*Jimin*
Kiedy usłyszałem głos Kooka przez telefon natychmiastowo zerwałem się do biegu w kierunku domu młodszego. Jeśli ten palant mu coś zrobił nie daruje mu tego. Zniszcze go. Nie wiem jak ,ale go zniszcze. Zabije kurwa jak psa.
Po pięciu minutach byłem już na miejscu. Szarpnąłem mocno za klamkę i otwarłem drzwi. Wbiegłem do przedpokoju rozglądając się za kimkolwiek. Nikogo nie zauważyłem. Możliwe ,że ojciec Kooka wyszedł, bo nigdzie nie widziałem jego ulubionej kurtki, którą zawsze zabiera ze sobą.
Od razu skierowałem się do pokoju Jeon'a i widok jaki tam zastałem połamał moje serduszko na milion kawałeczków. Mój skarb siedział skulony w kącie pomieszczenia, rękami obejmował swoje kolana, kiwał się naprzemian w przód i tył , cicho popłakiwał patrząc się w podłoge.
-Kochanie..~uniósł na mnie swoje zapłakane oczka. Powoli podszedłem do niego, ukucnąłem przed chłopakiem i mocno przygarnąłem go do siebie.-Już wszystko w porządku, jestem przy Tobie.
Jungkookie tylko wtulił się w mój bok i zaczął mocniej płakać. W tej chwili naprawdę nie wiedziałem co się dzieje.
-Jiminnie.. bo ona..bo ja..i on.. i wtedy krzyczał.. i ja się... bałem ,że on mnie znowu uderzy.. Ja nie chciałem wtedy.. wiem,że to moja wina ,ale ja naprawdę nie chciałem.O czym on mówi? Pewnie znowu chodzi o jego przeszłość. W dzień, w którym doszło między nami do zbliżenia opowiedział mi dokładnie wszystko, przynajmniej tak mi się wydaje, zaczynając od tej choroby Yuri i kończąc na śmierci jego mamy i wyżywaniu się na nim przez ojca. Moje maleństwo dużo przeszło.. To przecież nie była jego wina.. Skąd mógł wiedzieć, że to wszystko tak się skończy?
-Nie mów tak Kookiś.~chwyciłem jego podbródek i zmusiłem go do patrzenia prosto w moje oczy. -To nie Twoja wina , rozumiesz? To mogło się stać kiedykolwiek.. Na niektóre rzeczy nie ma się wpływu..
Jeon nic nie odpowiedział tylko schował głowę w zagłebienie mojej szyji. Czułem jak resztka jego łez powoli moczy moją koszulke. Wziąłem go na swoje kolana i objąłem w pasie. Trwaliśmy w ciszy, dopóki nie zorientowałem się, że młodszy zasnął.
Za dużo wrażeń. Postanowiłem porozmawiać z nim o dzisiejszej sytuacji jutro. Jego zachowanie było dla mnie dość dziwne.. Coś musiało się stać, żeby wywołać u niego taki .. atak? stan lękowy? Sam nie wiem jak to nazwać...
Chwyciłem go mocniej w pasie i powoli wstałem niosąc go na rękach. Ułożyłem jego drobne ciałko na kanapie i przykryłem kocem. Pocałowałem jego czólko i już miałem wychodzić ,kiedy zatrzymała mnie jego ręka.
-Jiminnie zostań~powiedział poł przytomnym głosem.
Zakluczyłem drzwi na wypadek gdyby jego ojciec zechciał tu wejść. Jeśli zobaczyłby nas razem w jednym łóżku napewno nie skończyłoby się to zbyt dobrze...
Położyłem się obok Kooka, ktory zaraz przyległ do mnie całym swoim ciałem, dałem mu szybkiego buziaka w policzko i zaraz odleciałem tak jak on w kraine morfeusza.
CZYTASZ
SAVE ME || Jikook
Fanfiction#335 w fanfiction~06.09.2016♡ ~sceny +18, wulgaryzmy, przemoc i duuużo słodyczy w jednym ~lekki angst ~wieloczęściowe ~rozdziały; 6,7,8 pisane przez @_×polishgirlx_ Jungkook przeżywa załamanie nerwowe. Wszystko dookoła niego sypie się wraz ze śmier...