26.

258 38 10
                                    

Tę noc Dipper spędził na dachu. Spał z kurtką wetknietą pod głowę. Tu na górze było wyjątkowo zimno, więc zadrżał kiedy obudził go powiew wiatru i pierwsze promienie słońca, przedzierające się przez drzewa.

Mimo wszystko zapach sosen i rosy oraz cichy śpiew ptaków sprawiały, że czuł się dobrze i nie chciał schodzić na dół, żeby skonfrontować się z Mabel i tym co miała mu do powiedzenia.

Wiedział jednak, że ucieczka nie jest rozwiązaniem. Nie zamierzał znowu uciekać.

Cicho zszedł po drabinie do muzeum i ruszył dalej do kuchni. Kuchnia w Tajemniczej Chacie prawie nigdy nie była pusta, ale tym razem zebrała się tu zarówno Mabel jak i siedzący wraz z nią przy stole Eins i Drei oraz Zwei, który jako jedyny usadowił się na blacie jakby chciał się odizolować.

Dipper oparł się o framugę drzwi. Od razu poczuł kuszący zapach kawy.

- Jak się spało? - Zapytał jak gdyby nigdy nic. Był bardziej zdenerwowany niż to pokazywał, ale nie chciał okazywać słabości.

- Uczesz się. - Zignorowała pytanie Mabel, wstała i podeszła do brata. - W ogóle nie widać, że spałeś na dachu.

Przygładziła mu włosy i smutno się uśmiechnęła. Dipper chwycił ją za nadgarstki.

- Co powiedzieli rodzice?

- Że mamy szlaban do końca roku. - Wzruszyła ramionami. - I kazali natychmiast wracać do domu.

- Wyjaśniłaś, że to nie możliwe, prawda?

- Może usiądziesz i się napijesz co? - Wtrącił się Zwei zanim Mabel zdążyła odpowiedzieć. Dipper skrzyżował z nim spojrzenie. Chłopak podniósł z blatu kubek i wyciągnął w jego stronę. 

Dipper puścił Mabel i podszedł, żeby wziąć go od niego. Potem usiadł przy stole naprzeciwko Einsa, który z jakiegoś powodu nie spuszczał z niego oczu. Mabel usiadła obok.

- No dobra. - Zaczął, przełknąwszy pierwszy łyk. - O co chodzi? Dlaczego tak na mnie patrzycie? - Spojrzał na swoją siostrę. - Mów jak zareagowali rodzice.

- Oni... - Zaczęła nerwowo stukać paznokciami o blat. - Zostali nieustępliwi. Właściwie to powiedzieli, że jeśli nie wrócimy w przeciągu tygodnia wezwą policję.

Dipperowi nagle odechciało się kawy. Właściwie to poczuł jakby miała smak ropy.

- Mówiłem, że to nie był dobry pomysł.

- Ja wiem! - Powiedziała Mabel z żalem w głosie. - Ale coś przecież wymyślimy, prawda? - Patrzyła na każdego z dzienników po kolei jakby szukała u nich pomocy, ale oni odwracali wzrok. Nie dziwił im się. Sam nie wiedział co zrobić.

- Rodzice to nic w porównaniu z tym co się tu dzieje. - Odezwał się cicho Eins i upił łyk kawy z kubka w kształcie pikachu. 

- Chcesz coś powiedzieć, Eins? - Powiedział Zwei z nutą jadu w głosie.

- Sam słyszałeś co mówił ten szalony centaur. - Odpowiedział, poprawiając okulary na nosie. - Jeśli to prawda to mamy poważne kłopoty.

- Nie prawda. - Wtrącił się Dipper. - To się nie stanie. Centaury mówiły, że to będzie wina Zwei'a, ale ja w to nie wierzę. Nie zrobi tego.

- Skąd wiesz? - Nieustepował Eins. - Przez waszą ignorancję wpadniemy w poważne kłopoty.

- To twój brat! - Przypomniała mu Mabel. - Jak możesz tak mówić? 

- To nie tylko mój brat. - Spojrzał na Drei'a. - Ty się ze mną zgadzasz, prawda?

Oczy wszystkich zwróciły się na niego. Drei spuścił wzrok, wpatrując się w swój kubek i nerwowo skubał podkładkę.

- Zwei nie zrobiłby nic takiego. - Powiedział w końcu.

Eins opuścił ramiona.

- Nie to miałeś powiedzieć. Rozmawialiśmy o tym.

- Hej! - Mabel uderzyła go w ramię. - Przestań nim manipulować!

- Wcale tego nie robię! - Odgryzł się. - Powiedzcie w takim razie co należy zrobić, co?

- Myślę, że najpierw powinniście się wyluzować. - Oczy wszystkich odwróciły się w stronę drzwi. W progu, z dłońmi opartymi na biodrach stała Pacyfika. Dipper zastanawiał się od jak dawna podsłuchuje. - Ruszajcie się. Zabieram was na śniadanie.

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz