Siedziałem przy stoliku próbując ogarnąć to co się stało parę godzin temu . Dziecko plus nieprzytomna młoda kobieta równa się kłopoty. Nie wiem skąd wzięły się w tym aucie ? Kim dla siebie były ? Pewnie matka i córka , to najbardziej prawdopodobne. Uciekały? Przed czym ? Może przed kim ? A może po prostu wędrowały , tak jak wszyscy. Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypnięcie łóżka. Szybko odwróciłem głowę w tamtą stronę. Kobieta rozglądała się nieprzytomnym i wzrokiem po pomieszczeniu aż natrafiła na mój wzrok. W jednej chwili poderwała się na nogi i chyba miała zamiar krzyczeć kiedy malutka rączka dotknęła jej ramienia. Odwróciła się w kierunku dziecka i wydała głośne westchnienie ulgi. Wyciągnęła ręce ,a dziewczynka , jakby tylko na to czekając, skoczyła prosto w jej objęcia .
- Nie bójcie się – powiedziałem pierwszy przełamując ciszę – nic wam nie zrobię .
Wiem to głupie gadanie , które zapewne nie raz słyszały , a później okazywało się nie prawdą. Ale co miałem im powiedzieć ? Nie umiałem udowodnić że moje intencje są szczere .
- Dlaczego nam pomagasz ? - zapytała starsza dziewczyna
- Mam swoje powody – zmarszczyła brwi , widocznie ta odpowiedź wcale jej nie satysfakcjonowała , tylko że ja nie zamierzałem się tłumaczyć – usiądźcie do stolika . Przygotowałem wam posiłek.
Dziewczyny usiadły , a ja podałem im talerzyki z jedzeniem. Wiedziałem że były głodne. Patrzyły się z zachłannością na jedzenie i ostatnimi resztkami zdrowego rozsądku powstrzymywały się od rzucenia na jedzenie. Podałem im widelce i powoli zaczęły jeść.
Przyglądałem się im , ale zdawały się nie zwracać na mnie uwagi , zbyt pochłonięte tym co znajdowało się na talerzu przed nimi. Zielonooka dziewczynka miałam oże 6/7 lat nie więcej. Była chudziutka i drobna. Jestem facetem więc nie wiem potrafię określić jej koloru włosów , można rzec: albo ciemny blond , albo jasny brąz. Starsza natomiast ... i tu był problem . Nie wyglądała na kobietę po trzydziestce , o nie,świadczyła o tym jej figura . Była zdecydowanie młodsza , ale nie potrafiłem oszacować jej wieku . Równie dobrze mogła mieć 25 jaki 16 lat , ale to ostatnie nie pasowało do mojej teorii że to matka i córka. Jej twarz była brudna i bardzo wychudzona , bardziej niż twarz małej. Wystające kości policzkowe, zapadnięte policzki i worki pod oczami. Nie miała zielonych oczu , ale brązowe , a jej włosy były ciemniejsze niż małej dziewczynki.
- Jak masz na imię ? - zagadnęła mnie dziewczynka przecierając rękawem buzię. Starsza posłała jej karcące spojrzenie , którego zdawała się nie dostrzegać i ciągle wpatrywała się we mnie zaciekawiona
- Bucky .
- A ja Megan – wyciągnęła do mnie otwartą dłoń , którą delikatnie uścisnąłem – a to Sara – wskazała na kobietę obok .
Znałem kiedyś jedną Sarę. Dlatego kiedy spojrzałem się na kobietę nieznacznie się uśmiechnąłem , co sprawiło że na jej policzkach wykwitł rumieniec.
- Miło ... - powiedziała Sara
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Nie wiedziałem o czym mam z nimi rozmawiać ,a powoli cisza stawała się niedozniesienia . Wiem ! Olśniło mnie , jak nigdy dotąd .
- Chodźcie za mną – zwróciłem się do siedzących dziewczyn.
Wyszliśmy z bunkra i skierowaliśmy się w stronę domu .
- W domu jest bieżąca woda , jeśli chcecie może się tam umyć – powiedziałem kiedy staliśmy już w środku posiadłości – łazienka jest na górze – uściśliłem - Nie ma ciepłej wody .
Pokiwały głowami i udały się szybkim krokiem po schodach . Po chwili słyszałem znany mi szum lejącej się wody i chichot Megan. Obie nie zabawiły długo w łazience , albo raczej w tym co z niej zostało , równie szybko jak wchodziły po schodach tak zeszły na dół i stanęły przedemną zdecydowanie czyściejsze.
Ruszyliśmy w stronę schronienia.
- em.... Bucky ? - zagadnęła Sara
- Tak ?
Długo zbierała się żeby odpowiedzieć , jakby ważyła każde słowo, jakby za jej pytanie powiedziane może zbyt śmiało miałbym ją zlinczować .
- Dawno nie jadłyśmy nic ciepłego... - zatrzymałem się i spojrzałem na obie zmizerniałe osóbki. Ja też nie jadłem nic ciepłego, ale mogę na to zaradzić.
- Wejdźcie do środka. W szafkach znajdziesz mnóstwo konserw i zapewne jakieś garnki. Przygotuj wszystko i kiedy zapukam wyjdziecie . - otworzyłem im wejście . Szybko weszły do środka . Zamknąłem pospiesznie , przysypując wszystko dodatkową warstwą ziemi i sam udałem się na poszukiwanie drewna .
![](https://img.wattpad.com/cover/81133720-288-k794388.jpg)
CZYTASZ
Czekając na zbawienie || Bucky Barnes
FanfictionPostapokaliptyczna rzeczywistość. Bucky Barnes jeden z wielu, ocalałych w katastrofie planety, ludzi teraz ukrywa się w bunkrze walcząc o przeżycie. Pewnego dnia spotyka kogoś kto obraca jego życie o 180 stopni.