34.

188 27 6
                                    

Mabel wyszła z namiotu na szarym końcu za resztą przyjaciół. Nadal pozostawała w tyle, gdy udawali się w stronę namiotów przeznaczonych dla trupy cyrkowej. Między Dipperem, Einsem, a Drei'em trwała dyskusja. Dwóch z nich próbowało wyjaśnić Drei'owi, że to co robił Gideon jest tylko sztuczkami iluzjonistycznymi. Drei za to upierał się, że to niemożliwe. Pacyfika od czasu do czasu wtrącała się w dyskusję, stając po stronie Dippera i Einsa. Zbyt zajęci dyskusją, ku uciesze Mabel, nie zauważyli, że dziewczyna coraz bardziej utyka. 

Zwei zrównał z nią krok. Może zauważył, może nie. Tak czy inaczej nic nie powiedział. Patrzył przed siebie, na dyskutujących przyjaciół. W ciszy między nimi Mabel odczuła dyskomfort.

- A ty co myślisz? - Zapytała, próbując nawiązać dialog. - Jak ci się podobało? 

Zwei wzruszył ramionami. 

- Co jest niezwykłego w pokazywaniu magii przed publicznością? 

- Wiesz, nie każdy potrafi czarować. 

- Każdy potrafi. Tylko większości nie chce się jej uczyć. Gdyby każdy wiedział jak to robić, magia byłaby codziennością. 

Mabel na chwilę zamilkła. 

- To dobrze, czy źle? - Zapytała po dłuższej chwili. 

- A ty co uważasz? 

- No... - Dziewczyna objęła się ramionami. - Myślę, że gdyby było inaczej Gideon nie miałby pracy. 

Zwei parsknął krótkim, cichym śmiechem. Mabel uniosła kącik ust do góry. Chciałaby porozmawiać z Zwei'em trochę dłużej, ale kilka metrów przed nimi zobaczyła namiot w niebiesko-białe pasy. Na samym czubku widniała rzeźba kolorowej gwiazdy z szeroko otwartym okiem w samym środku. Już to kiedyś widziała. Stało się symbolem Gideona. Nie wiedziała, że nadal używa tego znaku. 

Pacyfika wysunęła się do przodu i rozchyliła wejście do namiotu. Wślizgnęła się pierwsza, a za nią Eins, Drei i Dipper. Mabel już chciała wejść do środka, ale towarzyszący jej Zwei nagle zniknął. Przynajmniej próbował zniknąć, wykonując dyskretny zwrot w tył, jednak nie umknęło to uwadze Mabel. Odwróciła się i spojrzała na niego zaskoczona.

- Hej, wszystko w porządku? - Zapytała i splotła ręce za plecami. Zwei stanął w bezruchu i spojrzał prosto na nią, z kamienną twarzą. 

- Nic. Tak jak z twoją kostką. 

Mabel przygryzła wargę. 

- Nie żartuj sobie. 

- Nie żartuję. Może powinniśmy ją zbadać. Wróćmy do samochodu. Opatrzę ci ją. - Mabel zmarszczyła brwi. Mimo że twarz Zwei'a pozostała niewzruszona, w jego głosie słyszała nutę paniki. 

- Chcę zobaczyć Gideona. Daj spokój. Czuję się dobrze. O co ci chodzi?

- Po prostu się o ciebie martwię. 

- Więc dlaczego mam wrażenie, że próbujesz uciec? 

Zwei zamilkł i chyba pierwszy raz w jej towarzystwie spuścił wzrok na swoje stopy w geście zakłopotania.

- Po prostu zawróćmy... 

Mabel zamrugała zdziwiona. Zwei nigdy nie zachowywał się jak... spłoszone zwierze. Lekko utykając, podeszła do chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu. 

- Hej... Wszystko będzie dobrze. To tylko Gideon. Teraz jest inny. 

Chłopak uniósł wzrok i spojrzał jej w oczy. Może nie był przekonany, ale jednak postanowił jej zaufać. Pokiwał głową i wszedł za Mabel do namiotu Gideona. 

Wnętrze było oświetlone przyjaznym białym światłem, na podłodze rozłożono puchaty dywan, a całość wyglądała jak mini salon piękności.

Gideon stał obok kanapy, pasującej kolorystycznie do butów Mabel. Rozmawiał z Pacyfiką i Dipperem, a stojący niedaleko, obok toaletki Drei uniósł do twarzy plastikowe pudełko brokatu. Eins zabrał mu je, zanim brat zdążyłby całość rozsypać.

- O, jesteście. - Pacyfika uśmiechnęła się do dwójki nowoprzybyłych, zwracając uwagę reszty. Mabel podeszła bliżej, upewniwszy się, że Zwei idzie za nią. 

- Gideon, cześć... - Zaczęła, jednak gdy próbowała się zbliżyć, chłopak cofnął się prawie wpadając na stolik do kawy pełen bukietów od fanów. Przez chwilę myślała, że to przez nią, jednak Gideon patrzył wprost na Zwei'a. 

- Po co go tu przyprowadziliście? - Zapytał głosem pełnym jadu, jednak oczy miał pełne strachu. Mabel zamurowało.

- O co ci chodzi? - Dipper zmarszczył brwi i patrzył to na Zwei'a, to na Gideona. - To Zwei, on jest... 

- ... dziennikiem drugim. - Dokończył za niego Gideon. - Wiem o tym. Zabierzcie stąd tego demona! 

- Przestań! - Głos Zwei'a był suchy, zły i zdesperowany. Zmarszczył brwi w grymasie gniewu i zrobił krok do przodu. Gideon nie miał się gdzie wycofać.

- Nie możesz mi już rozkazywać! - Krzyknął, zaciskając pięści. - Wynoś się stąd! 

Mabel nie rozumiała co się dzieje. Chyba żadne z nich oprócz Zwei'a i Gideona nie wiedziało o co chodzi.

- Gideon! - Pacyfika wyglądała na przerażoną. - Proszę, może najpierw porozmawiajmy...

- Nie! Nie zamierzam rozmawiać w towarzystwie tego ścierwa! 

Mabel zdążyła tylko wziąć oddech, gdy Zwei nagle zerwał się i rzucił na Gideona. Zaciśnięta pięść wylądowała na jego twarzy, tuż pod okiem. Chłopak wpadł na stolik, a szklany blat roztrzaskał się w drobny mak. 

Razem z trzaskiem rozbitego szkła ucichły wszystkie dźwięki, oprócz ciężkiego oddechu Zwei'a, który patrzył na swoje dzieło z góry i z paniką w oczach. Pięść nadal miał mocno zaciśniętą. Mała kropelka krwi spadła na puchaty dywan. 

- Zwei... - Dipper był pierwszą osobą, która się odezwała. Zrobił krok do przodu i wyciągnął dłoń w jego stronę, jednak ten odrzucił ją. 

- N-nie dotykaj mnie! - Chłopak przeczesał dłonią włosy w nerwowym geście, rozejrzał się po twarzach przerażonych przyjaciół, a potem spojrzał Dipperowi w oczy. - Proszę, nigdy więcej mnie nie dotykaj...

Po czym odwrócił się i wybiegł z namiotu. 

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz