30.

335 42 9
                                    

Dipper i Mabel nie mieli pojęcia o śmierci mamy Gideona. W drodze powrotnej wszyscy słuchali historii Pacyfiki.

- To zdarzyło się na początku marca. - Mówiła. Tym razem w samochodzie panowała przytłaczająca cisza. - Powiesiła się w salonie. Gideon ją znalazł. Wisiała tam cały poranek. Od wyjścia Gideona do szkoły, aż do jego powrotu.

Przez chwilę nikt się nie odzywał. Dipper miał wrażenie, że temperatura spadła o dziesięć stopni.

- Nie powiedziałaś mi. - Zauważyła Mabel. Głos miała zachrypnięty jakby się przeziębiła.

- Celowo. - Odpowiedziała. - Byłam na jej pogrzebie. Gideon poprosił mnie, żebym nikomu o tym nie mówiła, ale Wodogrzmoty i tak wiedziały. Myślałam, że dowiedzieliście się od Soosa.

Znowu zapadła długa cisza przerywana tylko warkotem silnika. Dipper nie spodziewał się, że Soos mógłby cokolwiek przed nimi ukrywać.

- Głupio mi teraz. - Odezwała się znowu Mabel, nie mogąc znieść ciszy. - Zawsze go unikałam. Od czasu do czasu pisał do mnie, a ja go ignorowałam. Jakoś w marcu zrezygnował.

- Skąd mogłaś wiedzieć? - Dipper zerknął na nią w przednim lusterku. Wzrok miała utkwiony w kolana. Wyglądała na przybitą.

Szybko jednak skupił się na drodze, przypomniawszy sobie, że dzisiaj prawie spowodował wypadek.

- Mimo to, czuję się okropnie.

- Przestań się zadręczać. - Zganiła ją Pacyfika. - I nie rób takiej miny. Dzisiaj wieczorem musisz tryskać optymizmem jak zawsze. Właśnie dlatego cię lubi.

- Powiedz, jaki to ma związek z nami? - Poruszył się nagle Zwei. Do tej pory dzienniki w ogóle się nie odzywały. W końcu nie znali Gideona tak dobrze jak Mabel i Dipper.

- Hm...? - Pacyfika obejrzała się przez ramię.

- Jeśli nie macie nic przeciwko wolałbym zostać.

- Co? Nie. Poznacie się. - Pacyfika nie znosiła sprzeciwów, ale przy Zwei'u ostrożnie dobierała słowa i wyglądała na spłoszoną. - No weź, będzie fajnie.

- Poza tym... - Wtrącił się Eins. - Po prostu lepiej jeśli nie będziesz zostawał sam.

Zwei spojrzał na brata jakby zaraz miał się na niego rzucić.

- Lepiej będzie jeśli się wreszcie zamkniesz. - Warknął.

Eins z założonymi rękami zmierzył go wzrokiem. Dipper wiedział, że chce dobrze, ale ciągłe oskarżanie Zwei'a tylko pogarszało sprawę.

- Przestańcie! - Poruszył się nagle Drei. Zawsze był jeszcze bardziej milczący od Zwei'a, niewinny i spokojny, ale powiedział to z taką pewnością siebie, że siedząca obok Mabel spojrzała na niego zaskoczona. Eins i Zwei natychmiast się zamknęli i przez resztę drogi nikt się nie odzywał.

***

Po powrocie nie rozmawiali ze sobą. Mabel pracowała w sklepie z pamiątkami, a dzienniki zaszyły się, każdy w innym miejscu. Jakoś przed drugą po południu zadzwonił telefon. Dipper prawie natychmiast rzucił wszystko co do tej pory robił i pobiegł odebrać.

- Hallo? - Zapytał w słuchawkę, mając wielką nadzieję, że to któryś z wujów.

- Dipper? Tu Ford.

Wielki kamień spadł z Dipperowego serca. To, że dzwonią oznaczało, że są w bezpiecznym miejscu.

- Tak, to ja. Chciałeś porozmawiać? - Wtedy przypomniał sobie o ich kłopotach na morzu. - Wieloryb wielkości Manhattanu! Daliście sobie z nim radę?

- Prawie... - Głos wujka w słuchawce brzmiał na przygnębiony. - Zwiał zanim zdążyliśmy go zbadać. To przez to, że Stanley złamał nogę.

- Jak to? Ale to nic poważnego, prawda?

- Myślę, że nie... Zresztą to jego wina. Gdyby nie szarżował to nie musiałbym zostawić tego wieloryba. A teraz będziemy musieli zostać w Korei trochę dłużej.

- Ale przyjedziecie na wakacje? Potrzebujemy was...

- Wiem, ale nie mogę tego zagwarantować. Rozumiem, że jest ci ciężko, bo nie wiesz co robić, ale póki sam nie zbadam sprawy, nie mogę ci pomóc. Ale postaram się jak najszybciej dotrzeć do domu.

Dipper pokiwał głową, chociaż Ford nie mógł go zobaczyć.

- Dziękuję.

- Dipper... - Ford zrobił krótką pauzę. - Jacy oni są?

- Są... - To pytanie go zaskoczyło. Nie wiedział czego wujek dowiedział się od Soosa, ale obecność dzienników w ludzkiej formie chyba go zaintrygowała. Chłopak z jakiegoś powodu zrobił się czerwony. Mógłby opisywać Zwei'a godzinami, ale mówienie o tym Fordowi nie wchodziło w grę. - ...różni.

- Hm...?

- Drei jest dzieckiem szczęścia, chociaż prawie się nie odzywa i cały czas chodzi za Mabel. Myślę, że się zaprzyjaźnili. - Zrobił krótką pauzę, zastanawiając się jak ubrać w słowa charakter dziennika pierwszego. - Eins przypomina mi ciebie, chociaż ma obsesję na punkcie Zwei'a. Cały czas go oskarża. Mówi, że jest niebezpieczny... Jestem pewny, że to nie prawda!

- A jaka jest prawda?

Dipper przełknął ślinę. Jak dobrać słowa, żeby nie palnąć nic głupiego?

- Zwei jest... inny. Tajemniczy. Nigdy nie można rozgryźć o czym myśli. Ale jest dobry. Może rzadko okazuje uczucia, ale jednak chce dobrze.

Przez chwilę w słuchawce panowała cisza.

- Ufam ci, Dipper. - Powiedział wreszcie. - Mam nadzieję, że się nie mylisz.

- Ty też masz wątpliwości? Czym różni się Zwei, że mógłby być potencjalnym sprawcą katastrofy?

Tym razem milczenie trwało dłużej. Dipper przez chwilę miał wrażenie, że ich rozłączyło. Potem jednak Ford odezwał się głosem zimniejszym niż wcześniej.

- Masz rację. On jest inny. Po prostu nie powstał w taki sam sposób jak reszta.

- Co to znaczy?

- Zwei to dzieło nie tylko moje. To też dzieło Billa. Obawiałem się, że może być taki jak on. Eins też zdaje sobie z tego sprawę, ale możemy się mylić. Jeśli jest tak jak ty mówisz, nie mam obaw. Tylko... miej na niego oko, dobrze? Opiekuj się nim, proszę.

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz