Po skończonym obiado-śniadaniu udaliśmy się do pokoju w celu położenia się na łóżko,obżartymi brzuchami do góry oraz nabrania sił na kolejny dzień drogi. Przynajmniej w moim wykonaniu, bo Megan nawet nie chciała o tym słyszeć. Za nic miała moje prośby i biadolenia, aby na chwilę się położyła, tylko pięć minut, tak żeby tylko odpocząć. Usiadła na wielkim fotelu z misiem i bawiła się nim.
Miałem nadzieję że chociaż na pięć minut pójdę w kimę, ale były to marzenia ściętej głowy.
- Buckusiu ? - zagadnęła
- Tak ? - odwróciłem głowę w jej stronę
- Ale nie obrazisz się jak zapytam ? - spojrzała na mnie
- Nie .
- Todlaczegomaszmetalowąrękę – odpowiedziała jednym tchem, także ledwo cokolwiek usłyszałem
- Co, co ? - zmarszczyłem brwi – Wolniej i wyraźniej Megan, proszę .
- Eh... Dlaczego masz metalową rękę? Jesteś robotem?
- Hahahahahahahahah !!! Skąd ten pomysł ? - zapytałem przecierając łzy, które napłynęły mi do oczu ze śmiechu
Wzruszyła ramionami i spuściła wzrok grzebiąc przy tym w swoim misiu.
- Nie jestem robotem, a moja ręka to...to długa historia .
- Opowiesz mi ? - zwróciła ku mnie zielone oczy
Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł.W końcu historia nie była o superbohaterze, a o tej drugiej stronie.
- Proszę... - powiedziała potulnie i zamrugała oczami
- No dobrze – podniosłem swój ciężki tyłek do pozycji siedzącej. Zamyśliłem się na chwilę i przemknęło mi przez myśl żeby jednak nie opowiadać dokładnie tej historii, można pominąć większość wątków, nieco ją skrócić i w sumie... - Widzisz miałem wypadek w wyniku którego straciłem rękę. Pewien em...lekarz, poskładał mnie do kupy i wstawił metalowe ramię – odetchnąłem z ulgą
- To nie jest długa historia – powiedziała z wyrzutem w głosie, widocznie spodziewała się opowieści co najmniej o smokach i księżniczkach .
- No nie jest. Dla ciebie nie jest długa, dla mnie jest długa, bo to moja historia i pamiętam z niej każdy dzień .
Nie odpowiedziała. Zastygła w pełnym zamyślenia wyrazie twarzy a jej wzrok skierował się w nieznany punkt na podłodze. Wpatrywałem się w nią w pełnym oczekiwania wyrazie na to co za chwilę zrobi. A ona tylko zamrugała oczami i zwróciła ku mnie zielone oczy.
- Dużo jeszcze mamy do przejścia Bucky ?
- Emmm...nie wiem – odpowiedziałem nieco zdezorientowany nagłą zmianą tematu
- A tak mniej więcej ? - drążyła dalej temat
- Tak mniej więcej, to chyba przeszliśmy prawię połowę drogi.
- Tylko ?! - powiedziała zawiedziona
- Tylko.
- A gdzie jesteśmy Bucky ?
- Nie wiem, muszę zajrzeć w mapę.
- Zrób to ! - wykrzyknęła i usiadła obok mnie.
Niechętnie wstałem do plecaka, aby wyciągnąć z niego mapę. Rozłożyłem ją naprzeciwko siedzącej na kanapie Megan. Sam usadowiłem się za nią.
-Hmmm...Tutaj jesteśmy – wskazałem palcem małą kropkę
-Payne – przeczytała – a gdziei dziemy ?
- Do Hinesville – przesunąłem palcem po mapie kilkanaście centymetrów
- O jej daleko !
- Wiem, ale dojdziemy tam – spojrzałem na nią z góry. Megan odwróciła się w moją stronę i powiedziała bardzo poważnym głosem
- Myślisz że to wszystko prawda? Ci Avengers?
- Nie wiem Megan – powiedziałem zgodnie z prawdą
- A jeśli idziemy i niczego tam nie będzie ? - zwróciła na mnie swój przenikliwy wzrok
- Coś będzie na pewno. A jeśli nie będzie ich, to my tam zostaniem.
- Razem ?
- Razem – powiedziałem posyłając jej uśmiech, na który mi odpowiedziała, jednocześnie rzucając się na szyję. Nie zdążyłem nawet zareagować na jej nagły ruch, kiedy powiedziała:
- Ale fajowo Bucky ! Strasznie cię lubię, wiesz ?
Teraz jestem w totalnym szoku.Naprawdę. Nie spodziewałbym się nigdy, ale to nigdy takich słów od kogokolwiek, a zwłaszcza od Megan. Tymczasem dziewczynka, która była świadkiem tak wielu okrucieństw, a do tego podróżuje z mordercą, mówi że strasznie mnie lubi. Mnie: mordercę.
To coś nowego. Nowe uczucie. Miłe uczucie. Gdzieś głęboko w środku.
Uśmiecham się i przytulam Megan mocniej do siebie.
- Ja też cię lubię, wiesz ?
- Wiem ! - wykrzyknęła i odsunęła się ode mnie – Kiedy idziemy dalej Buck ? Chciałabym już tam dojść.
- Ruszymy ze Słońcem – powiedziałem zakładając niesforne kosmyki dziewczynki za jej ucho.
- To znaczy kiedy ? - zmarszczyła brwi
- Jak będzie świtać księżniczko. Nie długo – spojrzałem w kierunku okna. Gdzieś za horyzontem widać było powoli jaśniejące niebo.
Cześć, moi kochani !
Trochę się zapuściłam z tymi rozdziałami, wiem.
Dlatego postanowiłam sobie, że raz na dwa tygodnie będę wrzucać nowy rozdział, co myślicie?
Całuski :*
CZYTASZ
Czekając na zbawienie || Bucky Barnes
Fiksi PenggemarPostapokaliptyczna rzeczywistość. Bucky Barnes jeden z wielu, ocalałych w katastrofie planety, ludzi teraz ukrywa się w bunkrze walcząc o przeżycie. Pewnego dnia spotyka kogoś kto obraca jego życie o 180 stopni.