14.

333 54 21
                                    

Następnego dnia Zwei miał niezłą awanturę. Dipper nie brał w niej udziału. Po nieprzespanej nocy siedział w pokoju, rozwiązując zadania z matematyki. Kiedy Mabel zapytała go dlaczego to robi odpowiedział, że chce uzupełnić braki skoro do końca roku nie będzie ich w szkole. Tak naprawdę, chciał się zrelaksować, pomyśleć. Zgryzł cztery długopisy, starając się nie słuchać donośnych głosów dochodzących z dołu.

Kiedy wreszcie ucichły, Dipper westchnął z ulgą i powoli zszedł na parter, bo zrobił się głodny, a nie chciał uczestniczyć w kłótni. Było cicho. Soos pewnie był u siebie, lub oprowadzał turystów, Melody przy kasie, babcia Soosa nie brała w niczym udziału.

Dipper przekradł się do kuchni. Niestety, jego marzenia o samotności legły w gruzach. Oparty o blat, stał Zwei. Nie wyglądał za dobrze. Miał podkrążone i spuchnięte oczy i lekko się garbił. Wyglądał jakby miał wszystkiego dość. Ale nadal był Zwei'em i nie zdradzał żadnej oznaki tego, że mógł zawrzeć układ z demonem.

Obok stała Mabel i przyglądała się mu uważnie. Dipper z góry słyszał jak go broniła. Zapewniała, że nic złego nie zrobił i Eins powinien mieć do niego większe zaufanie. Teraz spojrzała na Dippera. Ona też miała podkrążone oczy. Długo nie spała, a on obudził ją w nocy.

- Dzień dobry, Dipper. - Przywitała się bez entuzjazmu. Mabel bez entuzjazmu to nie Mabel.

Wtedy i Zwei podniósł na niego wzrok, a serce Dippera zaczęło bić tak szybko jakby chciało uciec od tego spojrzenia.

- Przepraszam za wczoraj. - Powiedział sucho. Chwycił z blatu swój kubek z kawą i wyszedł, mijając go.

Dipper czuł się zdezorientowany i zawiedziony. Czego się właściwie spodziewał? Że przywita go czymś w stylu: "Dzień dobry, kochanie. Zrobiłem kawę." Nie wiedział, czy w tych przeprosinach było coś więcej. Czy przeprosił go za to, że chciał go wczoraj pocałować? A może przeprosił, bo tak było trzeba. Bo słuchała ich Mabel.

Tak czy inaczej, kawę musiał zrobić sobie sam.

- Powinieneś przestać pić to świństwo. - Zagadała go jego siostra. Nigdy nie piła kawy. Uważała, że Sok Mabel w zupełności jej wystarcza. Czasem robiła mu wykłady o właściwościach soków. W kuchni stał nawet mikser podpisany jej imieniem. - Uzależnisz się. Wypłuczesz sobie magnez i w wieku dwudziestu pięciu lat będzie tak jakbyś miał trzydzieści.. 

- Nie przeszkadza mi to. - Stwierdził, dolewając sobie mleka po czym oparł się o blat. - Kawa jest czarna. Jak moja dusza. 

Mabel przekrzywiła głowę. 

- Zabawne. Zwei powiedział mi to samo. 

Dipper spojrzał na nią, ale szybko spuścił wzrok na swój kubek. Nie chciał dać po sobie znać, że przez tą informację ma ochotę tańczyć. To prosta rzecz, ale fakt, że łączy ich coś więcej niż noc w pokoju na poddaszu napawała go radością. 

- Idę z Drei'em do miasta. - Kontynuowała Mabel. - Przyłączysz się?

- A co z Einsem? Jak się czuje?

- Chyba dobrze. - Stwierdziła, wzruszając ramionami. Wbiła wzrok w swoje ręcznie farbowane trampki w zielono-żółto-pomarańczowych kolorach. - Pokrzyczał na Zwei'a, ale chyba mu przeszło. Może jest nawet lepiej. Raczej się na niego nie gniewa... aż tak bardzo. O co on się tak bardzo martwi?

- Boi się, że może zrobić coś głupiego. Samo schlanie się w trupa było głupie, ale mógł zrobić coś gorszego. 

Mabel spojrzała na niego wilkiem. 

- Przestań! Przecież wiesz, że Zwei nigdy nie... 

- Dlaczego mu tak ufasz? - Przerwał jej. Odstawił kubek na blat i odwrócił się do niej. Mabel zamarła zaskoczona. 

- Sama nie wiem... Może po prostu słucham serca. 

Mabel zawsze miała dobrą intuicję. Może i często się zakochiwała, ale przeważnie nie myliła się jeśli chodziło o istotne sprawy. Zawsze wiedziała kiedy ktoś jest smutny, czy zły i wiedziała jak mu pomóc. Zwyczajnie słuchała serca, czego Dipper często jej zazdrościł. 

- Powinieneś kiedyś spróbować, wiesz?

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz