Rozdział 15

340 22 4
                                    

                           Maddie

-Kto jest ojcem? Louis?

-Nick - rozmawiałam z mamą powstrzymując łzy.

-Czyli on tak na prawdę nie pomagał ci w matematyce. Myhy... Co chcesz zrobić z dzieckiem? Masz dopiero 17 lat. Jeszcze całe życie przed tobą.

-Oddam je do adopcji.

-Jesteś tego pewna? - pokiwałam twierdząco głową - Powiem ci szczerze. Też cię nie chciałam. Miałam  18 lat. Chciałam się bawić na imprezach a nie zmieniać pieluchy. Przez kilka pierwszych miesięcy twojego życia opiekowali się tobą moi rodzice. Dopiero kiedy powiedziałaś do mnie ''mama'' stwierdziłam, że tak bardzo cię kocham. Moją maleńką córeczkę. Skończyłam szkołę, studia i zajęłam się tobą.

-A ojciec? Gdzie wtedy był?

-Wrócił gdy miałaś 3 lata. Nie wiedział, że ma dziecko. Był wtedy młodym biznesmenem. Oświadczył mi się. Zgodziłam się bo potrzebowałam pieniędzy. No i tak żyjemy razem do dziś.

-I to dziś jest ostatnim dniem razem - do pokoju wpadł ojciec z walizkami i jakimś papierem w ręku. - Wychowywałem cię na dobrego człowieka. A ty? Ty i twoja matka jesteście siebie warte. To jest pozew rozwodowy. Wyprowadzam się. Wstydzę się za ciebie. Za was!

-Idź, idź. Śmiało. Ciekawe jak zareagują twoi koledzy kiedy dowiedzą się o twoim romansie ze striptizerką. Miłej drogi - wow! Nie doceniałam mojej rodzicielki! Tata cały czerwony wyszedł z mieszkania. Mama się śmiała a ja byłam w szoku.
-Daj mi numer do rodziców Nicka. Musimy się spotkać.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
                              Lucy

-Maddie jest w ciąży, rozumiecie? - mówiłam do Louisa i Joy, którzy byli u mnie w domu. W między czasie przykładałam lód do zasiniaczonego policzka.

-No, nieźle się wpakowała. Pewnie wyrzucą ją z cheelreaderek. A ty? Jak się czujesz? - Joy zwróciła się do chłopaka.

-Szczerze? Jak idiota. Teraz pewnie nie będę już ten ''fajny''. Będę dostawał koktajlem w twarz co przerwę. Ale w sumie mam już dosyć górowania. Po egzaminach się stąd wynoszę. Przeprowadzę się gdzieś.

-Gdzie? Do innego miasta?

-Jak najdalej stąd. Ej mam pomysł! Lucy masz urodziny za tygdzień. Wszyscy będziemy pełnoletni.

-Wszyscy to znaczy kto?

-Ja, ty, Joy, Zayn, Liam, Harry i Niall. Z tego co wiem chłopaki chcą iść do jakiejś szkoły sportowej w Nowym Jorku. Mogę się do nich dołączyć. Wy pewnie też tam coś znajdziecie. Oczywiście jak skończycie 3 klasę.

-To nie jest głupi pomysł. Lucy o jakiej szkole myślałaś?

-O muzycznej albo aktorskiej. A ty?

-O muzycznej ale aktorstwo też mi nie przeszkadza. To co? Odpalaj neta, szukamy szkoły w NY!

-Ej laski a może w pierwszej kolejności mieszkanie? Dużych rozmiarów. Będzie nas siódemka. I jeszcze trzeba doliczyć dziewczyny chłopaków.

Najpierw zadzwoniliśmy do chłopców żeby do nas przyszli. Byli jak najbardziej za naszym pomysłem.
Oni szukali mieszkania a ja i Joy szkoły. Wybór był duży. W końcu natrafiłyśmy na Art School New York. Były tam zajęcia muzyczne jak i aktorskie. Uczniowie wystawiali musicale. Uczęszczało tam kilka znanych osób, które występują teraz na Broadway'u.

-Hej, znaleźliśmy mieszkanie! Osiem pokoi plus łazienka i kuchnia. Nawet nie takie drogie. Jak się złożymy będzie ok. Zadzwonić do właściciela?
- Niall mówił z ogromnym entuzjazmem w głosie.

-Wiesz co? Jest taka możliwość, że będzie na ciebie trochę wściekły... - wtrącił się Malik.

-Czemu?!

-Jest 2:00 w nocy, debilu. Zadzwonimy rano. A teraz Lucy pozwól, że u ciebie zanocujemy.

Zgodziłam się. Porozkładaliśmy koce na podłodze. Wszyscy jakimś cudem się zmieścili. Jutro sobota więc mogę nareszcie dłużej pospać.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
                               Joy

-Louis! Popiepszyło cię?! Jest 5:00 rano! -krzyknęłam szeptem na przyjaciela. Ściągnął nas wszystkich na nogi w środku nocy.

-Właśnie! I wyobraź sobie, że ludzie chcą spać! A tak w ogóle to czemu nie ma Lucy? - wtrącił się mój chłopak.

-Słuchajcie, musicie mi pomóc. Lucy ma za tydzień urodziny. Rozumiecie?

-Mamy ci pomóc zorganizować imprezę, prawda? -powiedział Styles ziewając.

-Dokładnie.

-Ej może ściągniemy tu jej brata? - zaproponowałam - Wczoraj mówiła mi, że za nim tęskni. Tylko potrzebny jest jego numer telefonu. Cholera!Pewnie ma hasło ale trzeba spróbować. Musimy poczekać aż pójdzie do toalety i...

-478646635786 -wyrecytował Liam trzymając telefon Lucy w ręku.
-Idioci.

-Skąd znasz hasło? Nawet ja nie znam! - oburzył się Louis.

-Stary, rozejrzyj się po jej pokoju. To oczywiste, że hasło to Adam Lambert... Lepiej mi powiedzcie ile mamy czasu. Kiedy impreza?

-Za tydzień w sobotę.

-Spoko zdążymy. Ja pozapraszam ludzi a wy róbcie co chcecie. Idę spać.  Ała!

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
                               Lucy

Obudziłam się kilka minut po 5:00 rano. W buzi miałam saharę więc wstałam i skierowałam się do drzwi. Dopiero tam zorientowałam się, że nikogo nie ma w moim pokoju. Wyszłam z mojej świątyni i podreptałam do kuchni.

-...a wy róbcie co chcecie. Idę spać. Ała!

-Cholera Liam! Uważaj jak łazisz!
A wy? Co tu knujecie? - spojrzałam na wszyskich morderczym wzrokiem.

-Po wodę przyszliśmy...

-Joy nie ośmieszaj się. Co tu robicie?

-Gadamy. O życiu i o innych pierdołach...

-Dobra, nie będę wnikać. Biorę wodę i idę spać. A wy gadajcie o sensie istnienia jeżeli chcecie... Dobranoc.

Wróciłam do pokoju. Nie trzeba być mądrym żeby wiedzieć, że gadali o moich urodzinach. Pewnie szykują jakąś imprezę albo coś w tym stylu... Ale dam im tą radość i będę udawać idiotkę.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Dzisiejszy rozdział jest bardzo króciutki😱 W następnym będzie impreza więc mogę Wam obiecać, że będzie dużo ponad 1000 słów😃

Zachęcam do dalszego czytania😃❤

Zapraszam też do mojej drugiej książki "Sztuka wyboru"😍

Gwiazdkujcie i komentujcie!😍❤💪

Buziaczki😘😘😘

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz