28.

266 38 18
                                    

Kiedy dotarli do Baru Tłustej Kluchy dochodziła jedenasta, a wszyscy już zapomnieli o martwym jeleniu.

Usiedli przy wolnym stoliku z tyłu restauracji, gdzie było nieco duszno, a zapach jedzenia wzmagał ich apetyt.

Zamówili śniadanie, składające się z naleśników i jajek z bekonem. Mabel od razu poszła zmienić muzykę w wiekowej szafie grającej. Zwei usiadł obok Dippera naprzeciwko Einsa i Pacyfiki, która obrzuciła ich spojrzeniem, będącym mieszaniną zdziwienia i irytacji.

Kiedy jedna z młodych kelnerek stanęła przy nich, niosąc cztery talerze jednocześnie, Mabel do nich wróciła.

- No dobrze. - Uniósł się Eins. - Czy tylko ja uważam, że powinniśmy porozmawiać o ważniejszych kwestiach?

- Daj spokój... - Pacyfika przewróciła oczami. - Mieliście się wyluzować, a ty cały czas jesteś wycofany.

- Mam swój powód. - Warknął. - Nawet nie wiesz jak poważne niebezpieczeństwo nam grozi.

Dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Gdybyście chociaż zechcieli mi wyjaśnić...

Może Eins nie ufał jej na tyle, żeby wtajemniczyć ją w to co się działo, ale Dipper tak. Przełknąwszy kęs bekonu, zaczął opowiadać o ich spotkaniu z centaurami i o tym, że nazwały Zwei'a przeklętym, zapewniając przy tym, że tak nie jest. Kiedy skończył zapadła niezręczna cisza. Zwei w ogóle się nie odzywał. Nie próbował się bronić i był milczący jak zawsze.

- Zdajecie sobie sprawę jak absurdalnie to brzmi? - Zapytała wreszcie Pacyfika. - Nie mówię, że to nie możliwe, za dużo dziwnych rzeczy mnie spotkało odkąd was poznałam, ale te centaury, które nagle oświadczają, że wszyscy zginiemy, z powodu Zwei'a...

- Wszyscy wiemy, że coś się zbliża. - Stwierdził Eins. - Sam fakt, że istniejemy musi coś znaczyć.

- Zgoda, geniuszu. - Pacyfika oparła się o oparcie ławki podszytej obdrapaną czerwoną skórą i spojrzała na Einsa. - Skoro tak uważasz, co zrobisz? Zamkniesz go w izolatce?

On zacisnął szczękę i zerknął na brata, który podłapawszy to spojrzenie, odwrócił wzrok.

- Zwei coś ukrywa.

Wszyscy zmierzyli Einsa wzrokiem.

- Skąd ten wniosek? - Zapytał spokojnie Zwei, chociaż w jego głosie brzmiała ostra nuta irytacji.

- Nie chcesz powiedzieć co stało się tamtej nocy, gdy uciekłeś.

Dipper zaczął się nad tym zastanawiać. Był tak przejęty tym co stało się w pokoju na poddaszu i swoimi sprzecznymi emocjami, że zapomniał zapytać go co się właściwie wydarzyło, gdy zniknął.

Spojrzał na Mabel. Dlaczego ona nie zdała sobie tego pytania? Nie była Dipperem, ale miała czas, żeby przemyśleć to na chłodno. Czy była aż tak zauroczona Zwei'em, iż nie przyjmowała do wiadomości istnienia możliwości, że mógłby kłamać?

- Zwei... - Zaczął ostrożnie Dipper. Poprzedniego dnia przyrzekł mu, że będzie w niego wierzył mimo wszystko, ale musiał zapytać. - Co wtedy robiłeś?

Kiedy ten na niego spojrzał, Dipper miał wrażenie, że popełnił błąd.

- Mówiłem, przecież, że nie pamiętam.

- Dlaczego w ogóle wyszedłeś? - Dopytywał Eins.

- Miałem ochotę się napić. - Zwei wzruszył ramionami.

- Miałeś ochotę upić się w trupa?

- Przesadziłem, ok? - Chłopak zrobił się nerwowy. - Nie kontrolowałem się i tak wyszło. Nie jestem geniuszem zła. Nie wyszedłem budować machiny śmierci!

- Eins, zejdź już z niego. - Odezwała się Mabel. - Ja mu wierzę.

- Próbujesz się podlizać? - Pacyfika wycelowała w nią widelcem.

- Nie prawda! Po prostu wiem, że by tego nie zrobił.

- Skąd? - Eins spojrzał na nią oskarżycielsko. Dipper zauważył jak Mabel pod stołem zaciska pięści w nerwowym geście i próbuje zabić Einsa wzrokiem.

- Czy Zwei kiedykolwiek kogoś skrzywdził? - Zapytała. Eins zamilkł, więc kontynuowała. - Zakładasz, że jest przeklęty, ale to nie jego wina, że centaury się na niego uwzięły.

Mabel spojrzała na Zwei'a. Próbowała go wesprzeć, ale ten nie podniósł wzroku tylko wpatrzył się w jajka i bekon na swoim talerzu. Zapadła długa cisza przerywana jedynie przez rocka z lat osiemdziesiątych.

- Hm... - Mruknęła Pacyfika. - No to się porobiło. - Nagle wstała od stołu, jak gdyby nigdy nic. - Dipper, wyjdziesz ze mną? - Zapytała i zarzuciła sobie torebkę na ramię. Ta nagła zmiana tematu, rozwiała gęsta atmosferę, która się wśród nich pojawiła.

- Dzięki, nie palę.

Dziewczyna przewróciła oczami.

- Ja też, idioto. Po prostu chodź.

Z prochu powstałeś || Gravity Falls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz