2.2

295 45 7
                                    

Michael drgnął nerwowo kolanem, dzisiaj była pierwsza noc od wypadku, kiedy zamierzał zagrać koncert.

Był przerażony. Ale również podekscytowany.

- Pięć minut! - krzyknął menedżer trasy, przechodząc przez pokój, zbyt zajęty, żeby się zatrzymać i skupić uwagę na chłopakach.

Michael oparł ponownie głowę o kanapę.

- Co, jeśli spieprzę? - wymamrotał do Ashtona.

- To spieprzysz, fani prawdopodobnie to polubią, udając, że tak miało być - Irwin wzruszył ramionami. - Michael, prawie nie ma nic takiego, co mógłbyś zrobić, żeby przestali cię lubić.

Zachichotał. Luke pocałował policzek Mike'a.

- Będziesz absolutnie dobry. Obiecuję ci to.
- Czy któryś z was widział Caluma? - zapytał Clifford, decydując się zmienić temat, ponieważ to sprawiało, że stawał się bardziej nerwowy.

Ashton wzruszył ramionami, próbując się nie śmiać.

- Co zrobiłeś? - zapytał Luke, mrużąc na niego oczy.

- Nic! - zaśmiał się Irwin, bezczelnie się śmiejąc.

Michael i Luke zmrużyli na niego oczy.

- To nie moja wina, że telefon Caluma sam zadzwonił do jego mamy - zaśmiał się Ashton.

- O mój Boże. Podczas gdy ty byłeś...? - Michael zamarł, Irwin przytaknął, śmiejąc się jeszcze bardziej. Najwyraźniej uznał to za komiczne.

Calum wszedł do pokoju, wyglądając jak skrzyczany dzieciak. Spojrzał gniewnie na Ashtona, ale on zaśmiał się głośniej,

- Zabrała mojego twittera na tydzień. Wiecie, co to znaczy? Że dostaje się do tweetów z mojego konta! - Calum jęknął, Ashton zachichotał i złapał Hooda za jego kolano.
Pocałował policzek bruneta.

- Może nie powinieneś był być taki niegrzeczny - dokuczył mu.

- Pieprz się - wymruczał Calum, powstrzymując uśmiech.
- Na scenę, teraz - powiedział szybko menedżer. Wszyscy wstali i ruszyli drogą na arenę. Luke splótł swoje i Michaela palce uspokajająco.

Fani tak czy inaczej najczęściej domyślali się o nim i o Cliffordzie.

- Cholernie schrzaniłem w „Long Way Home" - westchnął Michael, rozdrażniony samym sobą. Luke przerwał mu, całując go.

- Nikt nie zauważył.

Ashton miał woreczek lodu w ręku, ponieważ uderzył się przeciwną stroną pałeczek w czasie występu.

- Czy któryś z was widział Taylor? - zapytał Michael, decydując się nie rozmawiać o jego spieprzeniu.

- Tak, uh, myślę, że wróciła z powrotem do autobusu - odpowiedział Calum, całując bez przerwy rękę Ashtona, tylko po to, by wywołać uśmiech na jego twarzy.

Michael przytaknął.

- Luke, pójdziesz ze mną? - zapytał cicho. Hemmings zgodził się, chwytając jego rękę i prowadząc go do tylnego wyjścia.

- Dlaczego mogła wrócić do autobusu? Jak myślisz, jest chora? - zadał pytanie Mike, gryząc z niepokojem usta. Luke ścisnął rękę kolorowłosego, dodając mu otuchy.

- Jestem pewien, że wszystko z nią okej. Prawdopodobnie miała ból głowy albo może była po prostu zmęczona.

Mike skinął powoli głową, wypuszczając zmartwione westchnienie. Luke przebiegł swoim kciukiem po grzbiecie dłoni zielonookiego, posyłając swojemu narzeczonemu mały uśmiech, żeby wyluzował.

- Kocham cię - uśmiechnął się Mikey.

- Też cię kocham - zgodził się Luke, całując delikatnie Mike'a. Doszli do drzwi busu.

Hemmings otworzył drzwi i wszedł do środka, Michael blisko za nim. Ich szczęki opadły.

Taylor całowała chłopca. Nie tak jak wtedy, kiedy miała 12 lat, o nie... Oni właściwie się obściskiwali.

- ASHTON! - krzyknął Luke, odrzucając swoje ręce, żeby powstrzymać Michaela przed zaatakowaniem chłopaka. Taylor i chłopiec odskoczyli do siebie, otwierając szeroko oczy.

***

Michael aka opiekuńczy brat powrócił! Kolejny raz dziękuję Karolinie za przetłumaczenie, xxx

Zaraz wrzucę jeszcze jeden

skymichael

healing | muke | pl ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz