1. Przyjaciele z dzieciństwa

3.1K 135 12
                                    

- Caroline! Wstawaj, bo się nie wyrobimy!

- Mhm - mruknęłam tylko w odpowiedzi, ale po chwili krzyknęłam, kiedy mama zebrała ze mnie kołdrę.

- Za piętnaście minut wyjeżdżamy. - Rzuciła i wyszła.

- Jak to piętnaście minut?! - Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Szybko wrzuciłam na siebie krótkie spodenki i koszulkę z krótkimi rękawami, po czym zrobiłam lekki makijaż.

W biegu wzięłam swoją torebkę i zeszłam na dół do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu mama siedziała spokojnie przy stole popijając kawę.

Podniosła wzrok i widząc mnie oznajmiła:

- Wybacz, ale musiałam cię jakoś wyciągnąć z łóżka. Mamy jeszcze pół godziny.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

- Dzięki.

Odłożyłam torbę na krzesło i zajęłam się robieniem śniadania.

Przeprowadzamy się do Beacon Hills. Trochę zadupie, ale ma swój urok. Mieszkałam tam kiedyś, ale kiedy skończyłam osiem lat rodzice rozeszli się, a mama nie chciała tam zostać. Jednak po siedmiu latach stwierdziła, że chce tam wrócić.

Denerwowałam się, ponieważ czekał mnie pierwszy dzień w nowej szkole.

Nie zauważyłam nawet jak trzeba było już dopakowywać ostatnie rzeczy i jechać.

Będę tęsknię za tym miejscem, ale mam nadzieję, że tam nie będzie tak źle.

Mama cały czas nawijała o tym, że nie może się doczekać aż zacznie pracę w szpitalu. Cóż, jest lekarzem.

W połowie drogi założyłam słuchawki i odpłynęłam.

Po jakimś czasie obudził mnie głos rodzicielki.

- Caro... Jesteśmy na miejscu.

***

- Stresujesz się? - Zapytała mama kiedy następnego dnia jechałyśmy w stronę szkoły.

- Nie.

- Wiem, że tak. Nie ładnie jest okłamywać własną matkę.

- To po co pytasz?

Kobieta tylko wywróciła oczami.

Naprawdę się stresowałam.

Miałam wrażenie, że po sekundzie już parkowałyśmy.

- Powodzenia, skarbie. - Powiedziała mama, a ja uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek.

- Dzięki.

Wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z samochodu. Założyłam plecak i niepewnie ruszyłam w stronę budynk.

Beacon Hills High School, głosił napis znajdujący się na murku.

Okey, powtórzyłam w myślach i weszłam do środka.

Boże - to było pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl.

Korytarz był wypełniony przez uczniów, a ja zanotowałam sobie w głowie, że muszę podziękować mamie za to, że wczoraj gdy załatwiała sprawy w szpitalu wpadła do szkoły i wszystko załatwiła u dyrektora. Wzięła też plan i inne tego typu rzeczy.

Jednak i tak było problemem znalezienie drogi do klasy, w której miałam teraz lekcje.

No dobra, trzeba sobie jakoś radzić.

Zaczęłam wpychać się w tłum i iść przez korytarz. Po kilku minutach stwierdziłam, że chyba się zgubiłam.

Przypomniałam sobie, że mam przecież mapkę szkoły w plecaku. Już złapałam za zamek błyskawiczny, kiedy poczułam jak ktoś mnie popycha.

Zdezorientowana podniosłam głowę i zobaczyłam chłopaka o krótkich, brązowych włosach i tego samego koloru oczach.

- Przepraszam! - Powiedział od razu.

- Nic nie szkodzi. - Uśmiechnęłam do niego i już miałam odejść, ale mnie zatrzymał.

- Jestem Stiles. Stiles Stilinski. - Podał mi rękę, a ja powoli ją uścisnęłam.

- Stiles? - Chciałam się upewnić.

- Tylko nie pytaj, czy to imię...

- Nie, nie - przerwałam mu. - Po prostu... Czy my się nie znamy?

- A jak się nazywasz?

Przybiłam sobie piątkę w myślach, że o tym pomyślałam.

- Caroline Fall.

- Caroline? Mieszkałaś tu parę lat temu, prawda? - Odezwał się z podekscytowaniem.

- Tak. Chwila... To ty kopnąłeś piłką w koło mojego roweru kiedy przejeżdżałam obok?

Uśmiechnął się z zakłopotaniem.

- To nie było specjalnie...

Zaśmiałam się i go przytuliłam. W dzieciństwie byliśmy przyjaciółmi. Przypomniałam sobie coś jeszcze.

- A Scott McCall? Nadal tu mieszka?

- Tak, jesteśmy przyjaciółmi. Co masz teraz?

- Chemię.

- To super, my też. Chodź, poszukamy go.

Sprawdziłam godzinę na telefonie. Na szczęście było jeszcze dziesięć minut do dzwonka.

Po chwili chłopak przyspieszył, żeby po chwili zatrzymać się przy brunecie, który teraz stał do nas tyłem.

- Scott - przyjaciel walnął go w ramię, na co McCall z irytacją na twarzy odwrócił się. - Zgadnij kto to. - Wskazał na mnie ręką.

Brunet patrzył na mnie przez chwilę w zastanowieniu. Nagle jego oczy powiększyły się z zaskoczenia.

- Caro?

- Witaj, Scotty. - Przywitałam się, a on wziął mnie w ramiona.

- Dawno cię tu nie było. - Stwierdził.

Rzeczywiście trochę mnie tu nie było.

<~>

Oto pierwszy rozdział. Będę się wzorowała na pierwszym sezonie, oczywiście nie wszystkie rzeczy będą się zgadzać.

Mam nadzieję, że się spodoba.

Pełnia // Teen Wolf Where stories live. Discover now