Rozdział 28

264 18 4
                                    

Obudziłam się bardzo wcześnie. O 7:00 rano. Teraz to już na pewno nie usnę. Poleżałam jeszcze chwilę i postanowiłam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Założyłam szlafrok i wyszłam na balkon. Na dworzu panował jeszcze mrok ale osiedle już powoli budziło się do życia. Ktoś wyjeżdżał do pracy, ktoś inny podciągał rolety w oknach.

-Też nie możesz spać? - usłyszałam cichy głos. Odruchowo spojrzałam na balkon Santany zaraz obok mojego.
Dziewczyna siedziała na krześle popijając jakiś napój. Zapewne była to kawa.

-Nie mogę - westchnęłam ciężko.

-Jak się czujesz?

-Jakoś. Już wczoraj się wypłakałam więc na pewno nie będę się załamywać. Nie warto.

-I bardzo dobrze. Frajerzy i tyle!

-Prawda! Hej, skoro obie tak wcześnie wstałyśmy to może przeprowadzimy się dziś już tak do końca? Resztę rzeczy z domu i meble?

-Nie głupi pomysł. I tak tu śpię od kilku nocy. Tylko poczekajmy jak zacznie się trochę rozjaśniać.

-Tylko kto pownosi resztę mebli? Przecież nie my.

-Wczoraj przyjechali moi bracia. No i jest jeszcze Niall. I Zayn.

-Cholera. Zayn. Znowu się wszystko spiepszyło. Już wszystko było ok a tu nagle ryms! I nie ma.

-Pierwszy raz nie wiem co mam ci powiedzieć. Dziwna sytuacja. Nawet bardzo dziwna. Jak chcesz to ja mogę do niego zadzwonić. Serio będzie nam potrzebny.

-Ok, jak chcesz to dzwoń. Ale teraz chodź na śniadanie bo już zgłodniałam od tego wszystkiego.

Powędrowałyśmy do kuchni i zaczęłyśmy robić kanapki. Ja miałam z pomidorem i białym serem a San z szynką, sałatą i ogórkiem. Najadłyśmy się jak nie wiem! Później zabrałam się za zmywanie naczyń podczas gdy przyjaciółka obdzwaniała wszystkich, którzy mają nam dziś pomóc.

-Zgodzili się. Wszyscy - kurczę, nie to żebym miała coś do Zayna bo ja go lubię, nawet bardzo ale jednak miałam nadzieję, że się nie zgodzi. Nie znoszę gdy między mną i kimś jeszcze panuje niezręczna atmosfera.

-Super. Szybko się uwiniemy. Na którą przyjdą?

-Za 15 minut.

-Za ile?! Przecież nie zdążę się wyszykować!

-Siostro, to przeprowadzka a nie czerwony dywan. No chyba, że stroisz się dla...

-Hej, wcale nie! To tylko przyjaciel.

-Tak, a to wczoraj to był tylko ''przyjacielski pocałunek''. Kochana, po tym co wczoraj zobaczyłam w życiu ci nie uwierzę.

-Ty to się lubisz czepiać!

-Tylko ciebie.

-Zdążyłam zauważyć - powiedziałam i poszłam do mojego pokoju żeby się ogarnąć.

Założyłam jakieś stare ciuchy bo przecież i tak się cała zakurzę. Włosy związałam w luźną kitkę i miałam już zejść na dół ale usłyszałam rozmowę San i... Szlag.

-Jest na górze w pokoju.

-A to wczoraj to ni...

-Nie tłumacz się. Wszystko rozumiem. I jeszcze powiem ci coś w tajemnicy - wyszeptała coś chłopakowi do ucha na co zaśmiał się.

-Serio? - powiedział rozbawiony.

-Oczywiście. Zawsze tak sądziłam. A teraz idź do niej - słysząc to natychmiast wróciłam do pokoju i chwyciłam lusterko oraz kredkę i zaczęłam udawać, że się maluję.

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz