19.

565 50 7
                                    


Przelotnie spojrzałem na idącą koło mnie osóbkę. Nigdy nie byłem tak pełen podziwu dla nikogo jak jestem teraz dla tego ośmioletniego dziecka. Przeszła moje najśmielsze oczekiwania.Prawie dwa tygodnie w trasie, a ona idzie, ciągle idzie koło mnie.Nie sądziłem, że da radę i nie sądziłem że stanie się dla mnie tak bliska. Może to źle zabrzmi, ale czuję z nią więź,taką niewidoczną linię, która nas połączyła, bo jesteśmy podobni. Zapytacie: Jak morderca ma być podobny z niewinną ośmioletnią dziewczynką? Może i macie racje, a może właśnie oto chodzi. O tą rozbieżność między nami. Sęk w tym, że nikt tak jak ja jej nie rozumie. Wiem to. Przeżyłem to samo, co ona,tylko jako dorosły mężczyzna. Straciłem wszystko i wszystkich plus wyprali mi mózg. Ona ma to szczęście w nieszczęściu, że spotkała mnie. Marnie, ale zawsze to lepiej niż być całkowicie sam i zdany tylko na siebie.

Czasami nachodzi mnie takie uczucie, że nie dam rady oddać jej winne ręce. Że nie będę umiał sobie poradzić jeśli ona trafi do kogoś innego, że odejdzie ode mnie. Wiem, że mnie zmieniła, czuję to w środku. Nagle przestało się liczyć tylko „ja i moje potrzeby, moje przetrwanie", doszło „ty". Sprawiła, że zacząłem wyciągać na wierzch uczucia, o których zupełnie zapomniałem jak: troska, poczucie odpowiedzialności i opieka.

Dlatego się boję. Dlatego, że ona stała się narzędziem napędzającym każdy mój dzień. Kazała przygotować ognisko,jedzenie, znaleźć schronienie, bronić i czuwać. Bez niej bym tylko szedł i szedł i szedł, nie oglądając się nawet za siebie.

I pomimo tego, że ten „wariat" gada czasami do mnie, bo „nie zachowujesz się tak jak chcę przez tą smarkulę" to nie oddałbym ani minuty za czas z nią spędzony.

Obiecałem, że będę jej bronił, strzegł jak oczka w głowie i doprowadzę na miejsce w całości. Dotrzymam obietnicy.

- O czym tak dumasz Bucky? - zagadnęła znienacka

- O niczym – przecież się nie przyznam

- Można myśleć o niczym ?

- A tobie nie zdarza się czasami mieć pustkę w głowie? - zapytałem zerkając na nią – Cały czas o czymś myślisz ?

- Tak – uśmiechnęła się – Myślę o wielu rzeczach.

- Na przykład ?

- Na przykład teraz myślę, że bolą mnie nogi i kiedy przerwa ?

Westchnąłem. No tak...czekałem na to.

Podniosłem ją z ziemi jednym ruchem i usadowiłem na moich ramionach, także obie nogi zwisały jej między moją głową.

- To kiedy ta przerwa, Bucky ?

- Nie długo... - powiedziałem wywracając oczami

- Dobra.

Szliśmy chwilę w milczeniu, aż Megan nie zaczęła trajkotać o tym jak „super by było, gdyby miała kolorowe spinki i gumki do włosów. Sara ją czesała i ona też trochę umie i bardzo chętnie uczesałaby mnie. W końcu mam takie długie włosy, takie ładne.Czy chłopaki mogą nosić długie włosy? Czy to nie dziwne? Nikt ich nie myli z dziewczynkami? Kiedyś widziała takiego pana, który miał takie dłuuugie włosy i zapytała się na głos mamy, czy ten pan to taka brzydka pani i mama na nią nakrzyczała, bo takich rzeczy się głośno nie mówi. Ale ona myślała że to była pani,przecież nie jej wina !..."

Wywracałem oczami z każdym jej słowem, ale cieszyłem się że mówi. Ja sam nie jestem w tym najlepszy, więc dobrze znaleźć kogoś kto gada za dwóch.

- Bucky patrz ! - krzyknęła wskazując palcem przed siebie

Aż przystanąłem. To nie możliwe.

Czekając na zbawienie || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz