Rozdział 30

237 15 7
                                    

       Obudziłam się w ramionach Malika. Jego włosy były w idealnym nieładzie. Dokładnie przyglądałam się każdemu tatuażowi na jego klatce piersiowej. Teraz gdy spał był taki słodki...
Chwila! Nagle mój rozum gwałtownie obudził się i uświadomił sobie co się stało. Co ja zrobiłam?! Boże! Ratuj!
Jeszcze nie do końca pogodziłam się ze zdradą Louisa a już przespałam się z innym. Cudownie. Delikatnie wymsknęłam się z objęć bruneta. Pozbierałam moje ubrania z podłogi i powędrowałam do toalety. Ubrałam się szybko, spakowałam plecak i poszłam do szkoły. Specjalnie. Uciekłam z własnego domu! Cholera, dziewczyno gdzie ty masz głowę?! Co ja mu teraz powiem? 'Hej poszłam do szkoły nie chiałam cię budzić chociaż wiem, że masz lekcje od rana'?!

Skołowana wyszłam z domu. Przez całą drogę myślałam o ubiegłej nocy. Przez chwilą Zayn mówił, że wszystko dzieje się za szybko a teraz przyszedł i od tak po prostu zaciągnął mnie do łóżka. Hm... 'Zaciągnął'... Gdybym nie chciała to bym tego nie zrobiła, proste. Wygląda na to, że oboje tego chcieliśmy. Może jednak powinnam zostać w domu? Teraz pomyśli sobie, że uciekłam albo coś. No bo w sumie to ja uciekłam ale Zayn nie może o tym tak myśleć. Taa... Jestem pojebana. Powinnam iść do psychologa...

W szkole nie było Santany. Ciekawe co robi. Razem z Niallem. Kurdę, ta laska mnie rozwala. Jednego dnia liże się z Harrym a drugiego z Niallem, którzy na dodatek są przyjaciółmi. Albo byli. Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nadal bładząc gdzieś myślami podąrzyłam pod salę historyczną.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
                            Santana

Po 9:00 rano wróciłam do domu. Ja i Niall byliśmy na imprezie do 3:00 w nocy. Potem z grupką znajomych poszliśmy do parku i siedzieliśmy tam do teraz. Ta... Dzisiejsza młodzież... Dom otwarty więc Lucy nie poszła do szkoły. Leń patentowany.
Zaskradałam się do jej pokoju. Oczywiście! Przykryta kołdrą po same uszy.

-Ja ci zaraz dam - powiedziałam pod nosem i rzuciłam się na łóżko przygniatajac dziewczynę.

-Kurwaaaaaa! - usłyszałam głos... faceta?! Gwałtownie zeskoczyłam na podłogę. Zza kołdry wyłoniła się twarz Malika... Bez. Koszulki.  Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.

-C-co ty tu robisz?! - zapytałam a chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę.

-Wiesz... - podrapał się po karku - Wydaje mi się, że już miałaś o tym na biologi.

-Że ty... I-i ona... Że... Że wy... - jąkałam się jak głupia ale na nic innego nie było mnie w tym momencie stać.

-Ciekawy jestem co ty robiłaś z panem Horanem.

-Napewno nie to co wy! I nie wtrącaj się! A tak w ogóle to czy ty nie masz lekcji dzisiaj?!

-Mam. Powiem, że byłem chory albo coś.

-Wychodzę! - wrzasnęłam i opuściła pokój mojej przyjaciółki. Prędzej uwierzyłabym, że kosmici najeżdzają nasz dom niż w to, że Lucy i Zayn... Koniec świata! I gdzie ta dziewczyna w ogóle jest?! Żadnej kartki ani nic!
Chwyciłam telefon i wybrałam numer Lucyen.

-Tak?

-Gdzie ty jesteś?!

-Yyy... W szkole? Jest 10:00 rano więc nie wiem co cię tak dziwi.

-Dziwi mnie to kogo zastałam w twoim pokoju i to na dodatek w twoim łóżku!

-Eee... Wiesz... Taka sytuacja...

-Ty mi się nie tłumacz tylko następnym razem racz mnie zawiadomić, że ktoś śpi w twoim łóżku, ok?

-Ok. Dobra, lekcja się zaczyna. Pogadamy w domu, cześć.

Rozłączyłam się i usiadłam przy stole w kuchni. Jak pomyślałam o tym co przed chwilą miało miejsce to definitywnie zachciało mi się śmiać...

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
                             Zayn

Santana ze zdziwieniem poziom hard opuściła pomieszczenie. Szczerze? Moją dzisiejszą pobudkę trochę inaczej sobie wyobrażałem... Lucy wtulona we mnie, jej włosy na moim ramieniu. Jednak życie lubi płatać figle... Gdzie się podziała ta śliczna, drobna blondynka, którą jeszcze kilka godzin temu namiętnie całowałem? Zwiała? Czy po prostu jest pilną uczennicą, która chce mieć idealną frekwencję?

Spojrzałem na zegarek. Cholera. Jest przed 10:00. Spóźniłem się na moje dwie pierwsze lekcje. Jak się pośpieszę to zdążę na trzy ostatnie. Wstałem z łóżka, pozbierałem ubrania z podłogi i szybko się ogarnąłem. Na pewno zdążę.
Zbiegłem na dół po schodach i dostrzegłem w kuchni San, która nie wiedzieć czemu waliła głową w stół. No ale z racji, że jestem jej przyjacielem nie będę przerywał tej czynności. Nie chcę być niemiły.
Ruszyłem w drogę.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
                              Lucy

Kolejna lekcja to wf. Co ja komu zrobiłam?! Mam nadzieję, że Zayn nie przyjdzie. Cholernie niezręczna sytuacja.
Po wejściu na salę gimnastyczną trener sprawdził listę obecności.

-Dobrze, uczennice są stażysty nie ma. Morgan? Co się dzieje z Malikiem? - i to uczucie kiedy masz ochotę strzelić sobie w łeb.

-Czemu niby mam to wiedzieć? - no kurwa czemu?!

-Bo dobiegły mnie słuchy, że się dobrze znacie więc myślałem, że coś wiesz. Więc wiesz czy nie?

-Nie. Skąd.

-No trudno. Wracamy do zajęć. 15 kółek!

Bez Santany tak jakoś głupio mi się ćwiczyło. Nie ma z kim zamienić słowa. Od jakiegoś czasu ludzie w szkole patrzą się na mnie jak na cielaka z pięcioma głowami. Nigdy nie ogarnę ludzi.

                                ~*~
Po wf przyszła kolej na fizykę. W połowie korytarza ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się i... Shit.

-Cześć. Co się stało?

-A co się miało stać? - zapytałam nie patrząc w oczy chłopakowi.

-Czemu uciekłaś?

-Nie uciekłam. Przecież mam szkołę. A ciebie nie obudziłam bo nie wiedziałam na którą masz.

-Ok, jak tam sobie chcesz. Ee... A może dzisiaj wieczorem jakaś powtórka czy coś? Tylko według innego scenariusza. Wiesz, tak jak w filmach. Ty wtulona we mnie, twoje włosy na mojej klatce piersiowej...

-Moja noga kopiąca cię w tyłek. Może nie przy ludzich, co? Chcesz żeby wszyscy słyszeli?

-A co by to szkodziło? To chyba nie jest zakazane?

-Nie jest ale...

Nagle twarz Zayna cholernie spoważniała.

-Ale ''nie jesteś pewna''. Zgadłem? Każda tak później mówi. Myślałem, że nie zaliczasz się do ''każdych'' - odwrócił się i odszedł. Za każdym razem gdy widzę ból w tych pięknych oczach czuję ukłucie w sercu. Czy to coś znaczy?

-Zayn, to nie tak! Posłuchaj mnie! - dogoniłam chłopaka. -Nie chodziło mi o to, że to był dla mnie tylko skok w bok. Sam mówiłeś, że to wszysto dzieje się za szybko...

-Mówiłem tak bo nie chciałem wyjść na kretyna, który ugania się za dziewczyną, którą kocha! Poczas gdy ona go olewa i ma w dupie jego uczucia, rozumiesz?! - wykrzyczał mi to prosto w twarz. Nawet nie zwracając uwagi na ludzi do okoła.

Po tych słowach poczułam się jak ostatnia szmata. Zayn ma rację. Jestem zwykłą egoistką. Najpierw daję nadzieję a później uciekam. Tak o. Uciekam.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

No i znowu się kłócą!😑 A już było tak pięknie...

Następny rozdział prawdopodobnie jutro lub w sobotę😃

Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania😍❤💪

Pozdrawiam😘😘😘

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz