27.

272 39 23
                                    

So you can drag me through Hell
If it meant I could hold your hand
I will follow you cause I'm under your spell

- Dipper, przełącz to. - Pacyfika, która siedziała na siedzeniu pasażera, zaplotła ramiona na piersi i rzuciła kierowcy krytycznie spojrzenie.

- O co ci chodzi? - Odpowiedział. - Cokolwiek puszczę, ty masz jakieś pretensje. W porównaniu z innymi piosenkami Bring me the Horizon, ta nie jest tak krzykliwa.

- I tak ich nie lubię! Podejrzewam, że chłopcy też, prawda? - Odwróciła się przez ramię, żeby spojrzeć na dzienniki oraz Mabel usadowioną między Einsem, a Drei'em. Było im trochę ciasno, ale samochód Soosa i tak był większy od porsche Pacyfiki.

- Po co wam horyzont? - Zapytał Eins, marszcząc przy tym brwi. - Nie rozumiem.

Mabel parsknęła śmiechem, ale pod wpływem zirytowanego spojrzenia Pacyfiki, spoważniała.

- Dobra. Co ty chcesz puścić? - Zapytała trochę sarkastycznym głosem. Nadal pamiętały o swojej kłótni, ale Dipper znał je. Wiedział, że im więcej czasu ze sobą spędzą tym mniej będą się na siebie złościć.

- Ed Sheeran, oczywiście. - Powiedziała i chwyciła podłączony do radia samochodowego telefon Dippera. Chwilę później rozległ się głos wokalisty, śpiewającego Give me love.

- Eh... - Westchnął Dipper. - Jeśli przez całą drogę każesz mi słuchać tych przesłodzonych piosenek to przysięgam, że cię wysadzę.

Pacyfika już otworzyła usta, żeby się sprzeciwić, ale Mabel nagle zerwała się ze swojego miejsca i wychyliła do nich.

- Pójdźmy na kompromis. Co nie jest tak przesłodzone jak Ed Sheeran, a lżejsze od Bring me the Horizon?

Zarówno Dipper, jak i Pacyfika oraz Mabel myśleli przez chwilę.

- Saint Motel. - Powiedzieli w końcu jednocześnie. Wymienili krótkie porozumiewawcze spojrzenia i parsknęli śmiechem. Dipper przestał liczyć ile razy kłócili się o muzykę, a i tak koniec końców puszczali coś Saint Motel. Mimo wszystko dobrze się dogadywali, a Dipper nie wyobrażał sobie wakacji bez Pacyfiki, chociaż była irytująca i wywoływała sprzeczki.

Mabel uśmiechnięta od szeroko, sięgnęła po telefon i włączyła piosenkę Puzzle pieces, a atmosfera od razu się zmieniła. Zaczęła śpiewać razem z wokalistą i stukać palcami w kolano, siedzącego po jej lewej Drei'a.

Dipper spojrzał w przednie lusterko, żeby ich zobaczyć. Eins wydawał się niezainteresowany muzyką i z założonymi na piersi rękami patrzył w okno. Drei za to wzrok miał utkwiony w Mabel, która uśmiechała się do niego, zachęcając do śpiewania razem z nią, ale ten nie znał tekstu, więc tylko kiwał głową na boki. A Zwei... Kiedy Dipper spojrzał na niego zobaczył, że zamyślony wyczuwa się w tekst piosenki. W tej chwili wyglądał tak uroczo, że serce Dippera zabiło szybciej.

Chwilę później prawie dostał zawału.

- Uważaj! - Wrzasnęła Pacyfika, a on natychmiast spojrzał na drogę. Parę metrów dalej na drodze leżał jeleń. Dipper gwałtownie skręcił w lewo. Ledwo udało mu się ominąć zwierzę.

Wszyscy oprócz Dippera odwrócili się, żeby spojrzeć przez tylną szybę.

- Co z nim? - Zapytał Dipper. Serce nadal waliło mu jak szalone.

- Nie wiem... Chyba się nie rusza. - Odpowiedziała Mabel. - Zatrzymaj się na chwilę.

***

Otoczyli wielkiego jelenia z porożem długim na prawie metr. Mógł być królem lasu, gdyby żył. Tymczasem wywalił język na asfalt, a jego oczy były puste i martwe.

- Co mu się stało? - Pacyfika wyglądała jakby zaraz miała zemdleć.

Dipper kucnął i przyjrzał sie jeleniowi z bliska. Nie miał żadnych wyraźnych obrażeń, ale oblazły go już robaki gnieżdżąc się w oczach i uszach, a smród padliny drażnił Dipperowi nozdrza.

- Może był chory. - Zaproponowała Mabel, obejmując się ramionami.

- To raczej nie to. - Dipper pokręcił głową. - Gdyby był chory położyłby się gdzieś w lesie. A to wygląda jakby padł przechodząc przez drogę.

- W ogóle... - Eins szturchnął czubkiem buta poroże jelenia. - To tylko martwy jeleń.

- Tak. Wielkie mi halo. Chodźmy stąd. - Potwierdziła Pacyfika energicznie, obróciła się i już miała odejść, kiedy odezwał się Drei.

- Może go pochowany? - Patrzył na jelenia ze współczuciem wypisanymi na twarzy.

- Fuj. No co ty? Ktoś inny się tym zajmie. - Blondynka ruszyła do samochodu. - Dzięki za zepsucie apetytu!

Eins wzruszył ramionami i poszedł za nią.

- Głupio mi to przyznać... - Zaczęła po chwili Mabel. - Ale mają rację. Nie możemy mu już pomóc. - Chwyciła Drei'a za rękę i delikatnie pociągnęła go za sobą.

Tymczasem Dipper wstał i spojrzał na Zwei'a, który nadal przyglądał się jeleniowi.

- O czym myślisz? - Zapytał go.

- Zastanawiam się jak zginął.

- A czy to ważne? - Dipper wzruszył ramionami.

- ...i dlaczego.

Zmarszczył brwi. Patrzył na Zwei'a starając się nie spuszczać wzroku na martwe zwierzę. Mimo wszystko, gdy go widział miał wrażenie, że jest złym omenem.

- Co masz na myśli?

- Przypomina mi ciebie.

- Co? - Dipper otworzył szerzej oczy. Niby jak martwy jeleń mógł go przypominać? Zwei mu nie odpowiedział, gapiąc się na zwłoki. Dipper walnął go lekko w ramię. - Zwei, o co ci chodzi?

- W czym? - Chłopak spojrzał na niego zdezorientowany.

- Powiedziałeś, że ci go przypominam.

- Tak powiedziałem? - Wydawał się szczerze zaskoczony. - Nic takiego nie mówiłem.

- Ale przecież...

- Idziecie?! - Przerwał mu krzyk Pacyfiki. Stała przy samochodzie z złożonymi ramionami. Z tej odległości nie mogła usłyszeć o czym mówią.

- Tak, tak. Już. - Zrezygnował z drążenia tematu, chociaż to było dziwne. Może się przesłyszał?

Zwei ruszył pierwszy, a Dipper ostatni raz zerknął na jelenia, a jego kości przeszył dreszcz.

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz