8.

446 62 23
                                    

Nie wiedział kiedy jego ciało zaczęło drżeć. Może to było wtedy, gdy zaczął padać deszcz, a oni nie wrócili do Chaty, wciąż nawołując Zwei'a. Może, gdy potknął się, spadł na kamienie, obijając sobie kolana do krwi. Albo na samym początku, gdy Eins uświadomił go, że Bill nie został pokonany. Że może powrócić.

Zwei zniknął. Zniknął tak szybko jakby się rozpłynął. Przeszukali dokładnie las. Musiał ich usłyszeć. Przecież nie mógł być daleko. A jednak nie wrócił. Nie próbował ich znaleźć.

- Eins, wracajmy. - Powiedział Dipper zmęczony, chwytając go za rękaw. Ubranie chłopaka było przesiąknięte wodą i brudne. Tak samo zresztą jak jego.

- Jeśli chcesz, wracaj. - Zawarczał Eins. On też drżał, ale nie zamierzał się poddać. Nie mógł znieść faktu, że jego brat może zrobić coś bardzo głupiego.

- Eins, proszę. Nie znajdziemy go po ciemku. - Faktycznie było już całkiem ciemno. Dipper nie widział nawet co jest kilka metrów dalej.

Eins nagle osunął się na pień drzewa. Dipper bał się, że zasłabł więc przytrzymał go.

- Jestem idiotą. - Przesunął ręką po twarzy. - Mogłem go lepiej pilnować.

- Przestań! Nie możesz pilnować go całe życie.

- Mogłem się pospieszyć. - Pociągnął go w dół, karząc kucnąć. Pod drzewem nie padało aż tak bardzo. Dipper nie zrozumiał o co mu chodzi.

- Pospieszyć z czym?

- Z teorią dziwności. Chciałem dowiedzieć się co powoduje te wszystkie anomalie, żeby móc to zatrzymać... I odkręcić.

Dipper zmarszczył brwi. Przecież to spowodowałoby, że na powrót staną się prochem.

- Nie wiesz o co prosisz. - Mocniej ścisnął jego ramię, próbując go podnieść, żeby wrócić do Tajemniczej Chaty.

- Tak byłoby lepiej. Dla Wodogrzmotów Małych. Mógłbym ich zabić...

- Eins, przestań. Chodź. - Ale on ani drgnął.

- ...a potem zabić siebie. Ale nie potrafię tego zrobić. Nie potrafię ich zabić. Drei jest taki szczęśliwy. Cieszy się wszystkim. Szczegółami, których inni nie zauważają.

Tak jak Mabel. Pomyślał Dipper. Zacisnął powieki, próbując powstrzymać łzy. Dobrze wiedział, że dzienniki zawierają sekrety, które w nieodpowiednich rękach mogą być śmiertelnie niebezpieczne.

- Jesteśmy zbyt niebezpieczni, żeby żyć.

Dipper zacisnął szczękę. Podniósł głowę i uderzył Einsa w twarz otwartą dłonią.

- Przestań, słyszysz?! Teraz jesteście przede wszystkim ludźmi i macie żyć! - Eins spojrzał na niego zaskoczony znad mokrych okularów. Dipper nie dawał mu dojść do słowa. - Znajdziemy Zwei'a rozumiesz? I ochronimy Drei'a, żeby Bill nie mógł mu niczego zrobić. Na pewno spróbuje...

Pokręcił głową i pomógł wstać Einsowi.

- Wracamy do Tajemniczej Chaty.

***

A powrót przez deszcz, brnąc w błocie był trudniejszy, ale Eins nie pozwolił mu upaść, gdy tracił równowagę. Tak samo Dipper osłaniał Einsa. Miał wrażenie, że są silniejsi idąc razem, a nie obok siebie.

Gdy jakimś cudem dotarli do Tajemniczej Chaty i się nie pogubili, Dipper nie miał już siły otworzyć drzwi. Na szczęście nie musiał tego robić. Otwarły się same tak jak wcześniej. Ktoś wypatrywał ich w oknie i ruszył do wejścia, gdy ich zobaczył.

Mabel chwyciła go w objęcia, a on oparł się na niej, czując się wreszcie bezpiecznie. Kątem oka zobaczył jak Drei pomaga Einsowi wejść do środka. Tak samo Mabel pomogła mu przejść przez próg. Ciepło Tajemniczej Chaty dodało mu sił. Na tyle, że mógł stanąć na własnych nogach, przytrzymując się ściany.

- Co wam odbiło?! - Krzyczała Melody, owijając Einsa ręcznikiem. Podała jeden Mabel, a ona zaczęła wycierać Dipperowi twarz chociaż mógł to zrobić sam.

- Mabel, wystarczy. - Jęknął, chwytając ją za ręce. Zamarła, patrząc na niego. Jej usta były zaciśnięte w wąską kreskę. Z całych sił powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć płaczem.

- Eins... - Odezwał się cicho Drei, przytrzymując brata za ramię. - Poszliście szukać Zwei'a.

Dipper nie słuchał odpowiedzi Einsa. Ruszył po schodach w górę. Mabel pobiegła za nim, ale powstrzymał ją.

- Chcę zostać sam. - Powiedział szorstko i poszedł do pokoju.

Gdy wszedł do środka, machinalnie zaczął ściągnąć z siebie brudne i przemoczone ubranie. Wytarł się do sucha i założył nowe po czym padł na łóżko. Od razu poczuł nierówności starego materaca, ale w tej chwili było to najwygodniejsze łóżko na świecie. Zamknął oczy.

Piorun rozjaśnił pomieszczenie na chwilę, a on otworzył oczy. W ramie trójkątnego okna zobaczył coś. Nie coś. Kogoś. Automatycznie cofnął się na koniec łóżka.

Ten ktoś otworzył okno od zewnątrz i wszedł do środka ociekając wodą. Zamknął za sobą okno i odwrócił się do niego twarzą. To był Zwei.

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz