Rozdział 6

422 24 6
                                    

Dziś piątek. Jutro wraca Maddie. Całe szczęście, że warga Louisa wygląda tak jak kiedyś. Opuchlizna zeszła więc nie ma śladu po rozcięciu. Gorzej z Nickiem. Nadal ma podbite oko. Ale rozmawiałam z nim, gdyby ktoś się pytał powie, że dostał piłką. Drużyna też wie co ma mówić.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu.

-Halo?

-Cześć, wracam trochę wcześniej. Miałam być jutro rano ale wracam dziś wieczorem. Mam poważny problem. Zanocujesz u mnie?

-Ale, że tak dzisiaj? Od razu po twoim powrocie? Nie będę przeszkadzać?

-Skarbie, za dużo pytań na raz. Za pół godziny będę. Masz czas żeby się spakować. O 19:00 widzę cię u mnie, ok?

-No dobra. To idę się pakować. Do zobaczenia. - pożegnałam się z przyjaciółką.

Spakowałam ciuchy, które leżały na krześle i jeszcze kilka nowych. No i piżamkę oczywiście. Kosmetyki, szczotkę do zębów i perfumy. Dobra, chyba wszystko. Podniosłam ważącą tonę torbę i zeszłam na dół. Napisałam kartkę dla mamy bo nie było jej w domu. Miała nocną zmianę.
Wzięłam deskę i wyszłam z domu. Od środy spędzonej z Lou polubiłam na niej jeździć...
Była już szarówka więc trochę przyśpieszyłam. Pod domem Maddie stał samochód. To znaczy, że już jest.
Zapukałam.

-Cześć, wchodź. - miała smutną minę. Jakoś dziwnie na mnie spojrzała gdy zobaczyła deskę w mojej ręce.

-No to mów. Jaki masz problem? - zapytałam gdy byłyśmy już w pokoju.

-Ja myślę, że Louis mnie zdradza. - no masz! Bo ty to jesteś święta!

-Czemu tak myślisz?

-Przedwczoraj Rita przysłała mi zdjęcie z instagrama Louisa. Tam była jakaś dziewczyna z deską i z podpisem '' Wieczór w starej fabryce''. - zrobiło mi się słabo.

-Aaa... Pokażesz mi to zdjęcię? - głos mi się zapadł.

-Tak, tu masz. - podała mi telefon.

Mam zawał, mam zawał!!!Moja deska, moje ciuchy, moje włosy! Ona mnie zabije! A potem zmartwychwstane i przypierdole zniczem Louisowi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam zawał, mam zawał!!!
Moja deska, moje ciuchy, moje włosy! Ona mnie zabije! A potem zmartwychwstane i przypierdole zniczem Louisowi.

-A może to jego siostra, kuzynka albo ktoś inny z rodziny?

-On mnie na bank zdradza! - ej no moment...

-Ale ty też nie byłaś z nim do końca w porządku. Chyba nie zapomniałaś o Nicku?

-To była tylko chwila słabości. Powtarzam po raz kolejny, że to NIC WIELKIEGO.

-Może on też miał chwilę słabości! Każdemu się zdarza, przecież to nic wielkiego! - nie wytrzymałam i powiedziałam albo raczej wykrzyczałam jej to prosto w twarz.

Chciałam coś jeszcze powiedzieć ale zobaczyłam jak Maddie przypadkiem zwaliła moją torbę na ziemię z której wypadły moje ubrania. '' Idiotko, wyleciały ciuchy ze zdjęcia a na dole stoi deska, również ze zdjęcia!!! '' Po raz pierwszy dziękowałam głosikowi w głowie.

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz