15.

557 50 10
                                    


Po skończonym obiado-śniadaniu udaliśmy się do pokoju w celu położenia się na łóżko,obżartymi brzuchami do góry oraz nabrania sił na kolejny dzień drogi. Przynajmniej w moim wykonaniu, bo Megan nawet nie chciała o tym słyszeć. Za nic miała moje prośby i biadolenia, aby na chwilę się położyła, tylko pięć minut, tak żeby tylko odpocząć. Usiadła na wielkim fotelu z misiem i bawiła się nim.

Miałem nadzieję że chociaż na pięć minut pójdę w kimę, ale były to marzenia ściętej głowy.

- Buckusiu ? - zagadnęła

- Tak ? - odwróciłem głowę w jej stronę

- Ale nie obrazisz się jak zapytam ? - spojrzała na mnie

- Nie .

- Todlaczegomaszmetalowąrękę – odpowiedziała jednym tchem, także ledwo cokolwiek usłyszałem

- Co, co ? - zmarszczyłem brwi – Wolniej i wyraźniej Megan, proszę .

- Eh... Dlaczego masz metalową rękę? Jesteś robotem?

- Hahahahahahahahah !!! Skąd ten pomysł ? - zapytałem przecierając łzy, które napłynęły mi do oczu ze śmiechu

Wzruszyła ramionami i spuściła wzrok grzebiąc przy tym w swoim misiu.

- Nie jestem robotem, a moja ręka to...to długa historia .

- Opowiesz mi ? - zwróciła ku mnie zielone oczy

Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł.W końcu historia nie była o superbohaterze, a o tej drugiej stronie.

- Proszę... - powiedziała potulnie i zamrugała oczami

- No dobrze – podniosłem swój ciężki tyłek do pozycji siedzącej. Zamyśliłem się na chwilę i przemknęło mi przez myśl żeby jednak nie opowiadać dokładnie tej historii, można pominąć większość wątków, nieco ją skrócić i w sumie... - Widzisz miałem wypadek w wyniku którego straciłem rękę. Pewien em...lekarz, poskładał mnie do kupy i wstawił metalowe ramię – odetchnąłem z ulgą

- To nie jest długa historia – powiedziała z wyrzutem w głosie, widocznie spodziewała się opowieści co najmniej o smokach i księżniczkach .

- No nie jest. Dla ciebie nie jest długa, dla mnie jest długa, bo to moja historia i pamiętam z niej każdy dzień .

Nie odpowiedziała. Zastygła w pełnym zamyślenia wyrazie twarzy a jej wzrok skierował się w nieznany punkt na podłodze. Wpatrywałem się w nią w pełnym oczekiwania wyrazie na to co za chwilę zrobi. A ona tylko zamrugała oczami i zwróciła ku mnie zielone oczy.

- Dużo jeszcze mamy do przejścia Bucky ?

- Emmm...nie wiem – odpowiedziałem nieco zdezorientowany nagłą zmianą tematu

- A tak mniej więcej ? - drążyła dalej temat

- Tak mniej więcej, to chyba przeszliśmy prawię połowę drogi.

- Tylko ?! - powiedziała zawiedziona

- Tylko.

- A gdzie jesteśmy Bucky ?

- Nie wiem, muszę zajrzeć w mapę.

- Zrób to ! - wykrzyknęła i usiadła obok mnie.

Niechętnie wstałem do plecaka, aby wyciągnąć z niego mapę. Rozłożyłem ją naprzeciwko siedzącej na kanapie Megan. Sam usadowiłem się za nią.

-Hmmm...Tutaj jesteśmy – wskazałem palcem małą kropkę

-Payne – przeczytała – a gdziei dziemy ?

- Do Hinesville – przesunąłem palcem po mapie kilkanaście centymetrów

- O jej daleko !

- Wiem, ale dojdziemy tam – spojrzałem na nią z góry. Megan odwróciła się w moją stronę i powiedziała bardzo poważnym głosem

- Myślisz że to wszystko prawda? Ci Avengers?

- Nie wiem Megan – powiedziałem zgodnie z prawdą

- A jeśli idziemy i niczego tam nie będzie ? - zwróciła na mnie swój przenikliwy wzrok

- Coś będzie na pewno. A jeśli nie będzie ich, to my tam zostaniem.

- Razem ?

- Razem – powiedziałem posyłając jej uśmiech, na który mi odpowiedziała, jednocześnie rzucając się na szyję. Nie zdążyłem nawet zareagować na jej nagły ruch, kiedy powiedziała:

- Ale fajowo Bucky ! Strasznie cię lubię, wiesz ?

Teraz jestem w totalnym szoku.Naprawdę. Nie spodziewałbym się nigdy, ale to nigdy takich słów od kogokolwiek, a zwłaszcza od Megan. Tymczasem dziewczynka, która była świadkiem tak wielu okrucieństw, a do tego podróżuje z mordercą, mówi że strasznie mnie lubi. Mnie: mordercę.

To coś nowego. Nowe uczucie. Miłe uczucie. Gdzieś głęboko w środku.

Uśmiecham się i przytulam Megan mocniej do siebie.

- Ja też cię lubię, wiesz ?

- Wiem ! - wykrzyknęła i odsunęła się ode mnie – Kiedy idziemy dalej Buck ? Chciałabym już tam dojść.

- Ruszymy ze Słońcem – powiedziałem zakładając niesforne kosmyki dziewczynki za jej ucho.

- To znaczy kiedy ? - zmarszczyła brwi

- Jak będzie świtać księżniczko. Nie długo – spojrzałem w kierunku okna. Gdzieś za horyzontem widać było powoli jaśniejące niebo.




Cześć, moi kochani !


Trochę się zapuściłam z tymi rozdziałami, wiem.

Dlatego postanowiłam sobie, że raz na dwa tygodnie będę wrzucać nowy rozdział, co myślicie?

Całuski :*


Czekając na zbawienie || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz