Rozdział 26

278 15 4
                                    

                                ~*~
Jeżeli czytaliście wcześniejszą publikację tego rozdziału to możecie o niej kompletnie zapomnieć. Musiałam zmienić kilka rzeczy
                                ~*~

        Dziś mam ostatnią fizykę. Nie cieszę się z tego powodu. Od początku roku marnie mi idzie. Muszę przyznać, że przedmioty ścisłe to nie jest moja mocna strona.
Pan Simmons mówił dzisiaj o... nie wiem czym. Próbowałam coś zrozumieć ale nic z tego nie wyszło.
Po dzwonku nauczyciel zatrzymał mnie na chwilę w sali.

-Wiesz, że jesteś zagrożona? Jak się nie poprawisz nie będę mógł dopuścić cię do matury.

-Zdaję robię sprawę z mojej sytuacji ale ja tego po prostu nie rozumiem a w domu nie ma mi kto wytłumaczyć.

-Załatw sobie korepetycję lub poproś koleżankę czy kolegę o pomoc. Niech ci wytłumaczą.

-Dobrze. Postaram się - powiedziałam i opuściłam klasę.

Ciekawe kogo mam poprosić jak cała moja klasa ma ledwo 2-. Może Louis? Zawsze był dobry w te klocki. Postanowiłam, że do niego zadzwonię. Najlepiej zaraz. Nie lubię zwlekać. Wyjęłam telefon z kieszeni i wstukałam numer.

-Halo?

-Cześć, skarbie. Słuchaj jest sprawa. Musisz mi pomóc ogarnąć fizykę. Jestem zagrożona.

-Nie mam teraz czasu. Są egzaminy i w ogóle masa nauki. Więc raczej nic z tego nie wyjdzie.

-A jak przyjedziesz na weekend?

-W weekend mam zamiar odpoczać a nie grzebać w książkach. Studia to ciężka praca.

-Ej no! A pomyślałeś o mnie?! Mogą mnie nie dopuścić do matury!

-No to nie wiem co zrób... Może idź do Zayna. Zawsze miał 5 na koniec roku - życie mnie nienawidzi.

-A możesz mi zaproponować kogoś jeszcze?

-Nie mam teraz do tego głowy. Muszę kończyć. Pa.

Super! Nie zdam z fizy. Bo do Zayna na pewno nie pójdę! Dobita doczłapałam do domu. Mama już czekała na mnie z obiadem.

-Hej, kochanie. Jak poszło w szkole?

-Jestem zagrożona z fizy - taka milutka wiadomość na dzień dobry.

-Co?! To na co czekasz?! Szukaj korepetycji! Na pewno ktoś się znajdzie. Albo do Lou zadzwoń. Mówiłaś, że to jego żywioł.

-Dzwoniłam ale nie ma czasu.

-No to może zna kogoś kto mógłby ci pomóc.

-Zaproponował mi takiego jednego ale... - niestety nie było dane mi dokończyć.

-Nie chcę słyszeć żadnego ale! Po obiedzie do tego kogoś zadzwonisz i koniec!

-Ale...

-Powiedziałam koniec rozmowy!

Po jakiego grzyba ja jej o tym mówiłam?! Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji były naleśniki z serem i szynką na obiad. Mniam!
Po skończonym posiłku włożyłam talerz do zmywarki. Cichaczem chciałam wymknąć się do pokoju ale coś albo raczej ktoś stanął mi na przeszkodzie. 

-Bierz telefon i dzwoń.

-Mamo ja nie...

-Dzwoń bo zmienię hasło do wi-fi!

-No dobra już!

Wzięłam telefon i zamknęłam się w pokoju. Nie mam wyjścia. Jak on mi nie pomoże to mogę pomarzyć o maturze i szkole aktorskiej.

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz