Na zewnątrz namiotu nie było już ani żywej duszy. Mabel zostawiła Gideona i wyruszyła na poszukiwanie Pacyfiki. Po drodze wyciągnęła telefon i zadzwoniła do brata. Po dwóch sygnałach, odrzucił połączenie. Mabel zmarszczyła brwi i wybrała numer Drei'a.
- Halo? - Ciepły głos przyjaciela, sprawił, że przez chwilę poczuła się stabilnie.
- Drei, dlaczego Dipper nie odbiera własnego telefonu? - Mabel cieszyła się, słysząc jego głos, ale nie mogła ukryć zawodu, że brat najwyraźniej nie chce z nią rozmawiać.
- Jest zajęty - Odpowiedział, ale dla niej to nie była wymówka. Dipper potrafił rozmawiać przez telefon nawet podczas jazdy. Jakkolwiek nieprzepisowe by to było.
- Znaleźliście coś? - Zapytała z nadzieją w głosie. Drei przez chwilę milczał, przytrzymując ją w niepewności.
- Nic. Zapadł się w podziemie. Wracamy do cyrku.
Mabel zacisnęła usta.
- Kompletnie nic? Nikt go nie wiedział, nikt nic nie słyszał?
- Przykro mi.
Chłopak się rozłączył, a Mabel jeszcze chwilę stała z telefonem przy uchu. Chciałaby z nim dłużej porozmawiać. Przeanalizować to co powiedział jej Gideon. Może po prostu być z kimś. Z Dipperem, Drei'em. Nie czuć się tak samotna jak teraz.
Ale była jeszcze Pacyfika. Musi się z nią podzielić tym czym się dowiedziała zanim wybuchnie.
Mabel minęła główny namiot i udała się na opustoszały parking. Gdy dotarła do miejsca gdzie zaparkowano ciężarówki, a gdzie wcześniej parkował Dipper, usłyszała szmer rozmowy.
***
- Okłamałeś ją. - Eins spojrzał na Drei'a z zaskoczeniem i lekkim zawodem. Chłopak nie mógł wytrzymać tego spojrzenia, więc odwrócił wzrok na Dippera, rozmawiającego z kasjerem sklepu na stacji benzynowej niedaleko cyrku.
- Jest pan pewien, że to był on? - Powtórzył Dipper. W ręku trzymał wyciągnięty telefon i pokazywał ekran kasjerowi. Jedyne zdjęcie Zwei'a jakie posiadali pochodziło ze snapchata Pacyfiki z filtrem z wiankiem.
- Przecież mówię. - Chłopak był młody, mógł być studentem i wyglądał jakby niedługo miał stracić pracę. - Wszedł tu jakieś dwie godziny temu, zabrał co chciał i po prostu wyszedł. Próbowałem go zatrzymać, ale uciekł.
- Co zabrał? - Dopytywał Dipper. On z kolei wyglądał jakby nie mógł uwierzyć, że Zwei okradł sklep.
- Nie jestem pewien, ale to były jakieś przypadkowe przedmioty. Coca-cola, papierosy, butelka wina, puszka energetyku. Chyba zabrał nóż. Wyglądał jakby miał kogoś zamordować.
Drei miał wrażenie, że Dipper zabije kasjera wzrokiem.
- Gdzie poszedł? - Zadał kolejne pytanie, wyglądając jakby miał nadzieję, że skończą jak najszybciej. Kasjer wzruszył ramionami.
- Gdzieś... do lasu?
To za wiele im nie pomagało. Lasy w tym regionie były ogromne. Zwei mógł być wszędzie.
Dipper pokiwał głową, wyciągnął z kieszeni portfel i wręczył kasjerowi kilka banknotów.
- Dziękuję. Proszę nie wzywać policji...
CZYTASZ
Z prochu powstałeś || Gravity Falls
FanfictionZ prochu powstałem i w proch was obrócę. Nie mam innego wyjścia. --- Od czterech lat nikt w Wodogrzmotach Małych nie wspomina o Dziwnogeddonie, demonie i naukowcu, którego rodzina ocaliła miasto. Ani o dziennikach, które zawierały największe tajemni...