Pożegnałam się ze Scottem i wysiadłam z auta, następnie kierując się do wejścia Beacon Hills Memorial. Widząc Melissę przy recepcji, od razu tam podeszłam.
- Dzień dobry. - Przywitałam się.
- O, Caroline. Przyszłaś do mamy? - Zapytała od razu, a ja pokiwałam głową. - Musisz chwilę poczekać, jest na badaniach.
- Coś nie tak? - Przez moją głowę od razu przeszło tysiące złych scenariuszy.
- Nie, wszystko w porządku - kobieta szybko mnie uspokoiła. - To normalne. Musisz po prostu spędzić parę minut w poczekalni.
Pokiwałam głową i oddaliłam się w stronę sali, w której leżała mama. Zobaczyłam, że drzwi są uchylone, więc pozwoliłam sobie wejść do środka.
W pomieszczeniu była tylko jedna pacjentka, która na dodatek spała, więc spokojnie podeszłam do łóżka należącego do Chloe i usiadłam na jego brzegu. Rozejrzałam się dookoła, ale nie znalazłam niczego co bardziej przyciągnęłoby moją uwagę. Byłam w tym miejscu tyle razy, że wszystko wyglądało tak samo.
Nagle usłyszałam jak z szufladki znajdującej się w szafce obok dochodzi dzwonek telefonu. Nie chcąc, aby śpiąca nieopodal kobieta się obudziła, szybko otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej komórkę, po czym nawet nie patrząc na wyświetlacz szybko odebrałam.
- Halo? Chloe... - Usłyszałam głos. Znajomy głos.
- Tutaj Caroline - przerwałam mojemu rozmówcy, a ten natychmiast zamilkł. - Halo? Jest tam pan? Czy coś przekazać? - Mówiłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Usłyszałam tylko odgłos powiadamiający mnie, że połączenie zostało zakończone. Zdziwiona odsunęłam telefon od ucha, aby zobaczyć z kim rozmawiałam, ale niestety wyświetlacz już zgasł, a ja nie znałam hasła.
Zrezygnowana odłożyłam komórkę i z powrotem opadłam na materac.
Minuty mijały, a moja rodzicielka się nie pojawiała. Starałam się nie denerwować, więc wstałam i zaczęłam spacerek, żeby zabić czas. Zrobiłam tak kilka okrążeń i w końcu usiadłam na pobliskim krzesełku.
Na obręczy łóżka wisiała karta pacjenta, ale poza imieniem i nazwiskiem niczego nie zrozumiałam, a nawet nie zdążyłam zbyt dużo z niej wyczytać, ponieważ drzwi sali się otworzyły i pojawiła się w nich mama na wózku, który prowadziła pielęgniarka. Na ten widok od razu zerwałam się z siedzenia i razem z siostrą szpitalną pomogłam dostać się mamie na łóżko.
- Dziękuję, Isabell. - Powiedziała mama do koleżanki z pracy, a ta uśmiechnęła się i wyszła.
- Jak się czujesz? - Zapytałam łapiąc ją za rękę.
- Bywało lepiej. - Odparła Chloe, ale uśmiechnęła się przy tym dając mi do zrozumienia, żebym się zbytnio nie martwiła.
- Oh - przypomniało mi się. - Ktoś do ciebie dzwonił. - Kiwnęłam głową w stronę szafki.
- Kto? - Zapytała niezbyt zainteresowana mama.
- Nie wiem, ale jedyne co od niego usłyszałam to twoje imię. - Wzruszyłam ramionami. Kobieta nieco zmarszczyła brwi, po czym z lekkim wysiłkiem sięgnęła po telefon. Zauważyłam, jak na jej twarzy pojawia się coś jak zrozumienie, kiedy tylko sprawdziła kim był tajemniczy rozmówca. - Coś ważnego?
- Nie, nie. Operator. - Zbyła to machnięciem ręki i zmieniła temat.
Od kiedy mówi się tak do kogoś po imieniu?
***
W chwili, w której mama zasnęła, ja wymknęłam się z sali i wróciłam do domu. W końcu jutro miałam szkołę, a nawet nie zrobiłam pracy domowej. Było coś koło dwudziestej, więc teoretycznie miałam jeszcze czas, jednak nie lubiłam robić wszystkiego na ostatnią chwilę. A szczególnie zadań z matematyki.
YOU ARE READING
Pełnia // Teen Wolf
Fiksi PenggemarCaroline Fall przeprowadza się do Beacon Hills - miejsca, w którym mieszkała w dzieciństwie. Już pierwszego dnia spotyka swoich dawnych przyjaciół. Jednak co się stanie, gdy jedno z nich zostanie ugryzione? Co się będzie działo podczas pełni...