Rozdział 23

250 15 1
                                    

-Pamiętaj o mnie, ok? - powiedziałam żegnając się z Louisem. - Pisz, dzwoń i w ogóle wszystko.

-Jasne księżniczko - przytulił mnie mocno i wsiadł do samochodu. Odjechał.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
       Rozpoczęcie roku szkolnego

-Czujesz? Matura - powiedziała Santana w drodze do szkoły.

-Ty mnie już lepiej nie pocieszaj. Rzygać mi się chce jak myślę o maturze.

-No. Mi też. Co będziesz robić potem? Jaka szkoła?

-Art School New York. Muzyczno-aktorska.

-Wow. Chcesz być bardziej aktorką czy piosenkarką?

-Nie wiem, może jedym i drugim. A ty? W jakim kierunku idziesz?

-Modeling.

-Oł, laska! Ostro siostro!

-Będziemy sławne! Yeah! Czujesz? Co tydzień na okładkach magazynów! Moje największe marzenie!

-Ty najpierw matmę zdaj. To będzie dobrze - obie wybuchnęłyśmy śmiechem i wkroczyłyśmy do hali sportowej gdzie za chwilę miała zacząć się uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
             Dwa miesiące później

Pierwsze dwa miesiące nudne jak flaki z olejem... Powtarzaliśmy w kółko najważniejsze rzeczy do matury. Kilka pał się zdarzyło. Ale piątki też były. No i nawet prawko zdałam. Za pierwszym razem!
Louis przyjeżdżał tylko dwa razy w miesiącu. Mało. Za mało. W ogóle mam wrażenie, że jest jakiś inny. Bardziej spięty i zestresowany. To pewnie efekt nowego otoczenia. Zauważyłam, że unika moich pocałunków. Gdy zapytałam dlaczego powiedział, że '' niedawno był chory i nie chce mnie zarazić ''. To nie była zbyt oryginalna wymówka. Bo jak można być chorym całe dwa miesiące? Wiedziałam, że coś kręci. Tylko co?

-Jako klasa trzecia liceum organizujecie w tym roku bal jesienny - z rozmyślań wyrwał mnie głos wychowawczyni. - Musicie podzielić się teraz w kilka grup i ustalić kto co robi. Pamiętajcie o plakatach i oddzielnych zaproszeniach dla nauczycieli. Na ustalenie macie dokładnie 30 minut.

Mi przypadło skombinowanie DJ-a i rozdanie zaproszeń. No i później pomoc w dekorowaniu sali.

-Co robisz na dyskotekę? - zapytałam Santany.

-Plakaty i załatwiam napoje. Już mi się nie chce... Z kim idziesz na bal?

-Pewnie z Louisem. O ile przyjedzie.
A Harry będzie?

-Też jeszcze nie wiem. Chodź do sopelka. Jestem głodna.

W restauracji zamówiłyśmy tortille i ice tee. Cały czas myślałam o dziwnym zachowaniu Louisa. Miał tak często dzwonić a ostatni raz gadaliśmy tydzień temu jak przyjechał na weekend. A co jak kogoś tam ma? Albo jak...

-Hej! Mówię do ciebie! - usłyszałam głos Santany. 

-Em... Przepraszam. Myślałam o DJ-u na dyskotekę - pierwsze co mi przyszło do głowy - Już nawet mam pomysł. Kojarzysz tego gościa z Original High?

-Ten blondyn 1000/10?

-Dokładnie ten. Co ty na to? W klubie jezt niezastąpiony.

-Mi pasuje. Tylko ciekawe ile bierze za godzinę.

-Może pójdziemy się zapytać? Jak zjemy. I tak nie mamy co robić - musiałam się czym zająć żeby nie myśleć o Lou.

-Jasne! Chętnie z nim porozmawiam - San zrobiła minę zboczeńca. Ta dziewczyna mnie rozwala.

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz