Rozdział 10

377 20 12
                                    

GOOOL!!! Jeeeest!!! Nasza drużyna zdobyła puchaaar! Kibice szaleją! Drużyna również! Lucas zrobił swojego fikołka co jest już tradycyjnym obrzędem po zwycięstwie. Wraz z trenerem na boisko wychodzi również Lou. Nawet nie kuleje. Nogę ma tylko owinietą w bandaż. Na szczęście!
Po raz kolejny dzisiejszego wieczoru trener zabiera głos:

-Stało się! Drużyna Summer Squad zdobyła kolejny puchar. Ale dla naszych kibiców mamy małą niespodziankę. Tym zwycięstwem awansowaliśmy do Okręgowych Mistrzostw Stanów! - widzowie zaczęli krzyczeć dwa razy głośniej i nie ukrywam, ja też. - To jeszcze nie wszystko. Mamy również wiadomość dla naszych uczennic. Będziemy potrzebować nowych cheelreaderek ponieważ nasz stary zespół Good Girls postanowił rozwiązać działalność z przyczyn losowych. Tak więc zapisy trwają do przyszłego tygodnia u pani Sue Sylwester.

Ciekawe czy nadawałabym się na cheelreaderke? Przecież potrafię i lubię tańczyć. Może się zapiszę. Przy okazji będę jeździć z drużyną
(i Louisem) na wszystkie mecze! I razem z nowym zespołem będziemy brać udział w konkursach!

-Ej laska! Ty się nawet nie zastanawiaj! Każda chciałaby mieć taki tyłek jak ty! Jak cię Louś zobaczy w takiej krótkiej spódniczce to zawału dostanie! - kurdę, muszę ten głos w głowie jakoś nazwać. Od dzisiaj będziesz Frappy.

-Serio? Dostałam imię po twoim chomiku? Bardziej postarać się nie mogłaś...

-Ej, Lucy! Od 5 minut do ciebie gadamy! - ocknęłam się gdy usłyszałam głos Joy.

-A przepraszam. Zamyśliłam się. Zapisujecie się do cheelreaderek?

-Przecież przed chwilą się ciebie pytałyśmy i powiedziałeś, że ty się zapisujesz. - serio? Byłam aż tak nieprzytomna?!

-Yyy... No tak faktycznie. A wy?

-Ja na pewno! - wykrzyknęła Maddie.

-Również. - potwierdziła Joy.

-No to chodźcie laski! Gdzie jest ta cała Sylwester? - zapytałam pełna entuzjazmu.

-Pewnie w szatni z chłopcami. Ale zdaje się, że i tak miałyśmy tam iść, nieprawdaż? - Mad spojrzała na mnie wzrokiem gwałciciela.

-Prawdaż, prawdaż. Idziemy.

Skierowałyśmy się schodami w dół.
Pierwsze drzwi na prawo to szatnia rywali. Jakieś 10 metrów drzwi na lewno i jest nasza szatnia. Mad zapukała i otworzyła drzwi. Weszłyśmy do środka. Zrobiłam kilka kroków i prosto w twarz uderzył mi ''przecudny'' zapach spoconych facetów. Myślałam, że się zerzygam na samym środku. Ale czego się nie robi żeby kogoś wyrwać.

Najpierw znalazłyśmy panią Sylwester i zapisałyśmy się do drużyny cheelreaderek. Nie mam pojęcia jakim cudem ale było zapisane już 7 nazwisk. Czyli jest nas już 10. Za dwa dni pierwszy trening!

Po wpisaniu na listę przejechałem wzrokiem do okoła pomieszczenia. Zapach był straszny ale widoki... Mniam*_* Szukałam Lou ale miałam prawo go nie widzieć wcześniej bo jego laska siedziała mu na kolanach i przytulała jakby co najmniej rok się nie widzieli. Ale widział mnie bo się spojrzał i pojechał ręką tak żeby Maddie nie widziała. Odwzajemniłam gest i wzrokiem zaczęłam szukać mojego dzisiejszego ''celu''. Emm... A jest! Właśnie zmieniał koszulkę. Cholera! No czysty Ronaldo normalnie! No to zaczynamy zabawę!

-Cześć! Gratuluję bramki. Obroniłeś honor drużyny. - obrócił się w moją stronę. Miał wzrok jakby zobaczył chodzącego trupa. Taa... Wyciągnęłam dłoń - Lucy jestem.

-Wiem. Yyyy... Znaczy cześć. Jestem... - przerwał jakby zastanawiał się ''Jak ja się kurwa nazywam?!'' - Lucas.

-Tak. Cały stadion wykrzykiwał dzisiaj twoje imię. Dzięki tobie awansowaliśmy do OM*.

Piękne i nareszcie możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz