38.

76 9 0
                                    

Na zewnątrz namiotu nie było już ani żywej duszy. Mabel zostawiła Gideona i wyruszyła na poszukiwanie Pacyfiki. Po drodze wyciągnęła telefon i zadzwoniła do brata. Po dwóch sygnałach, odrzucił połączenie. Mabel zmarszczyła brwi i wybrała numer Drei'a.

- Halo? - Ciepły głos przyjaciela, sprawił, że przez chwilę poczuła się stabilnie.

- Drei, dlaczego Dipper nie odbiera własnego telefonu? - Mabel cieszyła się, słysząc jego głos, ale nie mogła ukryć zawodu, że brat najwyraźniej nie chce z nią rozmawiać.

- Jest zajęty - Odpowiedział, ale dla niej to nie była wymówka. Dipper potrafił rozmawiać przez telefon nawet podczas jazdy. Jakkolwiek nieprzepisowe by to było.

- Znaleźliście coś? - Zapytała z nadzieją w głosie. Drei przez chwilę milczał, przytrzymując ją w niepewności.

- Nic. Zapadł się w podziemie. Wracamy do cyrku.

Mabel zacisnęła usta.

- Kompletnie nic? Nikt go nie wiedział, nikt nic nie słyszał?

- Przykro mi.

Chłopak się rozłączył, a Mabel jeszcze chwilę stała z telefonem przy uchu. Chciałaby z nim dłużej porozmawiać. Przeanalizować to co powiedział jej Gideon. Może po prostu być z kimś. Z Dipperem, Drei'em. Nie czuć się tak samotna jak teraz.

Ale była jeszcze Pacyfika. Musi się z nią podzielić tym czym się dowiedziała zanim wybuchnie.

Mabel minęła główny namiot i udała się na opustoszały parking. Gdy dotarła do miejsca gdzie zaparkowano ciężarówki, a gdzie wcześniej parkował Dipper, usłyszała szmer rozmowy.

***

- Okłamałeś ją. - Eins spojrzał na Drei'a z zaskoczeniem i lekkim zawodem. Chłopak nie mógł wytrzymać tego spojrzenia, więc odwrócił wzrok na Dippera, rozmawiającego z kasjerem sklepu na stacji benzynowej niedaleko cyrku.

- Jest pan pewien, że to był on? - Powtórzył Dipper. W ręku trzymał wyciągnięty telefon i pokazywał ekran kasjerowi. Jedyne zdjęcie Zwei'a jakie posiadali pochodziło ze snapchata Pacyfiki z filtrem z wiankiem.

- Przecież mówię. - Chłopak był młody, mógł być studentem i wyglądał jakby niedługo miał stracić pracę. - Wszedł tu jakieś dwie godziny temu, zabrał co chciał i po prostu wyszedł. Próbowałem go zatrzymać, ale uciekł.

- Co zabrał? - Dopytywał Dipper. On z kolei wyglądał jakby nie mógł uwierzyć, że Zwei okradł sklep.

- Nie jestem pewien, ale to były jakieś przypadkowe przedmioty. Coca-cola, papierosy, butelka wina, puszka energetyku. Chyba zabrał nóż. Wyglądał jakby miał kogoś zamordować.

Drei miał wrażenie, że Dipper zabije kasjera wzrokiem.

- Gdzie poszedł? - Zadał kolejne pytanie, wyglądając jakby miał nadzieję, że skończą jak najszybciej. Kasjer wzruszył ramionami.

- Gdzieś... do lasu?

To za wiele im nie pomagało. Lasy w tym regionie były ogromne. Zwei mógł być wszędzie.

Dipper pokiwał głową, wyciągnął z kieszeni portfel i wręczył kasjerowi kilka banknotów.

- Dziękuję. Proszę nie wzywać policji...

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz