So you can drag me through Hell
If it meant I could hold your hand
I will follow you cause I'm under your spell- Dipper, przełącz to. - Pacyfika, która siedziała na siedzeniu pasażera, zaplotła ramiona na piersi i rzuciła kierowcy krytycznie spojrzenie.
- O co ci chodzi? - Odpowiedział. - Cokolwiek puszczę, ty masz jakieś pretensje. W porównaniu z innymi piosenkami Bring me the Horizon, ta nie jest tak krzykliwa.
- I tak ich nie lubię! Podejrzewam, że chłopcy też, prawda? - Odwróciła się przez ramię, żeby spojrzeć na dzienniki oraz Mabel usadowioną między Einsem, a Drei'em. Było im trochę ciasno, ale samochód Soosa i tak był większy od porsche Pacyfiki.
- Po co wam horyzont? - Zapytał Eins, marszcząc przy tym brwi. - Nie rozumiem.
Mabel parsknęła śmiechem, ale pod wpływem zirytowanego spojrzenia Pacyfiki, spoważniała.
- Dobra. Co ty chcesz puścić? - Zapytała trochę sarkastycznym głosem. Nadal pamiętały o swojej kłótni, ale Dipper znał je. Wiedział, że im więcej czasu ze sobą spędzą tym mniej będą się na siebie złościć.
- Ed Sheeran, oczywiście. - Powiedziała i chwyciła podłączony do radia samochodowego telefon Dippera. Chwilę później rozległ się głos wokalisty, śpiewającego Give me love.
- Eh... - Westchnął Dipper. - Jeśli przez całą drogę każesz mi słuchać tych przesłodzonych piosenek to przysięgam, że cię wysadzę.
Pacyfika już otworzyła usta, żeby się sprzeciwić, ale Mabel nagle zerwała się ze swojego miejsca i wychyliła do nich.
- Pójdźmy na kompromis. Co nie jest tak przesłodzone jak Ed Sheeran, a lżejsze od Bring me the Horizon?
Zarówno Dipper, jak i Pacyfika oraz Mabel myśleli przez chwilę.
- Saint Motel. - Powiedzieli w końcu jednocześnie. Wymienili krótkie porozumiewawcze spojrzenia i parsknęli śmiechem. Dipper przestał liczyć ile razy kłócili się o muzykę, a i tak koniec końców puszczali coś Saint Motel. Mimo wszystko dobrze się dogadywali, a Dipper nie wyobrażał sobie wakacji bez Pacyfiki, chociaż była irytująca i wywoływała sprzeczki.
Mabel uśmiechnięta od szeroko, sięgnęła po telefon i włączyła piosenkę Puzzle pieces, a atmosfera od razu się zmieniła. Zaczęła śpiewać razem z wokalistą i stukać palcami w kolano, siedzącego po jej lewej Drei'a.
Dipper spojrzał w przednie lusterko, żeby ich zobaczyć. Eins wydawał się niezainteresowany muzyką i z założonymi na piersi rękami patrzył w okno. Drei za to wzrok miał utkwiony w Mabel, która uśmiechała się do niego, zachęcając do śpiewania razem z nią, ale ten nie znał tekstu, więc tylko kiwał głową na boki. A Zwei... Kiedy Dipper spojrzał na niego zobaczył, że zamyślony wyczuwa się w tekst piosenki. W tej chwili wyglądał tak uroczo, że serce Dippera zabiło szybciej.
Chwilę później prawie dostał zawału.
- Uważaj! - Wrzasnęła Pacyfika, a on natychmiast spojrzał na drogę. Parę metrów dalej na drodze leżał jeleń. Dipper gwałtownie skręcił w lewo. Ledwo udało mu się ominąć zwierzę.
Wszyscy oprócz Dippera odwrócili się, żeby spojrzeć przez tylną szybę.
- Co z nim? - Zapytał Dipper. Serce nadal waliło mu jak szalone.
- Nie wiem... Chyba się nie rusza. - Odpowiedziała Mabel. - Zatrzymaj się na chwilę.
***
Otoczyli wielkiego jelenia z porożem długim na prawie metr. Mógł być królem lasu, gdyby żył. Tymczasem wywalił język na asfalt, a jego oczy były puste i martwe.
- Co mu się stało? - Pacyfika wyglądała jakby zaraz miała zemdleć.
Dipper kucnął i przyjrzał sie jeleniowi z bliska. Nie miał żadnych wyraźnych obrażeń, ale oblazły go już robaki gnieżdżąc się w oczach i uszach, a smród padliny drażnił Dipperowi nozdrza.
- Może był chory. - Zaproponowała Mabel, obejmując się ramionami.
- To raczej nie to. - Dipper pokręcił głową. - Gdyby był chory położyłby się gdzieś w lesie. A to wygląda jakby padł przechodząc przez drogę.
- W ogóle... - Eins szturchnął czubkiem buta poroże jelenia. - To tylko martwy jeleń.
- Tak. Wielkie mi halo. Chodźmy stąd. - Potwierdziła Pacyfika energicznie, obróciła się i już miała odejść, kiedy odezwał się Drei.
- Może go pochowany? - Patrzył na jelenia ze współczuciem wypisanymi na twarzy.
- Fuj. No co ty? Ktoś inny się tym zajmie. - Blondynka ruszyła do samochodu. - Dzięki za zepsucie apetytu!
Eins wzruszył ramionami i poszedł za nią.
- Głupio mi to przyznać... - Zaczęła po chwili Mabel. - Ale mają rację. Nie możemy mu już pomóc. - Chwyciła Drei'a za rękę i delikatnie pociągnęła go za sobą.
Tymczasem Dipper wstał i spojrzał na Zwei'a, który nadal przyglądał się jeleniowi.
- O czym myślisz? - Zapytał go.
- Zastanawiam się jak zginął.
- A czy to ważne? - Dipper wzruszył ramionami.
- ...i dlaczego.
Zmarszczył brwi. Patrzył na Zwei'a starając się nie spuszczać wzroku na martwe zwierzę. Mimo wszystko, gdy go widział miał wrażenie, że jest złym omenem.
- Co masz na myśli?
- Przypomina mi ciebie.
- Co? - Dipper otworzył szerzej oczy. Niby jak martwy jeleń mógł go przypominać? Zwei mu nie odpowiedział, gapiąc się na zwłoki. Dipper walnął go lekko w ramię. - Zwei, o co ci chodzi?
- W czym? - Chłopak spojrzał na niego zdezorientowany.
- Powiedziałeś, że ci go przypominam.
- Tak powiedziałem? - Wydawał się szczerze zaskoczony. - Nic takiego nie mówiłem.
- Ale przecież...
- Idziecie?! - Przerwał mu krzyk Pacyfiki. Stała przy samochodzie z złożonymi ramionami. Z tej odległości nie mogła usłyszeć o czym mówią.
- Tak, tak. Już. - Zrezygnował z drążenia tematu, chociaż to było dziwne. Może się przesłyszał?
Zwei ruszył pierwszy, a Dipper ostatni raz zerknął na jelenia, a jego kości przeszył dreszcz.
CZYTASZ
Z prochu powstałeś || Gravity Falls
FanfictionZ prochu powstałem i w proch was obrócę. Nie mam innego wyjścia. --- Od czterech lat nikt w Wodogrzmotach Małych nie wspomina o Dziwnogeddonie, demonie i naukowcu, którego rodzina ocaliła miasto. Ani o dziennikach, które zawierały największe tajemni...