33. Zły sen

501 48 8
                                    

- Wróciłam! - Zawołałam, gdy zamknęłam kopniakiem drzwi wejściowe. Idąc w stronę kuchni usłyszałam głos mamy.

- Gdzie byłaś? - Zapytała zdziwiona. Kobieta weszła do pomieszczenia i dostrzegłam, że dopiero wstała.

- W sklepie. Zrobiłam zakupy - wzruszyłam ramionami i zaczęłam wypakowywać torby.

- Ty? Na zakupach? W niedzielę rano? - Ton jej głosu zdradzał, że jest jednocześnie zaskoczona i rozbawiona.

- Tak. Specjalnie poszłam wcześniej, żebyś ty tego nie robiła. Nie możesz się przemęczać - przypomniałam jej wkładając mleko do lodówki.

- Nic mi nie jest. Czuję się dobrze.

Chloe podeszła do mnie i zaczęła mi pomagać. Rzuciłam jej mordercze spojrzenie, na które odpowiedziała jedynie wywróceniem oczami.

- Nie przesadzaj. Naprawdę jest w porządku. Jutro idę do pracy - oznajmiła, a ja walnęłam się w czoło.

- Kobieto weź ty się zastanów - jęknęłam. - Dopiero co miałaś wypadek i przeszłaś operację!

- Nic mi nie jest! - Mama podniosła głos a mój wyraz twarzy od razu się zmienił. Wtedy byłam nieco przestraszona. - Kochanie, jest dobrze - dodała łagodniej i z uśmiechem.

- Mamo, martwię się - szepnęłam, odkładając chleb do szafki.

- Niepotrzebnie - stwierdziła. - Zajmij się sobą, córeczko. Ja sobie ze wszystkim poradzę.

- Mamy tylko siebie - powiedziałam cicho, opierając się o blat. - Chcę, żebyśmy sobie pomagały.

- Przecież tak jest - odparła zdezorientowana, a ja podniosłam wzrok.

- Ty się bronisz rękami i nogami - mruknęłam i wymięłam ją, po czym ruszyłam do swojego pokoju.

***

Dwie postacie szły przez las i o czymś rozmawiały.

- Stiles, nie powinniśmy tu przychodzić. Moja mama nadal jest w szoku po tym, co stało się w szkole.

- Sytuacja awaryjna - odparł Stilinski i podszedł do wielkiego kamienia, po czym na nim usiadł, a następnie wyjął z kieszeni bluzy butelkę z alkoholem.

- Całkowicie cię pogięło - stwierdził Scott kręcąc głową i dołączył do przyjaciela. - A tak konkretnie to co masz na myśli mówiąc "sytuacja awaryjna"?

- Kiedy kumpla rzuca dziewczyna... - Zaczął, jednak mu przerwano.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nie zerwała ze mną, tylko poprosiła o przerwę? - Zirytował się brunet.

- Dobra, jedno i to samo. A więc, kiedy dziewczyna proponuje kumplowi przerwę, trzeba go upić - oznajmił radośnie i odkręcił napój.

Po jakimś czasie połowy trunku już nie było, a Stiles leżał koło kamienia.

- Dziewczyny są super! - Oznajmił szczęśliwy. - Na przykład takie truskawkowe blondynki o zielonych oczach.

- Jak Lydia? - Mruknął Scott, wpatrując się w ogień, który wcześniej rozpalili.

- Skąd wiedziałeś? - Zawołał z zaskoczeniem chłopak.

- Domyśliłem się.

- Nie jesteś pijany? - Zdziwił się Stilinski, podnosząc głowę.

- Chyba nie. - Scott pokręcił głową.

- Może na wilkołaki alkohol nie działa? - Zaczął się zastanawiać jego przyjaciel. - A ja? Jestem pijany?

- Jak cholera - odparł brunet, a leżący uniósł ręce i zawył, jakby właśnie wygrał maraton.

Przez kilka minut znów było cicho. Stiles z zainteresowaniem i głupim uśmiechem obserwował swoje dłonie, a McCall wciąż wpatrywał się w płomienie.

