7.

442 65 52
                                    

- Jak mogłaś mi to zrobić?! - Krzyknęła Mabel wściekła i zraniona, puszczając ramię Pacyfiki, gdy przeciągnęła ją przez salon na korytarz.

- O co ci chodzi? - Jęknęła, rozmasowując obolały przegub. Mabel miała krzepę w dłoniach.

- Flirtujesz ze Zwei'em!

- Dziewczyny... - Dipper próbował przerwać tą głupią kłótnie, ale Mabel tylko machnęła na niego ręką.

- Poznałam go pierwsza. - Przypomniała rozdrażniona Pacyfika i założyła ramiona na piersi.

- Ale to Zwei! On jest... On jest po prostu...

- Boski? Wiem o tym, dlatego będzie mój.

Dipper zobaczył jak Mabel się zagotowuje. Mocno zaciskała pięści, próbując się uspokoić.

- Przestańcie się kłócić. - Wskoczył między nich, zanim Mabel skończyła się cierpliwość. - Kłócicie się o Zwei'a? Przecież on był kiedyś dziennikiem. Nie mają pępków. Myślicie, że on może...

Pacyfika uderzyła go torebką w ramię.

- Dipper, ty świnio!

- Ała! No co ty?!

- Myślisz, że tylko o to nam chodzi? - Zawtórowała jej Mabel.

- Za kogo ty nas masz?

Dziewczyny spojrzały po sobie jakby zaraz miały połączyć siły i go skopać, ale nagle przypomniały sobie, że są pokłócone i odwróciły się do siebie plecami obrażone.

- Nie zrezygnuję ze Zwei'a. - Powiedziała Pacyfika dumnie.

- Ja też! - Warknęła Mabel i jednocześnie ruszyły w przeciwne strony. Mabel wskoczyła na schody, prowadzące na strych do ich pokoju, a Pacyfika w stronę wyjścia. Trzasnęły drzwiami w tym samym momencie, aż Dipper się wzdrygnął.

Westchnął, odczekał chwilę i wrócił do sklepu z pamiątkami, gdzie Zwei jak gdyby nigdy nic nadal czyścił kurze.

- Cześć. - Przywitał go beztrosko. Dipper podrapał się po karku.

- Cześć... Em... Słyszałeś?

- Słyszałem. - Odpowiedział tak samo swobodnie i odwrócił się do niego.  Dipper nie wiedział co powiedzieć. Zwei patrzył z niesamowitą pewnością siebie, wręcz pogardą dla tak marnej istoty jak on.

Dipper bąknął krótkie przeprosiny i odwrócił wzrok na co Zwei roześmiał się.

- Ty też jesteś uroczy. - Powiedział ściągając gumowe rękawiczki do sprzątania. Dipper nie cierpiał, gdy nazywano go uroczym. Wcale nie był uroczy, ani słodki. Był Dipperem. Był nikim.

- Nie jestem uroczy. - Sprzeciwił się. Zwei zerknął na niego lekko zaskoczony. Uśmiechnął się, ale nie kpiąco. Uśmiechnął się dokładnie tym samym uśmiechem co wcześniej, ale wydał mu się inny.

Dipper wiedział jednak jedno. Nie lubił Zwei'a.

- Oczywiście. - Zgodził się i chwycił worek na śmieci, żeby wynieść go do kosza na zewnątrz. - Powiedz moim braciom, że poszedłem się przejść.

Dipper już miał coś powiedzieć, żeby go zatrzymać, ale zdał sobie sprawę, że właściwie nie ma powodu, żeby został. Może chodzić gdzie chce. W końcu ma teraz własną wolę.

Zwei zamknął drzwi wolno, jak to miał w zwyczaju i zniknął.

Wkrótce potem maszyna ze słodyczami odsunęła się na bok, ukazując przejście do piwnicy. Eins wyszedł stamtąd brudny od kurzu i z papierową maską na twarzy. Zdjął ją, zauważywszy Dippera.

- Dzięki, że mi to pokazałeś. - Odezwał się podekscytowany. - Trochę tam brudno.

- Piwnica nie była ruszana od czterech lat. Nie dziwię się. - Dipper wzruszył ramionami.

- Posprzątałem trochę i zrobiłem miejsce na tablicę, żebyśmy mogli...

- Eins. - Przerwał mu. Chłopak popatrzył na niego pytająco, poprawiając okulary na nosie. - Dlaczego tak ci na tym zależy?

Nikt się przez chwilę nie odezwał. Eins spuścił wzrok, patrząc na swoje buty.

- To tylko zachcianka? Ciekawość?- Ciągnął Dipper.- Czy istnieje ważniejszy powód?

Nie odpowiedział. Dipper zmarszczył brwi.

- Gdzie jest Drei? - Odezwał się wreszcie Eins, ale to nie była odpowiedź na jego pytanie. Postanowił jednak nie naciskać.

- Pewnie na górze z Mabel. Chyba lubią spędzać ze sobą czas.

Eins widocznie się rozluźnił.

- A Zwei?

- Poszedł się przejść.

- Sam? - Chłopak zaczął miętosić w dłoniach swoją papierową maskę jakby się czymś stresował. - Nie, nie, nie... Musimy go znaleźć. - Minął go i już ruszył do drzwi. Dipper popędził za nim.

- Chwila... O co ci chodzi? Wyszedł przed chwilą dogonisz go, ale dlaczego tak się przejmujesz. - Mówił, podążając za nim. Eins był znacznie wyższy od niego, więc widział tylko jego plecy. - Eins, słuchasz mnie?

Nagle stanął jak wryty, a Dipper na niego wpadł. Odwrócił się i złapał go boleśnie za ramię po czym ruszył dalej w stronę drzew.

- Ty nic nie rozumiesz! To dziennik numer dwa. Jest nieobliczalny. Nie wiesz co dzieje się w jego głowie. Musimy go znaleźć zanim zrobi coś głupiego.

- Zrobi, co? - Dipper próbował mu się wyrwać.

- Pamiętasz dziwnogedon? Pamiętasz co Bill zrobił z tym miastem?

- Pokonaliśmy Billa. Jego już nie ma! - Dipper nawet nie zdawał sobie sprawy, że zaczęli krzyczeć na siebie, brnąc przez las.

- To demon! Demony są nieśmiertelne. Cokolwiek zrobisz one i tak powracają jeszcze silniejsze.

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz