37. Zaufanie

477 47 2
                                    

Gdy otworzyłam oczy, pierwszy raz od bardzo dawna nie licząc snu ze śmiercią Chloe w kuchni, mój mózg zaczął działać na pełnych obrotach. Podniosłam się gwałtownie i zobaczyłam śpiącego obok mnie z otwartą buzią Stilesa.

- Obudź się! - Krzyknęłam i uderzyłam go poduszką. Chłopak natychmiast się zerwał i rozejrzał zdezorientowanym wzrokiem.

- Co jest? - Jęknął widząc mnie. - I dlaczego tak brutalnie?

- Gdzie jest Scott? Co się stało? - Z moich ust pytania same zaczęły wypływać. Niespodziewanie przyjaciel przyłożył mi dłoń do twarzy.

- Spokojnie - powiedział i widząc, że się trochę uspokoiłam zabrał rękę. - Podczas jazdy usunęłaś w jeepie. Scott później napisał, że jest cały i przeprasza, więc zawiozłem nas do mnie. Resztę już chyba pamiętasz - dodał nieco rozbawiony.

- Dobrze, że nic mu nie jest - westchnęłam z ulgą i oparłam się o ścianę znajdująca się koło łóżka. - A ty się nie śmiej, nadal bolą mnie plecy.

- Ups - wzruszył ramionami i wstał.

- Stiles - powiedziałam powoli wpatrując się w niego. Szatyn natychmiast odwrócił się słysząc mój ton głosu.

- Co? Co się dzieje? - Dopytywał przestraszony.

- Dzisiaj wtorek! Nie poszliśmy do szkoły! - Wykrzyknęłam i również zerwałam się z łóżka.

- Boże, kobieto! - Zawył Stilinski i uderzył się dłonią w czoło. - Wystraszyłaś mnie!

- Która godzina? - Zignorowałam jego słowa i dalej przestrząsywałam pościel w poszukiwaniu komórki.

- Po dziesiątej - odpowiedział mi przyjaciel, a ja wyprostowałam się jak struna.

- Mama mnie zabije - jęknęłam i w końcu wyjęłam telefon spod poduszki.

- Nie przesadzaj. Jeszcze nigdy tego nie zrobiła - mruknął chłopak, a ja pokazałam mu dwadzieścia siedem nieodebranych połączeń od Chloe. - Okej, to ja cię może odwiozę do domu - powiedział, a ja pokiwałam głową.

Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Pan Stilinski był akurat w pracy, ale myślę, że prędzej czy później, dowie się o nieobecnościach jego syna w szkole.

Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Chłopak spojrzał na mnie współczującym wzrokiem, a ja wysiadłam z jeepa i ruszyłam w kierunku budynku. Miałam nadzieję, że moja mama również będzie miała akurat zmianę.

No cóż, Caroline Fall zawsze musi mieć pod górkę.

Gdy tylko otworzyłam drzwi, w przedpokoju pojawiła się Chole. Miała cienie pod oczami i potargane włosy.

- Caroline, co to ma znaczyć?! - Krzyknęła na wstępie, kiedy ja zdejmowałam buty. - Najpierw wybiegasz z domu bez mojego pozwolenia i całkowicie mnie lekceważąc, potem nie odbierasz telefonów. I jeszcze zostałaś u Stilinskiego na noc, chociaż na to również ci nie pozwoliłam! Nie podoba mi się twoja samowola. Na dodatek nie poszłaś do szkoły! Mam tego dość. Masz szlaban i zakaz spotykania się z chłopakami! To oni ci to zrobili? - Podeszła i dotknęła mojej rany na policzku.

- Przewróciłam się na rowerze - odparłam, po czym coś do mnie dotarło. - Chwila, co?! Nie ma nawet takiej opcji! - Również uniosłam głos. - To moi przyjaciele!

- Nie interesuje mnie to! Ja jestem matką, a ty córką! Masz się mnie słuchać! - Wrzasnęła, a ja ze łzami złości w oczach wyminęłam ją z zamiarem pobiegnięcia do pokoju. Kobieta jednak złapała mnie za ramię i odwróciła w swoją stronę.

Pełnia // Teen Wolf Where stories live. Discover now