- Scott McCall - warknęłam wściekła. - Wiesz, że nie spałam przez ciebie prawie całą noc, bo bałam się czy wogóle żyjesz? Naprawdę, wystarczyłoby jakbyś napisał choć słowo.
- Przepraszam - powiedział i z westchnieniem oparł się o szafkę. - Ale tyle się wczoraj zdarzyło...
- To nam opowiedz. - Poprosił Stiles.
- Byłem u Dereka...
- To wiemy. - Przerwał Stilinski, a ja westchnęłam z irytacją.
- Przez chwilę z nim walczyłem. Myślałem, że to on zabił swoją siostrę tego faceta, ale on zaprzeczył. Powiedział, że jesteśmy nie tylko my. Że jest jakiś Alfa. My jesteśmy Betami, ale to właśnie tamten jest najsilniejszy. To on zabił tych ludzi. On mnie ugryzł. Należę do jego stada, a teraz mnie szuka.
Skończył mówić, a mi kopara opadła aż do samej ziemi.
- Kim on może być? Ten Alfa. - Zastanawiał się Stiles, po czym nagle na mnie spojrzał.
- Co? - Zapytałam po chwili kiedy nie mogłam już znieść tego jak się na mnie gapi.
- Ty wiesz kto nim jest!
- Co? O co chodzi? - Scott był wyraźnie zdezorientowany.
- Caro widzi przyszłość. - Wypalił Stiles, a McCall uniósł brwi.
- Tak przypuszczamy. - Dodałam szybko.
- Kto by pomyślał - westchnął, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni. - Że w tak krótkim czasie tyle się zmieni w naszym życiu.
- Komu to mówisz? - Zapytałam. - Przeprowadziłam się dopiero, a tu co?
- U każdego życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. - Powiedział Stiles, a ja pokiwałam głową.
- Cześć. - Tuż obok mnie stanęła Lydia i oprała się o szafkę.
- Hej. - Odpowiedziałam i dostrzegłam, jak Scott uśmiecha się do niej na przywitanie, a Stiles głupkowato macha ręką i niedbale opiera się o ścianę. Posłałam brunetowi rozbawione spojrzenie, a ten mrugnął do mnie.
- My musimy już iść. - Powiedział i zaczął ciągnąć Stiles'a w stronę sali biologicznej.
- Dlaczego? - Dopytywał zdezorientowany chłopak, a ja wywróciłam oczami.
- Co tam? - Zwróciłam się do Martin, a ta uśmiechnęła się szeroko.
- Dziś wieczór, ja, ty, Allison, kino. Babski wieczór. Co ty na to? - Czekaj, co? Lydia Martin zaprasza mnie na wspólne wyjście? - To?
- Jasne. - Odpowiedziałam, a dziewczyna klasnęła w dłonie.
- Super. Pogadamy jeszcze podczas lunchu. - Niespodziewanie przytuliła mnie, a ja zdziwiona odwzajemniłam uścisk.
- Hej, skarbie. - Usłyszałam bardzo znajomy głos.
- Jackson! - Zawołała Lydia i pocałowała go.
- Oh, nadal tu stoisz? - Westchnął Whittemore kiedy się od siebie oderwali, a ja zmrużyłam oczy.
- Jak widać. - Odpowiedziałam najbardziej przyjaznym tonem na jaki było mnie stać. Nie daj się sprowokować.
- Ej - dziewczyna dźgnęła go delikatnie palcem. - Bądź milszy kiedy mówisz do mojej przyjaciółki. - Upomniała go, a mi opadła szczęka. Przyjaciółka? Okej, muszę rozgryźć tego człowieka.
Chłopak skrzywił się nieznacznie, ale nic nie powiedział.
- W porządku. To do zobaczenia. - Powiedziała Lydia i odeszła, a ja otrząsnęłam się i ruszyłam na biologię.
YOU ARE READING
Pełnia // Teen Wolf
FanfictionCaroline Fall przeprowadza się do Beacon Hills - miejsca, w którym mieszkała w dzieciństwie. Już pierwszego dnia spotyka swoich dawnych przyjaciół. Jednak co się stanie, gdy jedno z nich zostanie ugryzione? Co się będzie działo podczas pełni...