Rozdział 33

273 16 3
                                    

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, ROZDZIAŁ
               NIE SPRAWDZANY😂

-Jakim dzieckiem?! - cała nasza czwórka krzyknęła niemal w jednym czasie.

-Na zdjęciu rentgenowskim wyglądało to jak niewielki krwiak. Jednak po konsultacji z naszym ginekologiem okazało się, że jest pani w pierwszym tygodniu ciąży - daję słowo, że moje serce na chwilę się zatrzymało. Mam się cieszyć czy płakać?! Zayn spojrzał na mnie wybałuszonymi oczami.

-T-ty... Ty jesteś w ciąży?

-Ja jestem w ciąży? To na pewno moje wyniki badań?

-Tak. Takie rzeczy sprawdzamy co najmniej kilka razy.

-Skarbie! Tak się cieszę! Będę ciocią! O mój Boże! Będę zawierała Vanessę na zakupy i...!

-Chodź wariatko! Wydaje mi się, że zainteresowani muszą poważnie porozmawiać - Niall siłą wyciągnął rozhisteryziwaną Santanę z sali.

-Ja... Będę... Ojcem? - na słowa Zayna łzy poleciały po moich policzkach. Wątpię, żeby z radości. Tak, owszem, kocham Zayna ale... dziecko?! Ojciec wywali mnie z domu jak się dowie! - Hej, nie płacz. Skarbie, jakoś sobie poradzimy, tak?

-J-ja mam tylko 18 lat! Nie zrozum mnie źle ale... Ale to za szybko - teraz naprawdę wybuchnęłam płaczem.

-Lucyen, spokojnie, proszę. Dla mnie to też coś... Coś nieprawdopodobnego. Fakt, szybko. Bardzo szybko ale... Ale teraz zazdroszczę Liamowi, że będzie miał córeczkę. Chociaż to nie jego dziecko.

-Wywalą mnie z domu.

-Nikt cię nie wywali! Mogę ci to obiecać.

-Skąd wiesz? Ojciec powiesi mnie na gałęzi! A ciebie obok!

-No więc co chcesz zrobić? Uciec z domu?!

-Powiem mamie. Może chociaż ona mnie zrozumie. Podaj mi telefon - chłopak wykonał polecenie.

Mama odebrała po 3 sygnałach.

-Skarbie, dzwonię do ciebię i dzwonię! Czemu nie odbierasz?!

-Przyjedź do szpitala Nelsona, proszę.

-Co się stało?!

-Przyjedź - powiedziałam i rozłączyłam się. Moje policzki były mokre od łez. Wpiepszyłam się na maksa! Cholerna idiotka! Patrząc na Maddie mogłam wziąść przykład i pomyśleć 20 razy zanim coś zrobię. Szlag by to...

Po kilkunastu minutach w sali pojawiła się moja mama.

-To ja może wyjdę - powiedział cicho Zayn. Pokiwałam głową na tak.

-Skarbie, co ci jest? Co się stało? Miałaś wypadek?

-Wypadek to najmniejsze z moich zmartwień - zdążyłam powiedzieć i wybuchnęłam płaczem. -Przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło. To była chwila i...

-Lucyen, ty chcesz mi powiedzieć, że... - przerwała w połowie zdania patrząc na mnie i oczekując odpowiedzi. Cichym i zachrypnięty głosem wydusiłam coś w stylu ''tak''. -Dziecko!  Ty ledwo co skończyłaś 18 lat. Tyle razy ci mówiłam! Nie rób głupstw - kobieta usiadła na krześle pod ścianą i schowała twarz w dłonie - Dobrze go znasz?

-Chyba tak. Znamy się jakieś dwa lata.

-'Chyba'? Dziecko 'chyba' nie wystarczy. Wie?

-Tak.

-Co powiedział?

-Że mi pomoże. I ja mu wierzę. Ale... Co z tatą?

-Trzeba mu powiedzieć. To oczywiste. Ale nie bój się. Nie będzie chciał spalić cię na stosie - czy oby napewno?

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz