30. Koktajl Mołotowa

582 51 11
                                    

Myślałam, że to już koniec. Że nie wyjdziemy z tego żywi. Że nie ma już nadziei.

Jednak nagle w mojej głowie pojawił się przebłysk.

Natychmiast odwróciłam się i spojrzałam z nadzieją na szafkę stojącą przy ścianie.

- Tam, szybko! Przesuńcie ją! Tam są drzwi. - Wskazałam na róg klasy. Reszta nawet nie miała ochoty pytać skąd to wiem. Po prostu tam podbiegli.

Chłopcy wspólnymi siłami przesunęli mebel i otworzyli wyjście. Martin w tym czasie pospiesznie wrzucała do znalezionej obok torby różne rzeczy w szafki. Spojrzałam na nią z przerażeniem. Gdyby coś się rozbiło, mogłaby sobie zrobić krzywdę.

- Lydia, szybko! - Krzyknęłam, po czym złapałam ją za rękę w chwili, gdy ona spakowała ostatnią  buteleczkę. Pociągnęłam ją za sobą i gdy wszyscy znaleźliśmy się na korytarzu, zatrzasnęłam drzwi.

Przez chwilę staliśmy przed nimi jak zamrożeni, jednak słysząc, że drugie wejście właśnie zostało zniszczone, natychmiast zerwaliśmy się z miejsc i pobiegliśmy po schodach na górę. Myślałam, że mi zaraz odpadną nogi, albo co gorsze - przewrócę się i bestia mnie dogoni. Przerażona taką wizją, wpadłam do pierwszej lepszej klasy, a za mną podążyła cała reszta.

Chyba jeszcze nigdy nie odwiedziłam tak wielu sal w tak krótkim czasie.

Scott zamknął drzwi, a następnie pod klamkę podłożył miotłę, co miało utrudnić otworzenie. Zapadła całkowita cisza. Jedyne co ją przerywało to kroki zbliżającego się Alfy. Przerażona Lydia zatkała sobie usta i zacisnęła oczy, z których poleciały łzy.

Gdy bestia była już bardzo blisko, sama zaczęłam drżeć. Wiedziałam, że on wie. Wiedziałam, że słyszy bicie naszych serc. Byliśmy na straconej pozycji. Już nic nie mogliśmy zrobić. Tutaj nie było już żadnej innej drogi ucieczki. Jeśli by była, już bym o tym wiedziała.

Zerknęłam na okienko w drzwiach i dojrzałam niewyraźny cień. Myślałam, że serce wyskoczy mi zaraz z piersi.

Ale stało się coś zupełnie niespodziewanego.

Alfa tak po prostu przeszedł obok sali, w której byliśmy schowani i nawet na chwilę się przy niej nie zatrzymał.

Dopiero gdy oddalił się na wystarczającą odległość, wypuściłam powietrze z płuc i tym samym zorientowałam się, że przez ten cały czas je wstrzymywałam.

- Jackson - powiedział cicho Scott - ile osób zmieści się w twoim aucie?

- Na bardzo upartego sześć - stwierdził blondyn, po chwili zastanowienia.

- Sześć?- Szepnęła nagle Allison. - Ja się ledwo zmieściłam!

Wiedziałam o co chodzi. Auto Jacksona może i było drogie i ładne, ale za to niezbyt pojemne.

- I tak stąd nie wyjdziemy - oznajmił zrezygnowany Stiles.

- A tędy? - Brunet wskazał na drzwi znajdujące się na drugim końcu pomieszczenia, a ja pomyślałam jak bardzo jestem głupia, że wcześniej ich nie zauważyłam.

- Zamknięte - odparł Stilinski szarpiąc za klamkę.

- Moglibyśmy nimi wejść na dach i zejść schodami przeciwpożarowymi - zauważył Whittemore.

- Dozorca ma klucz - mruknęłam.

- Chciałaś powiedzieć trup - poprawiła mnie Lyds.

- Zdobędę go - oznajmił Scott. - Znajdę dozorcę.

- Cholernie głupi pomysł - stwierdził Stiles.

- Mówisz poważnie? - Odezwała się w końcu drżącym głosem Allison.

Pełnia // Teen Wolf Where stories live. Discover now