31.

187 27 32
                                    

Dipper leżał na starej, wytartej kanapie w pokoju Forda i patrzył nieruchomo w sufit. Miał wrażenie, że to jedyne miejsce gdzie mógł pomyśleć. I jedyne miejsce, gdzie mógł się wyciszyć. Do przedstawienia w Księżycowym Cyrku zostało parę godzin, a Mabel i Pacyfika szykowały się w pokoju na górze.

Skłamałby, gdyby stwierdził, że nie obawia się tego spotkania. Kim był dla niego Gideon? Teraz, powinien być przyjacielem, znajomym. Jednak, kiedy Dipper zamykał oczy, widział przed sobą gigantycznego robota, Mabel w objęciach metalowych palców i czuł jak traci grunt pod nogami. Jakby ponownie został uniesiony w powietrze, a pod nim widniała tylko przepaść na Gopher Road 412.

Nie powinien myśleć o Gideonie jako o wrogu. Wiedział, że wszystko co robił było wynikiem... opętania czarną magią. Tylko coraz bardziej dręczyło go pytanie, czy istnieje możliwość, że opętał go dziennik drugi? Przerażało go to tak bardzo, aż złapał się na myśli, że chciałby wyczyścić sobie umysł i zapomnieć o wszystkim co wydarzyło się przed i w trakcie Dziwnogeddonu, chociaż była to najwspanialsza przygoda w jego życiu. Teraz był jednak inną osobą niż cztery lata temu i zakochał się w Zwei'u. I to było jego klątwą.

***

- Diiippeeer!

Chłopak otworzył oczy. Możliwe, że zasnął. Nie pamiętał. Nic mu się nie śniło, a nie spał tak od kilku tygodni. Szkoda, że trwało to tak krótko.

Podniósł wzrok. Nad nim, opierając się o podłokietnik, stała Mabel. Podbródek ułożyła na dłoniach i przyglądała mu się. W świetle zachodu, włosy mieniły jej się na złoty, a nawet lekko rudy.

- Jak... długo tu jesteś? - Zapytał zaspany Dipper i spróbował podnieść się na łokciach. Rozejrzawszy się po pokoju dostrzegł Nabokiego skulonego w fotelu babci Soosa.

- Ach, chwilkę. - Uśmiechnięta, wspięła się na kanapę, zmuszając brata do przesunięcia się. Była już gotowa do wyjścia. Miała na sobie turkusową sukienkę oraz gruby i długi, bawełniany kardigan w kolorze marmuru. Gdy oparła nogi na stoliku do kawy, zobaczył, że na stopach ma beżowe, zamszowe sandały na grubych obcasach, co zapewne było pomysłem Pacyfiki. 

- Sporo się wydarzyło... - Powiedziała, patrząc w przestrzeń. - Prawda, braciak?

Dipper przyglądał się jej, chociaż ona starała się na niego nie patrzeć. Kiedy ostatni raz nazwała go "braciak"? Kiedy on nazwał ją "śister"?

- Chcesz mi coś powiedzieć? - Zapytał ostrożnie, starając się żeby nie brzmiało to tak jakby był tym zirytowany. Był raczej zaciekawiony.

Mabel odwróciła głowę i spojrzała mu w oczy. Miała kreski i cień na powiekach, a jej oczy wyglądały na jeszcze większe niż są w rzeczywistości. Słońce prześwietliło tęczówki, wydobywając bladozielone plamki wokół źrenicy. Wyglądała jakby powinna być teraz na randce i oglądać zachód słońca nad miasteczkiem. W innej rzeczywistości, może z Zwei'em. W tej rzeczywistości była jednak z Dipperem i starała się otworzyć mu serce, odzyskać brata.

- Żywe dzienniki, centaury, przepowiednie, znaki... - Wymieniała po kolei. - Nie brzmi ci to jak przygoda?

- Jak katastrofa.

Mabel pokręciła głową.

- Nasza katastrofo-przygoda! Nasza, Dipper! Cztery lata temu, mimo wszystko doskonale się bawiliśmy. Razem. Co się dzieje?

- Nie jestem już dzieckiem, Mabel...

- Ja też nie jestem! - Dipper, właściwie chciał zaprzeczyć i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwała mu, kładąc swój palec na jego ustach. - Przestań traktować mnie jak dziecko. Przypominam, że jestem od ciebie starsza o pięć minut, Masonie Pines, więc przestań pyskować i marsz do swojego pokoju, przemyśleć swoje zachowanie!

Kąciki ust Dippera, najpierw uniosły się w górę, a potem wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, co z pewnością było celem Mabel, bo i ona zaśmiała się razem z nim.

Pochylił się i oparł głowę na jej obojczyku, zanosząc się śmiechem.

- Wygrałaś. - Powiedział, powstrzymując się od śmiechu.

Sekunda i zabrałby głowę, podniósł się i przypomniał, że za chwilę powinni pojechać do cyrku, a on siedzi w pomiętym ubraniu i z rozczochraną fryzurą. To się jednak nie zdarzyło, gdy Mabel położyła mu dłoń na głowie, głaszcząc jak prawdziwa starsza siostra, albo i matka, czego nigdy nie robiła.

- Dipper, jestem twoją bliźniaczką. - Przypomniała mu, chociaż tego nie da się zapomnieć. - Zawsze robiliśmy wszystko razem. Obawiałam się, że się od siebie oddalimy. Mieliśmy przeżyć najlepsze lata życia razem.

- Wiem, ja... - Mruknął cicho, ale nie dawała mu dojść do słowa.

- Obiecaj mi, że cokolwiek ukrywasz i tak będziemy razem. 

- Obiecuję.

Ile złożył już obietnic, których nie potrafił dotrzymać?

---

Policzy ktoś ile mnie nie było? Rok? No, czasem mi się tak zdarza. Długa historia, ale macie kolejny rozdział, bo czeka tu od... roku właśnie lol

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz