5.

1.2K 73 5
                                    


Zapukałem dwukrotnie w metalowe,okrągłe drzwi bunkra i ruszyłem z powrotem w stronę ogniska.Rozpalenie go nie zajęło mi dużo czasu. Wszystko jest suche i jałowe, ostatni raz padało około dwóch miesięcy temu.Zdecydowanie dłużej zajęło mi szukanie dwóch patyków , których końce rozgałęziały się w kształcie litery V , między jednym a drugim umieściłem jeszcze jeden patyk znacznie grubszy żeby na nim przewiesić garnek.

Usłyszałem za plecami znajomy metaliczny dźwięk otwieranych drzwi i po chwili usłyszałem kroki idących ku mnie kobiet.

Starsza stanęła nademną i podała mi garnek . Chwyciłem go i do jednego ucha przywiązałem sznurek,przeciągnąłem go nad patykiem i zrobiłem to samo na drugim uchu ,także garnek wisiał nad ogniskiem.

Sara usiadła naprzeciwko mnie,natomiast Megan klapnęła na ziemi , chwyciła patyka i malowała jakieś kółka i kwadraty na piasku. W milczeniu , ja i starsza dziewczyna , przyglądaliśmy się gotującej się w garnku zupie.Nie wiem ile tak siedzieliśmy cicho , pochłonięci swoimi myślami, ale z zadumy wyrwał nas głos Megan :

- Gotuje się ! - krzyknęła

Podniosłem wzrok na garnek i stwierdziłem z nie małą uciechą że zupa jest już gotowa. Sara podała mi trzy miseczki ( o których istnieniu nie miałem pojęcia)i przelałem do każdej z nich ciepły płyn.

Nie mogę powiedzieć że jest to najlepsze co do tej pory jadłem , bo tak szczerze to zupa była okropna . Jednak nie stanowiło to problemu bynajmniej dla Megan ,która pierwsza zjadła i zapieczętowała swoją wygraną krótkim beknięciem co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

Gdy już opróżniłem swoją miskę , wstałem i poszedłem po drewno. Kiedy wróciłem , zauważyłem ze zdziwieniem że zielonooka zasnęła ,mogłem więc spokojnie zaspokoić swoją ciekawość dotyczącą owych osobników płci żeńskiej .

- Jesteś jej mamą ? - zagadnąłem siadając na swoim miejscu

- Skąd – uśmiechnęła się – siostrą – i wszystkie moje domysły szlag trafił , marny ze mnie Sherlock. 

Chciałem się o coś jeszcze zapytać, ale nie byłem pewnym czy mam do tego prawo . W końcu to nie było przesłuchanie , a ja nie chciałem żeby czuła się niekomfortowo. Jednak ciekawość wzięła górę .

- Mogę się jeszcze o coś zapytać ? - wyszeptałem żeby przypadkiem nie obudzić leżącego na kolanach dziecka.

- Pytaj – odszepnęła

- Skąd wzięłyście się w samochodzie i gdzie wasi rodzice ?

- Eh....to długa historia ... Po za tym to dwa pytania .

Pokiwałem głową i zamilkłem .

- Powiem ci jeśli ty mi odpowiesz na pytanie .

- Słucham zatem – powiedziałem i spojrzałem dziewczynie w oczy

- Jakie są twoje intencje ?

Westchnąłem przeciągle.

- Chcę wam pomóc . Nic więcej. Nie musisz się bać, chociaż twój strach jest uzasadniony. Zostaniecie u mnie ile będziecie chciały , a potem ruszycie dalej w drogę , o ile w ogóle gdzieś szłyście ? - odpowiedziałem zgodnie z prawdą


- No dobrze – wyszeptała i zamyśliła się, miałem nadzieję że mi zaufała - Mieszkałyśmy  w mieście oddalonym kilkanaście kilometrów od tego miejsca . Szłyśmy tu ok. 5 dni ...

- Dlaczego ?- przerwałem jej

- Poczekaj ... Mieliśmy niewielki dom jednorodzinny . Rodzice się nami opiekowali dzień i noc , praktycznie nie sypiali . Byli ciągle czujni , ale w końcu człowieka dopada zmęczenie , prawda ? Tak więc co jakiś czas zabierałam moją siostrę na krótki spacer , żeby rodzice mogli się zdrzemnąć. Chodziłyśmy sobie ot tak bez celu . Powoli zaczynało się zciemniać kiedy moich uszu dobiegł wrzask. Nikt nie musiał mi mówić że to moi rodzice krzyczeli. Chwyciłam Megan na ręce i popędziłam w kierunku domu , albo raczej wielkiej ściany ognia. - zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech – Nie wiem kto podpalił nasz dom . Do tej pory mam przed oczami mój płonący dom , a w uszach słyszę krzyki. Wiesz co jest najgorsze ? - spojrzała mi w oczy , a ja pokiwałem przecząco głową – że stałam tam i nie mogła nic zrobić , nic a nic .

Siedziałem i wpatrywałem się w nią jak urzeczony. W jednej chwili zrobiło mi się żal tych dwóch biednych istot. Były całkiem same i do tego musiały jakoś sobie radzić , jeść , szukać schronienia. Nikogo do pomocy . Może mniej było by mi szkoda jakby starsza była sama , ale u boku leżała jeszcze jedna, która wymagała większej opieki.

Resztę historii domyśliłem się sam, zapewne wędrowały donikąd , starsza oddawała zdobyte jedzenie małej sama nic nie jedząc . Zrobiło jej się słabo , znalazły samochód w którym się ukryły i czekały na zbawienie.

- Będziecie u mnie bezpieczne – powiedziałem cicho

Sara spojrzała się na mnie i uśmiechnęła smutno .

- Chodźmy do środka , ściemnia się , a nie wiadomo jakie typy się tu kręcą – wstałem , a za mną ruszyła brązowooka .

Weszliśmy do środka .

Położyła siostrę na górnym łóżku , rozebrała ją z grubej kurtki po czym przykryła bardzo szczelnie .

- A ty gdzie będziesz spał ? - zwróciła się do mnie

- Na podłodze , mam śpiwór.

- Zmarzniesz – powiedziała z troską

- Dam sobie radę – odparłem odwracając się do niej plecami i sięgając po śpiwór .

Rozłożyłem go na podłodze i jednym szybkim ruchem wskoczyłem do niego .

- Jesteś pewny że nie chcesz spać w łóżku ? - zapytała spoglądając na mnie z łóżka

- Jestem pewny . Wyśpijcie się .

- Dobranoc – powiedziała ostatni raz .

Nie odpowiedziałem jej . Okazywała mi za dużo uczucia , wkurzało mnie to , nie byłem do tego przyzwyczajony . Odwróciłem się do niej plecami i zapadłem w sen .


Witajcie  ponownie !

Po długiej nieobecności wrzucam kolejny rozdział ! Mam nadzieję że wam się spodoba ;) . Z  góry wybaczcie za błędy i interpunkcję

Zachęcam was do pozostawienia po sobie jakiegoś pamiątkowego śladu ;)

Dla was to nie za wiele , a dla mnie motywacja do dalszego pisania .

Całuski :*

Czekając na zbawienie || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz