. Tylko jedno pytanie co on tu robi?
Patrząca na mnie trenerka, która także jest obok zrozumiała, że nie za bardzo zdaję sobie sprawę z tego, co się tu dzieję.
-Zack złapał cię w ostatniej chwili, gdy osunęłaś się o ścianę. Sami nie wiemy jakim cudem zdążył to zrobić. Ale możesz mu podziękować za to, że nie masz rozciętej głowy.
Spojrzałam na chłopaka po czym powiedziałam krótkie ,,Dzięki''. Brunet odpowiada mi uroczym uśmiechem.
Budzę się następnego dnia przed budzikiem, około piątej. Dziś środa. Wczoraj mama odebrała mnie że stadionu. Niestety nie zagrałam, ale trenerka mnie rozumie. Przynajmniej, tak mówiła. Sama nie wiem czy mama puści mnie dziś do szkoły. W sumie czuję się już dobrze.
Leżąc rozmyślam o tym co wam ostatnio powiedziałam:,,Totalny spontan". Przed wyjazdem muszę zrobić coś ciekawego. I to nie jedną rzecz. Ale spontan to spontan, nic nie mogę planować. Ciekawe, czy Zack powie dziś do mnie w szkole chociaż zwykłe ,,cześć". Było by fajnie. Pamiętam jak patrzył na mnie tak uroczo i troskliwie.
Rozmarzam się o chłopaku przez co nawet nie zauważam że jest już 06:00. A oznajmia mi o tym budzik.
Ubieram się szybko w krótki, czarny top, tak samo czarne legginsy oraz za dużą, bordową bluzę z kapturem. Zakładam również bordowe trampki, chwytam jabłko, witam się z mamą i wychodzę.
Jadę na mojej desce do szkoły, po drodze jak zwykle rozmyślam. Strasznie boję się tego, że przywiąże się do Zacka. A przecież wyjeżdżam z mamą. A no właśnie. Powiedziałam wam że przeprowadzam się z rodzicami. Czy to takie przyzwyczajenie? Nadal nie mogę pogodzić się z tym że ojciec nas zostawił. To strasznie mnie zabolało. W jego oczach byłam zawsze na pierwszym miejscu. Mieliśmy wspólne pasje, hobby. A teraz? Płaci alimenty i myśli że to mi go zastąpi. Albo przyjedzie do mnie raz na Ruski rok i jest przekonany że sprawa załatwiona.
No więc jak mówiłam.. Wyjeżdżam z mamą. Nie chce się do nikogo przywiązywać, bo rozłąka zaboli.
Wchodzę do szkoły, odkładam deskorolkę do mojej szafki i idę na zewnątrz aby posiedzieć chwilę pod moim ulubionym, wielkim drzewem za szkołą. Nikt tu nie przychodzi. A że nikt mnie nie toleruję, przyjemniej nie przeszkadzam im swoją obecnością. Zazwyczaj zakładam słuchawki i słucham głośno muzyki. Patrząc przed siebie, myśląc o moim dziwnym życiu.
Nagle dostaje mocno piłką koszykową od jakiegoś chłopaka.
To Eryk. Jakim cudem on w ogóle się tu znalazł? A co dopiero z piłką!
-Przepraszam!-podbiega do mnie przestraszony chłopak.
Wstaję obolała po czym patrze na drugoklasiste z równoległej klasy.
-Spoko.-Odpowiadam i odchodzę bez spojrzenia na niego.
Eryk cofa się po czym przytrzymuje mnie abym nie odeszła.
-Co?-pytam nie miło.
-Przepraszam.-Odpowiada krótko.
-Przecież nic się nie stało.-uśmiecham się. Patrzę mu w oczy. Wielkie, tak samo jak moje, zielone oczy. Brunet. Jest na prawdę przystojny.
Czemu ciągle na kogoś wpadam?
-Na pewno?-Pyta mnie.
-Tak, na pewno. Spieszę się, sorki-oznajmiam po czym odchodzę. Chłopak patrzy na mnie do samego końca. Co się dzieję? Nagle nie mają mnie gdzieś?
Idę na lekcje. Mijają jedna po drugiej. Nagle ma szóstej lekcji, historii przychodzi moja wychowawczyni i prosi mnie na słowo. Wychodzę ze zdziwioną miną. To czego się dowiedziałam spowodowało niekontrolowany wybuch płaczu. Mam dość. Czemu to spotyka właśnie mnie?

CZYTASZ
Pamiętnik Suzan
Teen FictionCześć, jestem Suzan. Chce was zaprosić do mojego świata. A co się w nim znajduję? Przyjaźń, miłość, zabawa, rozczarowania, nadzieja, wszystko, a nawet i więcej. Mam 15 lat. Problem z odnalezieniem siebie, swojej pasji. Nie potrafię pojąć świata, lud...