- Patrz, Dave - nagle obok nich pojawiła się dwójka mężczyzn. Właściwie byli niewiele starsi od nich. Na pewno już skończyli szkołę. - Dzieciaczki chyba trochę przesadziły - powiedział, a następnie podszedł bliżej i wyrwał Stilinskiemu alkohol. Scott natychmiast się podniósł, co nieco otrzeźwiło jego przyjaciela.

- Oddaj - odezwał się spokojnym, jednak nieco groźnym głosem. Nieznajomi jedynie wybuchli śmiechem.

- Bo co mi zrobisz? - Parsknął jeden z nich i zbliżył się do bruneta.

- Oddaj butelkę - powtórzył. Przypominało to bardziej warknięcie niż mówienie. Nagle oczy Scotta zabłysnęły na żółto, a jego pięści mocno się zacisnęły. Mężczyzna odsunął się gwałtownie o krok. Wilkołak w tym czasie wyrwał z jego rąk swoją własność, po czym z wściekłością rzucił nią przed siebie. Szkło rozsypało się, gdy natrafiło na drzewo.

- Dave, zmywamy się - mruknął facet i razem z przyjacielem rzucili się do biegu. McCall chciał ich gonić, jednak przyjaciel go zatrzymał.

- Stary, już wszystko w porządku - próbował go uspokoić. Nawet podziałało, bo jego tęczówki miały już swój naturalny kolor. - Myślisz, że to przez jutrzejszą pełnię?

- Możliwe - odparł cicho brunet. - Lepiej już stąd chodźmy.

Chłopcy ruszyli tą samą ścieżką, którą przyszli. Minęli skręt w lewo i szli dalej przed siebie.

Jednak dwóch nieznajomych wcześniej wkręciło właśnie tam.

- Wiesz co, Rob? - Powiedział jeden z nich. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, odwrócił się, jednak nigdzie nie widział swojego towarzysza. - Rob!

Niespodziewanie coś złapało go za kostki i uniosło do góry. Z ust mężczyzny wyrwał się krótki krzyk przerażenia.

- Zostaw mnie! - Mężczyzna zaczął się wiercić i dostrzegł, że jest niesiony przez wielką, owłosioną bestię z czerwonymi ślepiami. Wtedy zaczął wczeszczeć jeszcze bardziej. - Pomocy! Pomocy! - Znów próbował się wyrwać i wtedy dostrzegł, dokąd to coś go niesie. W stronę ogniska. - Nie! Nie! Błagam, nie!

Jednak ani jedno słowo nie robiło na wilkołaku żadnego wrażenia. Dalej szedł do swojego celu, aż w końcu, zupełnie ignorując wrzaski ofiary, pozwolił, aby płomienie go otoczyły.

***

Podniosłam się gwałtownie z krzykiem. Przerażona zaczęłam się rzucać po łóżku, aż w końcu z niego spadłam. Gdy wylądowałam na podłodze, do pokoju wbiegła mama i zapaliła światło.

- Co się dzieje? - Zapytała drżącym głosem. - Dlaczego krzyczysz?

- Zły sen. Przepraszam, że cię obudziłam - mruknęłam i podniosłam się z ziemi.

- Na pewno wszystko w porządku? - Dopytywała, uważnie mnie ilustrując.

- Tak. Wróć do łóżka - wysiliłam się na niezbyt szczery uśmiech. Chloe jednak wyszła, zostawiając mnie samą.

Zapaliłam lampkę przy łóżku i zerknęłam na godzinę. Było po pierwszej. Chcąc przejechać dłonią po twarzy zorientowałam się, że jest ona cała we łzach. I wtedy dotarło do mnie coś jeszcze.

To nie był zły sen. Ja nie spałam.

***

Okej, wiem, że rozdziału dawno nie było i jak pewnie zauważyliście, zawiesiłam książkę. Do napisania rozdziału zmotywował mnie komentarz jednej osoby, której serdecznie dziękuję za kopniaka.

To, że jest rozdział, nie oznacza niestety tego, że odwieszam "Pełnię". Muszę najpierw sprawdzić, czy będę znów w stanie wstawiać regularnie kolejne części.

Amen.

Życzę miłej niedzieli ❤

Pełnia // Teen Wolf Where stories live. Discover now