-Skarbie! Obudź się! - z ogromnym trudem otworzyłam oczy i ujrzałam mamę - Będę podwozić cię do szkoły ale bedziesz dużo wcześniej bo inaczej spóźnię się do pracy.
-A nie mogę autobusem?
-Nie no, jasne możesz. Do odjazdu autobusu masz... Eee... Dokładnie minutę. To jak autobus czy samochód?
-Nie dajesz mi wyboru...
-Upierdliwa jesteś. Szykuj się.
W szkole byłam równo o 7:15. Ani żywej duszy na korytarzu. A może to i dobrze? Już słyszę te pytania: Co ci się stało? Bardzo boli? I jak zwykle będzie milion różnych wersji. Kiedyś miałam grypę i nie chodziłam do szkoły przez 3 tygodnie. Ludzie gadali, że się wyprowadziłam...
-Naprawdę, wiem! Ja to wszystko wiem. Cholera! Spiepszaj, nie może cię tu zobaczyć! - usłyszałam za sobą znajomy głos - Lucy? Co tu robisz tak wcześnie? I co ci się stało?
-Cześć, Maddie! Wczoraj miałam wypadek na desce i musiałam przyjechać wcześniej do szkoły. Aaa... Rozmawiałaś z kimś czy mi się zdawało? - a co mi tam. Będę wścipska.
-Em... Z mamą przez telefon. - taa, to ''spiepszaj'' z pewnością było do mamy.
-Ok. Chodź pod klasę.
Siedząc z Maddie na ławce usłyszałam warkot szkolnego autobusu. Tak, była już 7: 45. Louis przyjechał. Kurdę, cały czas o nim myślę.
-O cześć! Co tak wcześnie w szkole? - zapytał Lou patrząc na mnie.
Chciałam odpowiedzieć ale Maddie mi przerwała:
-A wiesz. Pomyślałam, że zro...
-Nie ty. Mówię do Lucy. - powiedział z lekkim uśmiechem ale jednak z ukrytą gdzieś nutką zawiści.
-Co proszę?
-To co słyszałaś, skarbie. - w tym momencie moja przyjaciółka wstała i poszła w kierunku toalety.
-Ej, nie przesadziłeś trochę? - zapytałam.
-Nie. Czemu? - powiedział jakby takie zachowanie w stosunku do swojej dziewczyny było najnormalniejszą rzeczą na świecie.
-No, to nie było raczej miłe.
-Oj weź już odpuść. Jak noga?
-Lepiej. Ale nadal trochę boli. - postanowiłam nie drążyć tematu.
-Poboli, poboli i przestanie. To ja lecę pod swoją klasę. A jeszcze jedno. W zasadzie to jeszcze dwie rzeczy miałem ci powiedzieć. W sobotę jest mecz, na który serdecznie cię zapraszam. Gramy o puchar - to po pierwsze. A po drugie - zdałem prawko!
-Wow! Prawko? Gratuluję! Będziesz mnie woził do lekarza jak znowu sobie coś połamię. - zaśmiałam się.
-Do lekarza lepiej nie ale w jakieś fajne miejsce... - powiedział zabawnie poruszając brwiami. - A co z meczem?
-Będę na pewno.
-Ok. Bardzo się cieszę. A teraz lecę. Muszę się poprawić z fizyki. Matko! Jak pomyślę, że niedługo matura...
-Dasz radę! Pa!
Fakt, Louis za niecały miesiąc pisze maturę. Ja dzięki Bogu dopiero za rok.
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
MaddieJak mój własny chłopak mógł się do mnie tak odnosić! Co on se myśli?! Do Lucy to jakoś miły był i w ogóle taki ciuciu-ruciu. Też muszę coś sobie zrobić żeby zwrócił na mnie uwagę?! Chociaż to nie taki zły pomysł. Mała symulacja powinna wystarczyć. Sięgnęłam po telefon do torby.
CZYTASZ
Piękne i nareszcie możliwe
FanficCzęść 1 Rozdziały 1 - 15 Lucyen to zwykła 17-letnia dziewczyna po uszy zakochana w największym przystojniaku w szkole Louisie. Zawsze marzyła aby ten chociaż raz na nią spojrzał. Przez jeden projekt z biologi życie dziewczyny p...